poniedziałek, 7 marca 2022

Kopiuj, sklej

Czasem brak pomysłu na nową trasę, a wyjść na wycieczkę się chce. Co wtedy? Wracamy do miejsc dawniej często odwiedzanych, nawet bez mapy można się tam wybrać.
Tak było na niedzielnej wycieczce – skopiowałam kilka fragmentów różnych dawnych tras, skleiłam i oto nasza wyprawa w znane. 
 
na leśnej drodze - to może być wszędzie, a jest...
 
Startujemy jak jesienią trzy lata temu w Starej Występie. Wkraczamy do lasu i mozolnie wspinamy się na bezimienne leśne wzgórze.
 
rano delikatnie sypnął śnieżek
 
Potem spokojny marsz skrajem lasu. Pogoda szara, las szary, pola Belna też nie powalają kolorami. 
 
jedna z moich ulubionych leśnych dróg 
 
pola Belna
 
plantacja borówki amerykańskiej

Tym razem w obniżeniach terenu pojawiają się całkiem przyzwoite strumyki. Sporo w nich wody, a my musimy szukać przeprawy na drugi brzeg. Udało się.   
 
z górki
 
taka sobie niewinna przeszkoda
 
narada taktyczna
 
przeprawa
 
i znów w drogę!
 

Przy szosie z Belna do Wąsosza zauważam pierwsze wiosenne roślinki. To lepiężnik. Jeszcze nie w pełni rozkwitł, ale już jest w gotowości.
 
lepiężnik biały
 
Docieramy do kolejnej szosy, a po jej przekroczeniu nad dobrze znany zalew w Kaniowie (a może jednak w Borowej Górze?). Zamarznięta powierzchnia zalewu kusi, żeby sprawdzić, czy mocno się trzyma. Słabo. Na przeciwległym brzegu grupka zapaleńców właśnie rozpoczyna morsowanie. A my wolnym kroczkiem podążamy ku krańcowi zalewu i rzece, na której go utworzono.  
 



nad zalewem

Jest na czym oko zawiesić – Krzyk płynie dziarsko, ma sporo wody, nieco dalej tworzy malownicze rozlewiska. Raczej nie sam tworzy, bobry mu chyba pomagają. 
 
bystry nurt Krzyku
 

jego rozlewiska

Z Borowej Góry wędrujemy na południe.  Nie musimy dreptać po asfalcie, bo równolegle do szosy prowadzi szeroka leśna ścieżka znakowana jako szlak rowerowy. Kiedy ścieżka skręca na wschód, to my z nią. Mapa obiecuje spotkanie z pomnikowym dębem na skraju lasu. Poznaliśmy się sześć lat temu. Wtedy był jeszcze bezimienny. Najnowsza mapa Gór Świętokrzyskich podaje jego imię – Daniel. Od razu rzuca się w oczy zmiana jego otoczenia. 
 
dąb w lutym 2016
 

Daniel obecnie
 
Przed nami asfaltowy odcinek trasy. Na początek ulica Wrzosowa. A przy niej nasz dobry znajomy – młyn Chojeckiego. Z tą dobrą znajomością lekko przesadziłam. Znamy się tylko z widzenia, a i to z odległości, bo młyn ogrodzony i niedostępny. Dawniej można było przynajmniej podejść do stawu przy nim.
Teraz wielkie zmiany – młyn wprawdzie nadal niedostępny, ale teren wokół niego oczyszczony i tak solidnie ogrodzony, że o podejściu do stawu szkoda marzyć. Szykuje się jakaś inwestycja, warto sprawdzić to za parę lat.
 
młyn Chojeckiego - zabytkowa budowla przemysłowa z początku 19 wieku
 
Następny punkt trasy odwiedzamy po ponad dwunastu latach. To cmentarz parafialny w Zagnańsku. Zatrzymujemy się przy zbiorowej mogile żołnierzy poległych w bitwie pod Kajetanowem i Barczą w dniach 5 – 7 września 1939 roku. W zbiorowej mogile spoczęło 80 żołnierzy z różnych rejonów Polski, ich nazwiska są zapisane na tabliczkach pomnika.


