Zanim się wybraliśmy na wycieczkę, czytałam sporo o tym
miejscu. Znajduje się w Sowich Górach na północ od Bartodziej. To niemiecki
obóz szkoleniowy Lager Kruszyna. Okupanci rozpoczęli jego budowę w roku 1940.
Możecie sobie wyobrazić, że nie budowali go własnoręcznie – wykorzystali między
innymi niewolniczą pracę Żydów, których po zakończeniu robót odesłali do obozu
zagłady. Na budowie pracowali również Polacy spędzani przymusowo z okolicznych
wsi oraz jeńcy radzieccy. Powstał cały rozległy kompleks, z którego do dziś
najlepiej zachowały się bunkry (głównie amunicyjne). Obiekt był użytkowany do celów szkolenia żołnierzy
Wehrmachtu.
Jak uczy historia nie ma takiej siły, która pozwoli okupantom
wiecznie trwać na zajętym bezprawnie terenie. W styczniu 1945 roku po
dwudniowej walce załoga obozu skapitulowała przed armią nadciągająca ze wschodu. Nowi okupanci próbowali wysadzić w powietrze bunkry, a jak to się nie udało wykorzystywali teren jako własny
poligon. I oni odeszli.
Jak to miejsce wygląda dzisiaj?
W lesie, do którego dotarliśmy od strony wsi Wola Goryńska,
znajduje się kilkanaście poniemieckich bunkrów. Postanowiliśmy je obejrzeć, co
nie jest najłatwiejsze. Obawiałam się nawet, że możemy nie znaleźć żadnego z
nich, bo mapy nie zawsze dokładnie oddają ich położenie. Najbardziej pomocna
jest internetowa mapa Google, która bardzo precyzyjnie do nich kieruje i, o dziwo, ma zasięg.
Odbyliśmy więc najdziwniejszą wycieczkę, jaką można sobie
wyobrazić. Ja patrzyłam prawie bez przerwy w ekran telefonu i zdalnie
kierowałam kolegami. Oni poruszali się zgodnie z moimi namiarami jak posłuszne
marionetki. Wspólnymi siłami udało nam się zlokalizować 7 bunkrów i dwa
drobiazgi militarne.
Dwa ze spotkanych przez nas bunkrów są głęboko wkopane w
ziemię. Jeden z nich – bunkier nr 5 znajduje się faktycznie tuż przy drodze, o
czym nie wiedzieliśmy i przedzieraliśmy się do
niego przez las od bunkra nr 6. A bunkier nr 9 jest niby tylko 50 m od
drogi, ale tak ukryty na wzniesieniu, że bez nawigacji nie ma szans go znaleźć.
Najwięcej trudu sprawiło nam znalezienie bunkra nr 7, który nawet nie
miał numeru i znajdował się głęboko w lesie.
Ogólnie rzecz biorąc, wszystkie one są do siebie podobne. To
toporne klocki – bunkry amunicyjne, szare, porastające stopniowo ciemnym mchem.
Uznaliśmy, że nie ma sensu szukać wszystkich, bo i tak nie spodziewamy się zachwytów.
No, chyba że ciekawych uszkodzeń na skutek mniej lub bardziej nieudanych prób
wysadzenia ich w powietrze po zakończeniu działań wojennych.
Jeden bunkier faktycznie udało się solidnie uszkodzić. To numer 10. Znajduje się on na szczycie moreny, trzeba więc uważać przy
podchodzeniu i schodzeniu. Jego chaotycznie rozwalone ściany zadziwiają swoją
grubością. A robota graficiarzy sprawia, że można na nie patrzeć z odrobiną
sympatii.
Pierwszym bunkrem, do którego dotarliśmy był bunkier
dowodzenia. Jest on, zdaje się, największy. Wyposażono go w szczelinę
obserwacyjną, przez którą dowództwo obserwowało celność ognia artyleryjskiego.
Owa szczelina jest skierowana na północ, bo tam odbywały się ćwiczenia.
