W ostatnią niedzielę lutego koleżanki i koledzy wybrali się do Kunowa.
Najpierw przeszli uliczką Strumyk w kierunku Wodospadu
Kunowskiego. Ulica zmieniła się w wąwóz. Był on dnem strumienia, na
którym znajduje się wodospad. Poprzednio koledzy przechodzili tędy w maju ubiegłego
roku (tu link), kiedy z trudem przedzierali się przez zarośla. Edek spodziewał
się, że na przedwiośniu przejście okaże się łatwiejsze. No, może trochę…
Idąc pod prąd strumienia dotarli do wodospadu. Dla potrzeb
zdjęcia wdrapali się nawet na próg skalny, z którego spływa woda. Tym razem
było jej więcej niż w ubiegłym roku, ale nadal bez szału.
Wrócili tą samą drogą zaglądając tym razem do niewielkiego
kamieniołomu.
Dalej szli szosą na południe. Cóż – szosa, jak szosa, ale
przynajmniej z niebrzydkimi wychodniami skalnymi na poboczu.
Na skrzyżowaniu dróg zauważyli odnowioną kolumnę
zwieńczoną postacią Dzieciątka Jezus siedzącego na kuli ziemskiej. Jak głosi
napis na podstawie kolumny została ona ufundowana przez małżonków Adamskich w
roku 1893.
Zastanawiamy się teraz, czy to ta sama figura, którą
widzieliśmy w roku 2006 w Udzicowie, czy może podobna. Nie wiem. Tamtą mamy
tylko na jednym zdjęciu. Porównajcie sami.
Całkiem niedaleko znajduje się interesujący, choć mocno
zarośnięty, kamieniołom. Kolega Ed zajrzał do niego, a pozostali uczestnicy
wycieczki w tym czasie spotkali mężczyznę, który okazał się wnukiem właściciela
owego kamieniołomu. Z dumą opowiadał, że z wydobywanego tu kamienia zbudowano
wiele domów w okolicy. Teraz jednak wyrobisko zarasta, nikt już tam nie zagląda.
Przez Kozią Ulicę i Udziców Górny koledzy dotarli do wąwozu łączącego
Udziców Górny z Dolnym.
Jakaż niespodzianka czekała ich w wąwozie – jego dno
zamieniono w asfaltową drogę.
W gruncie rzeczy nic w tym dziwnego, jeśli wziąć pod uwagę
fakt, jak bardzo woda niszczyła ten wąwóz. Teraz po boku szosy utworzono rowy
odpływowe, a dawniej woda drążyła dno wąwozu i tworzyła niebezpieczne głębokie
wyrwy. Trzeba je było zapewne stale naprawiać, no to wprowadzono solidniejszą
nawierzchnię.
Ot i cała wycieczka.
mapka trasy (wodospad zaznaczony przy nazwie Przymiarki, nieforemny krzyż z czerwonych kropek to miejsce kolumny, a czarny znak w formie litery L - kamieniołom)
Zdjęcia – Edek
Ciekawe porównania...
OdpowiedzUsuńTo efekt wielu lat łażenie z aparatem po okolicy. :)
UsuńWypad baaardzo w moim stylu, lubię takie zapuszczone tereny i przedzieranie się przez chaszcze.
OdpowiedzUsuńWodospadzik mega urokliwy - w jakieś turystycznej miejscowości zrobili by z niego odpłatną atrakcję.
Kolumna rzeczywiście wygląda bardzo podobnie - aczkolwiek możliwe że z jednego warsztatu wyszły dwie rawie identyczne.
Gdyby nie woda nie było by wąwozu, gdyby nie woda nie było by w wąwozie asfaltu, ale niestety w ten sposób powstrzymano naturalną erozję i już nie będzie się pogłębiał.
Chaszcze dobra rzecz, ale do czasu. Z ich powodu nie byłam na wycieczce jako kontuzjowana w oko przez ostrą gałąź.
UsuńFaktycznie wąwóz już zostanie z zastaną głębokością. Przy okazji warto zauważyć, że to dosyć częsta sytuacja. Właściwie są dwa warianty - asfalt i wąwóz dostępny albo całkowita samowola przyrody i człowiek się nie przedrze. Na szczęście oba warianty funkcjonują w różnych miejscach, czyli wąwozy w okolicy Kunowa nie zaginą.
rozumiem - sam kiedyś miałem przebite ucho i antybiotyki przez taką gałązkę.
UsuńWariant optymalny, to często wydeptywany wąwóz, ale bez nawierzchni asfaltowej - lecz niestety żyjemy w automobilświecie
Niestety, nawierzchnia asfaltowa dominuje, nawet niegdysiejsze polne drogi ni z tego, ni z owego stają się asfaltowe. Znak czasów.
Usuń