Nadszedł pierwszy dzień lata. Najdłuższy dzień w roku.
Kolejny zapowiadany jako upalny. Dziwnym trafem wszystkim coś w tym dniu
wypadło. Jedynie kolega Ed i ja stawiliśmy się na peronie i o 6 44 wsiedli do
pociągu w kierunku Wąsosza Koneckiego.
Podróż przebiegała zgodnie z rozkładem jazdy, choć nieco nas
zdziwiła wiadomością, że bilet ulgowy jest droższy od normalnego. Wysiedliśmy w
Wąsoszu, skąd raźnym krokiem pomaszerowaliśmy na południe.
Zatrzymaliśmy się przy dwóch kamiennych krzyżach.
O drugim krzyżu napiszę jednak odrobinę więcej. Po opublikowaniu posta dostałam od kolego Eda materiał wspominkowy z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy to grupka turystów z PTT odpoczywała przy ognisku w pobliżu krzyża niedaleko drogi w kierunku Ostrych Górek.
tak wyglądał jakieś 30 lat temu (zmiany w otoczeniu widoczne gołym okiem)
a to nasza grupka - może ktoś z obecnych na zdjęciu rozpozna siebie; od razu wyjaśniam, że ja to ta w czarnej kurtce i z zielonym szalikiem (o dziwo, mam na patyku nie jabłko, a kiełbasę)
a to nasza grupka - może ktoś z obecnych na zdjęciu rozpozna siebie; od razu wyjaśniam, że ja to ta w czarnej kurtce i z zielonym szalikiem (o dziwo, mam na patyku nie jabłko, a kiełbasę)
Potem bez problemu wędrowaliśmy żółtym szlakiem. Oczywiście
nadal lasem, żeby upał nie dokuczał.
Kolega Ed zaplanował spotkanie z kolejną rzeką. Tym razem
miała to być Krasna. Na mapie wygląda to idealnie – prosta droga do rzeki. Taka
jest. I nagle droga się skończyła. Przed nami, jak w baśni o złym czarowniku
ścigającym księżniczkę, wyrosła ściana lasu. Szliśmy czymś podobnym do ścieżki
tak jakby wzdłuż niewidocznej Krasnej. W końcu dotarliśmy do niezłej drogi
prowadzącej w kierunku rzeki.
Dostępu do niej bronił stromy brzeg. Oczywiście
porządnie zarośnięty. A i sama Krasna też raczej nie miała łatwo – przedzierała
się przez liczne drzewa, które tarasowały jej bieg. Tak to mniej więcej
wyglądało, jak na zdjęciach.
Po spotkaniu z Krasną mieliśmy już zwyczajny marsz coraz
lepszymi drogami w kierunku Osicowej Góry. Raz tylko prawie wdepnęliśmy w małe
stadko dzików, ale locha była bardziej czujna niż my, na czas zebrała warchlaki
i szybkim truchtem cała gromadka oddaliła się w las.
Po cichu liczyłam na spotkanie z kopalniami Edward i
Stanisław. Nic z tego. Przemknęliśmy obok nich raźnym krokiem. Właściwie miałam
wrażenie, że uciekamy przed upałem tak szybko, że ten, biedaczyna, nie ma szans
nas dogonić.
W ekspresowym tempie dotarliśmy do Stąporkowa. I tam
czekając na przyjazd busa poznaliśmy moc upału. A była dziesiąta rano. Strach pomyśleć,
co by było, gdybyśmy szli wolniej i nasza eskapada trwałaby dłużej.
I po wycieczce.
Zdjęcia – Edek i ja
Krasna to malownicza rzeczka a zieleń urzeka...
OdpowiedzUsuńKrasna malownicza, ale coraz trudniej dostępna.
UsuńNa zdjęciu Walek, ja - Wiesiek, Tadek , Ania, Waldek i jeszcze ktoś, kogo nie bardzo kojarzę.
OdpowiedzUsuńZdjęcie z pewnością robił tradycyjnym aparatem i wywoływał Edek!
Pozdrawiam - Wiesiek
Rozpoznanie zaliczone. Z prawej - Jola.
Zdjęcie faktycznie robił Edek, ale ponieważ to w rzeczywistości slajd, to nie on to wywoływał. Slajdy wysyłało się do Bydgoszczy. Po latach zeskanowaliśmy te slajdy, ale kolory już nie te. No i taki przylepiony włosek nie do usunięcia.
Ania