Zapytacie, czy można wejść do bunkrów. Cóż, po drzwiach nie
ma śladu. Otwory, w których się znajdowały, są dostępne. Koledzy odważyli się
wejść chyba do jednego czy dwóch bunkrów. Nie byli jakoś specjalnie zachwyceni,
chociaż można się było spodziewać, że wnętrza będą zapaskudzone, a raczej nie
były. Nie sprawdzaliśmy wszystkich.
Dzięki nawigacji wytropiliśmy dwa „drobiazgi” – w pobliżu
bunkra nr 7 metalowy element mocujący maszt radiostacji, a niedaleko bunkra nr
9 inny fragment mocowania w postaci zagiętego metalowego pręta umieszczonego w
betonowym słupku.
Kolega Ed przypuszcza też, że natrafiliśmy na pozostałości
okopów widoczne jako wijące się niezbyt głębokie rowy.
Na morenach zastaliśmy i zaskakujące okrągłe dziury – czy to
ślady po bombie czy po wybieraniu piasku, nie wiem.
I pamiętajmy, że nasza wycieczka miała miejsce w naprawdę
ładnym lesie. Nie wygląda on na stary, pewnie rośnie spokojnie od czasu
zaprzestania działalności ostatniego poligonu w latach osiemdziesiątych. Chodziliśmy
po piaszczystych dróżkach, podziwiali moreny polodowcowe i oddychali świeżym
sosnowym powietrzem.
Tak to kończy się przydatność wszystkich wojennych budowli.
A jakoś mało komu przychodzi do głowy myśl, że może nie są wcale potrzebne.
Czy
chcemy o nich pamiętać? Nawet, jeśli nie – powinniśmy. Są dowodem na swoją
kompletną nieprzydatność. Na krótkowzroczność najeźdźców wszelkiego typu. I na
bezsens wojny.
* tytuł wpisu jest cytatem z tekstu piosenki Jonasza Kofty "Pamiętajcie o ogrodach"
Zdjęcia – Edek i ja
Tylko patrzeć a badzie relacja z "Wilczego Szańca" , już nie wiem budować czy nie ?
OdpowiedzUsuńZa daleko. Może będzie relacja z Węgierskiej Górki, gdzie kilka lat temu oglądaliśmy polskie bunkry.
UsuńTak to z całą pewnością podręcznikowo regularne okopy. Zaciekawiła mnie ta skośna pryzma przed szczeliną obserwacyjną, jeszcze czegoś takiego nie widziałem. do czegoś musiała służyć, ale na pewno obserwacji nie ułatwiała.
OdpowiedzUsuńTak, same bunkry są złowieszczą pamiątką nieprzydatną do niczego poza byciem swoistą atrakcją turystyczną. Z drugiej strony, Niemcy, Wehrmacht mieli obsesję na punkcie koordynacji, to w takich ośrodkach dowódcy uczyli się koordynować działania piechoty z działaniami artylerii i wojsk pancernych. A potem tak wyszkoleni dowódcy średniego szczebla podejmowali po wojnie pracę w niemieckich fabrykach i bazując na dowódcach niższego szczebla potrafili błyskawicznie rozkręcić niemiecką gospodarkę. Więc tak - inwestycje w beton są bezużyteczne, ale inwestycje w ludzi zawsze się zwrócą.
Na temat pryzmy przed szczeliną nic nie powiem, bo nawet tam nie zaglądałam. Trochę się obawiam, że to może pryzma śmieci nagromadzona przez lata. Ale i tego nie wiem.
UsuńWszyscy panowie stuprocentowo obstawali za tym, że napotkaliśmy okopy. Wiadomo - płytsze, bo z czasem zasypane przez piasek i zarośnięte.
I jestem stanowczo zwolenniczką inwestowania w ludzi.
Możliwe że to nawiany tam piasek, choć wygląda bardzo regularnie.