zbiorowa mogiła żołnierzy Września 1939

Szukamy grobów powstańców styczniowych. Mamy dokładne wskazówki ze strony poświęconej powstaniu (tu link), ale akurat prószy drobniutki śnieżek i utrudnia odczytanie napisów.
Znaleźliśmy grób Wincentego Hermanna, weterana powstania, który spoczywa we wspólnej mogile z żoną.  
 
tu spoczywają Wincenty i Honorata Hermannowie
 
Pan Kowalczyk, autor strony o miejscach powstania styczniowego, wskazuje nieoznakowany grób księdza Stanisława Świątkiewicza, który jako pleban z Czyżowa Szlacheckiego uczestniczył w manifestacjach patriotycznych i przygotowaniu powstania. W ostatnich latach życia był proboszczem w Zagnańsku. Teraz na skromnej mogile umieszczono trzy biało-czerwone tabliczki z nazwiskami księdza Świątkiewicza, jego następcy w Zagnańsku – księdza Antoniego Lecha i weterana powstania – Kazimierza Piśkiewicza, którego grobu nie udało się zlokalizować i to jedyna forma jego upamiętnienia.
 

przypuszczalna mogiła księdza Świątkiewicza - miejsce pamięci powstańców styczniowych
 
Nieco dalej wypatrzyliśmy umieszczony na kamiennym cokole żeliwny krzyż z roku 1882. Upamiętnia on otoczenie cmentarza murem za czasów probostwa księdza Świątkiewicza. Na cokole można z trudem odczytać nazwisko księdza.
 

pamiątkowy krzyż
 
Wycieczka już coraz bardziej rozbudowana, a tu końca nie widać. Przed nami rezerwat Zachełmie ze śladami najstarszego lądowego kręgowca – tetrapoda i niezwykłym odsłonięciem geologicznym pokazującym ciekawe, a dla mnie wręcz magicznie niezrozumiałe zjawiska geologiczne. 
 
urocza psina z Zachełmia
 
płyta ze śladami tetrapoda 

fragment słynnego odsłonięcia geologicznego
 


wyrobisko dawnego kamieniołomu - obecnie rezerwat przyrody Zachełmie

Z rezerwatu wędrujemy w kierunku wsi Zachełmie, gdzie się spodziewam kilkunastu minut marszu po asfalcie. A tu niespodzianka! Jak w starym dowcipie – ktoś zwinął w nocy asfalt. W całej wsi zdjęto asfaltową warstwę drogi, najwidoczniej szykuje się solidny remont. Maszyny drogowe zasłaniają dostęp do małego zalewu w Zachełmiu. Na szczęście go nie uniemożliwiają i możemy przejść brzegiem zalewu aż do miejsca, gdzie wpada do niego Bobrza. 
 

zalew w Zachełmiu 
 
Bobrza zmierza ku zalewowi
 

Mam wrażenie, że bobry szykują w lesie konkurencyjny zalew – skonstruowały solidną tamę i utworzyły spore rozlewisko. Na razie jest częściowo zamarznięte, ale wiosną ładnie się rozleje. 
 

rozlewiska Bobrzy 
 
Ostatni odcinek trasy prowadzi ścieżką szlaku rowerowego równolegle do biegu Bobrzy. Czasem do niej zaglądamy. Wije się malowniczo przez las.
 

spotkania z Bobrzą w jej górnym biegu
 
I wreszcie wracamy do Starej Występy. Koniec wycieczki!
 

 
Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze:

  1. Skopiuj sklej i jest wycieczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie - każdy pomysł dobry, byle się dał zrealizować. :)

      Usuń
  2. Miejsca te same ale nie takie same. Zawsze warto wracać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Dlatego wracamy, choć stale pojawiają się naciski na nowe trasy. Wydaje mi się, że należy przeplatać - trochę powrotów, trochę odkryć.

      Usuń