W niedzielę spoglądaliśmy z Klonówki w Paśmie Masłowskim w
stronę Doliny Kielecko-Łagowskiej. A dla odmiany w środę mieliśmy widoki na to
pasmo z owej doliny.
Jak to możliwe? Zwyczajnie – wybraliśmy się do Górna, które, jak sama nazwa
wskazuje, leży w dolinie. Stamtąd rozpoczęliśmy wędrówkę wśród pól. Ale nie
same pola napotkaliśmy na trasie.
Wystartowaliśmy w tak zwanej „Małej Kadzielni”. Tak nazwano
dawne wyrobisko po kamieniołomie Józefka. W jego centrum znajduje się boisko
piłkarskie, a u stóp i na wierzchołku kamieniołomu urządzono sympatyczny park
ze ścieżkami spacerowymi, miejscami odpoczynku, efektownymi schodami. Nietrudno
się domyślić, że miejsce nocą jest rzęsiście oświetlone – zauważyliśmy dużo
lamp skierowanych na skalne ściany.
schody łączące niższy i wyższy poziom kamieniołomu (to właśnie z wyższego Edek zrobił zdjęcie pokazywane jako pierwsze)
O poranku większość ścian skrywała się w cieniu, ale w samo
południe udało mi się sfotografować kilka ładnie oświetlonych fragmentów. Jak
widać, skała ma przyjemny kolor i na skutek eksploatacji uzyskała ciekawe
kształty.
Z kopalni ruszamy w pola. Mamy z nich widoki na pasma
górskie otaczające dolinę. Najbliżej nas znajduje się samotnie stojąca góra
Stróżna*, której nie zamierzamy zdobywać (jak dolina, to dolina, żadnych
szczytów).
widok na Stróżną od południa (wyjaśniam - ciemne połacie to nie efekt wypalania traw, to bezlistne krzewy prawdopodobnie tarniny, przekonaliśmy się o tym z bliska)
Wiosenny poranek jest coraz cieplejszy. W takiej sytuacji
chętnie by się zażyło kąpieli. Ta myśl towarzyszy nam uparcie podczas spaceru
brzegiem wyrobiska kopalni piasku. Gdyby tylko nie te koparki…
Piasek jest żółciutki, zapewne przyjemny w dotyku dla bosych
stóp. A woda na dnie wyrobiska czysta i zachęcająco błękitna.
Tak sobie marzymy, że może po zaprzestaniu eksploatacji
kopalnia zostanie przekształcona w kąpielisko... A przy okazji możemy przypomnieć, jak było 12 lat temu.
Docieramy na skraj wsi Niwy, skąd wędrujemy na wschód u
podnóża Stróżnej. Jaka radość – wreszcie pierwsze podbiały na naszej trasie!
Polna droga kieruje nas w stronę kościoła pod wezwaniem
Chrystusa Króla w Krajnie.
Jego otoczenie zmieniło się w ostatnich latach –
pojawiły się nowe rzeźby.
Kolega Ed namawia nas na wizytę na krajeńskim cmentarzu. Nie
jest bardzo stary, ale świadczy o historii wsi. Można tu spotkać mogiłę partyzanta – Józefa Szlufika, pseudonim
Stryjek.
Na cmentarzu spotkamy i zbiorową mogiłę 27 mieszkańców wsi –
ofiar pacyfikacji Krajna 4 czerwca 1943 roku. Była to zemsta okupantów za pomoc
udzielaną partyzantom, z których wielu pochodziło z tej wsi. Podobno ofiary wskazywał
oprawcom sołtys, który doskonale się orientował, kto we wsi był związany z działalnością
patriotyczną.
Szukaliśmy też mogiły poetów ludowych z Krajna – Rozalii i
Wojciecha Grzegorczyków. Pomógł nam ją odnaleźć
miejscowy grabarz. O poezji Grzegorczyków i ich pomniku w Krajnie pisałam kilka
lat temu (tu link). Dowiedziałam się niedawno, że pomnik został odnowiony.
Warto więc chyba wybrać się na wycieczkę, żeby to przy okazji sprawdzić.
pomnik Rozalii i Wojciecha Grzegorczyków w pobliżu miejsca, gdzie mieszkali w "ubogim domku" (zdjęcie z roku 2016)
Z Krajna zaczynamy powrót na miejsce startu.
I znów polne drogi. Czasem spoglądamy za siebie – na
Stróżną.
Spotykamy dwie rzeczki – maleńką, wąziutką Ewinę i nieco
okazalszy Warkocz.
Nad Warkoczem zauważamy od strony szosy w Górnie zabudowania
młyna. Nie wiem, czy jest czynny. Może tak – w zabudowaniach ktoś mieszka, ale
nikt nie wychodził na podwórze, to nie było jak zapytać.
I to już by mógł być koniec wycieczki, gdyby nie kamieniołom
Józefka. Jego główna część to czynne wyrobisko u podnóża Pasma Brzechowskiego.
Trwa tam eksploatacja dolomitu i wapieni dewońskich. Akurat podczas naszego
pobytu nie kruszono skał metodą wybuchów, więc odważyliśmy się zajrzeć do
części kamieniołomu, w której nie pracował ciężki sprzęt. Trzeba przyznać –
ciekawy krajobraz, choć niezbyt przyjazny dla człowieka.
Nie byłabym sobą, gdybym nie pokazała zdjęć kamieniołomu sprzed lat.
I to już zdecydowanie koniec wycieczki.
Zdjęcia – Edek i ja
*nie wiem, jak pisać poprawnie nazwę tej góry, spotkałam
różne jej wersje, na zamieszczonej tu mapce góra nosi nazwę Strużyna.
O górze Strużna słyszałem taką wersję o pochodzeniu nazwy, że z niej wysyłane były płomienne sygnały o zagrożeniach, które widoczne były w ... Krakowie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam życząc nadal ciekawych wędrówek - Wiesiek
A ja dziękuję za ciekawostkę
Ania
O RANY!!!! Ale odlot - normalnie wszystko bym już chciał odwiedzić! Mała Kadzielnia mnie zamurowała, ludowi poeci i mogiły partyzanckie to przecież mój "konik"... Bogato tam macie!
OdpowiedzUsuńNa tę Małą Kadzielnię potrzebny cały dzień, żeby ją dobrze pokazać, bo oświetlenie przed południem nie oddaje całej je urody.
UsuńWydaje się bogato, a miejsce prawie zupełnie nieznane. Taki los miejscowości położonych niedaleko popularnych miejscowości. My sami przejeżdżaliśmy tędy wiele razy w drodze do Nowej Słupi.