wtorek, 29 marca 2022

Od dawna wybieraliśmy się na Perzową Górę

I zawsze coś stawało na przeszkodzie. Wreszcie się udało. Głównie z powodu czosnku niedźwiedziego, którego o tej porze powinno tam być zatrzęsienie.
Powinno… A jak było? Zobaczmy.
Wyruszamy w miejscu początku Głównego Szlaku Świętokrzyskiego w Kuźniakach. Skoro Kuźniaki, to koniecznie trzeba zobaczyć tutejszy zabytek techniki - ruinę wielkiego pieca zbudowanego w latach 60. XIX wieku. Od biedy można się dopatrzyć i innych pozostałości zakładu metalurgicznego, ale takie zaglądanie zza płotu nie daje wielkich efektów. Obiekt jest ogrodzony, znajduje się na terenie prywatnym. 
 
"Jadwiga" - wielki piec hutniczy w Kuźniakach
 
Na razie poranek chłodny, bo to pierwszy dzień po zmianie czasu na letni, ranki więc paskudne. A my lekko niewyspani. Dzielnie wspinamy się jednak na Kuźniacką Górę, co nas świetnie rozgrzewa.
Zatrzymujemy się przy skałkach będących pomnikiem przyrody (tak przypuszczamy, bo tabliczka informacyjna nadal nieczytelna).
Pierwsza grupka skałek niewielka i niezbyt spektakularna.
 
te skałki raczej niepozorne
 
Druga lepiej się prezentuje – skałki wyższe, ładnie oświetlone porannym słońcem, pokryte mchem. Przy nich spędzamy nieco więcej czasu.
 

skałki na wschodnim zboczu Góry Kuźniackiej
 
Szybko schodzimy do przełęczy, gdzie z niewielkiej łąki rozpościerają się rozległe widoki aż po Łopuszno.
 
widoki ze szlaku
 
Potem zaś pora wspiąć się na Perzową. Nie jest to moje ulubione podejście, bo strome. Na szczęście to niedługi odcinek i szybciutko robi się łagodniej. 
 
na razie łagodnie
 
a potem ostro
 
W lesie porastającym górę pojawiają się coraz liczniej omszałe skałki, powalone pnie (jesteśmy na terenie rezerwatu przyrody). 
 

skałki przed szczytem Perzowej
 
Rozglądam się za wyczekiwanymi roślinami. I tu jednak klapa – przylaszczek jeszcze brak, zawilce ledwo rozchylają kwiatuszki, a czosnek niedźwiedzi tylko z rzadka wyłania się z ziemi. 
 
zawilec jeszcze się nie obudził
 
czosnek niedźwiedzi nieśmiało wygląda spod liści

ułomny grab
 

Szlak doprowadza nas do szczytu góry i położonej tuż pod nim kapliczki świętej Rozalii. Znajduje się ona w grocie powstałej prawdopodobnie jako szczelina tektoniczna, powiększono ją i przód zabudowano ażurową ścianką z listewek. Dawnymi laty ścianka była zielona, teraz już nie. A na umieszczonym we wnętrzu obrazie przedstawiającym patronkę zawsze odbija się charakterystyczny wzór ukośnej kratki. Poza nim kapliczkę wypełniają coraz liczniejsze dewocjonalia, czemu się nawet nie dziwię, bo to pewnie ma związek z modłami do świętej, która jest patronką chroniącą przed zarazą. Taka ochrona była nam ostatnio nadzwyczaj potrzebna. 
 

otoczenie kaplicy św. Rozalii
 
skalne schodki prowadzące do niej 

przed kaplicą

Miałam w pamięci sympatyczną ścieżkę prowadzącą na szczyt prosto z parkingu. Niestety, nie jest ona oznakowana i pociągnęłam grupę nieco za daleko szlakiem, ale i to nie stanowiło problemu, bo spokojnie znaleźliśmy ładny wąwóz prowadzący w dół i nim dotarliśmy do wsi, a potem do zaplanowanego jako droga powrotna żółtego szlaku rowerowego.
 
łagodne zejście z Perzowej
 
widok na Perzową od południa
 
Śmiało mogę powiedzieć, że z dróg powrotnych na naszych wycieczkach ta zajmuje miejsce w czołówce – jest wygodna, prowadzi ładnym skrajem lasu i nie sprawia żadnych problemów logistycznych. Chciałabym częściej znajdywać takie przyjemne ścieżki. 
 
takie drogi lubimy najbardziej
 
przydomowa sadzawka gdzieś na trasie
 
Tym oto sposobem szybko lądujemy w Kuźniakach i wycieczka mogłaby się skończyć. Ma jednak ciąg dalszy, który opiszę następnym razem. Wtedy też zamieszczę mapkę obu tras.
 
Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Tak było planowane, a okazało się, że to pół kokardki. Jutro opis drugiej pętelki.

      Usuń
  2. Ale fajny teren, Lubicie tam wracać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, lubimy. Brakuje nam do kompletu zimowej wyprawy - takiej z solidnym śniegiem.

      Usuń