UsuńJa nawet miałam podejrzenie, że to nagromadzone przez lata śmieci. Ale może początkowo umieszczono tam swego rodzaju podwyższenie do obserwacji, a potem to zasypał piasek, skoro drzwi brak...
UsuńŚwietna relacja :) Miejsce kompletnie mi nieznane. Wygląda na warte odwiedzenia. Po tych okolicach szczerze nie spodziewałem się takich ciekawostek. I jeszcze ruiny z wcześniejszego wpisu. Czas chyba, abyśmy częściej wybywali na Mazowsze.
OdpowiedzUsuńTo bardzo bogate okolice. A do bunkrów to Wy na pewno zajrzycie do środka.
UsuńZ Kielc dalej niż od nas, ale połączenia kolejowe chyba niezłe, tylko przesiadki komplikują życie. Dlatego ostatnio stawiamy na auto.
Dawno nie zaglądałem tu, a pojawiło się wiele ciekawych wpisów:)
OdpowiedzUsuńSchrony odwiedziłem dwukrotnie, ale to było w 2013 i nie pamiętam czy w schronie dowodzenia był ten nasyp. Na filmach z YT też nie zauważyłem. Raczej to współczesny twór.
Warto obejrzeć tak, czy inaczej choćby ten materiał
https://www.youtube.com/watch?v=m-D4GHRgAWo
Co do śladów na ziemi - z całą pewnością mogliście trafić i na okopy, jak i na ślady po bombach - jest ich tam wiele.
Warto zobaczyć teren z cieniowaniem (ortofotomapę można wyłączyć i zostawić samo cieniowanie)
https://mapy.geoportal.gov.pl/imap/Imgp_2.html?locale=pl&gui=new&sessionID=6472348
- na prawo od strzelnicy są bunkry, które odwiedzaliście, a na lewo Lager Kruszyna (są doskonale widoczne zarysy ulic.
Niemcy wybudowali w okolicach Radomia jeszcze kompleks Lager Jedlnia i poligon w Wolanowie.
Cieniowanie bardzo interesujące. Film zamierzam obejrzeć później, bo zapowiada się ciekawie.
UsuńCo do Lager Jedlnia, to pamiętam nasz spacer kilka lat temu po okolicy Jedlni, wtedy bez powodzenia szukaliśmy pozostałości bunkrów. Może się tam jeszcze kiedy wybierzemy, ale teraz nastały czasy, że planujemy na jedną wycieczkę do przodu.
Wpisów więcej, bo zaczęliśmy więcej i odważniej jeździć. Oby się ta sytuacja mogła utrzymać...
Rozumiem. Gdyby akurat wypadła wycieczka w te strony to warto zajrzeć na tę stronkę
Usuńhttp://dsl.one.pl/lagerjedlnia (w sumie bez wycieczki też warto:) )
Jest to głównie mapka z opracowaniem obozu Lager Jedlnia, ale po przejściu do zakładki Lager Explorer są odnośniki do pozostałych obozów (jeszcze 5). Nie wiem, czy z obozów w Piastowie, Wielogórze i Jedlance cokolwiek powstało (jeśli w ogóle powstały ostatecznie), ale na miejscu pozostałych są jeszcze ślady tamtych czasów.
W Jedlni nie było bunkrów jako takich, natomiast na pewno są pozostałości 2 schronów podziemnych. To jeden z nich https://fotopolska.eu/72439,obiekt.html?map_z=14
A 2 schrony (podobne do tych, które odwiedziliście) są w okolicy Dąbrowy Kozłowskiej
https://fotopolska.eu/72431,obiekt.html?map_force_parent=b70142&map_x=21.272433697748582&map_y=51.45162042292614&map_z=12
https://fotopolska.eu/72432,obiekt.html?map_force_parent=b70142&map_x=21.272433697748582&map_y=51.45162042292614&map_z=12
Dziękuję za informacje. Bardzo mi tych komentarzy brakowało - zawsze prowadzą do ciekawych miejsc.
Usuń