Od pewnego czasu o tej porze roku zwykle zaczynaliśmy
planować mały wypad do ogrodu botanicznego. Oczywiście w Kielcach. I najlepiej
w czasie kwitnięcia róż. W tym roku wreszcie się udało. Ale zanim zajrzymy do
róż, kilka obserwacji z innych zakątków ogrodu.
Kielecki ogród jest jeszcze młody, ciągle się rozwija i
dorośleje. Na szczęście nie nabiera zwyczajów staruszka. Ma eleganckie alejki,
ale pracownicy wręcz zachęcają do spacerowania po trawie. W uroczych zakątkach
rozstawiono leżaki, na których można do woli się opalać lub ucinać sobie
pogawędki o roślinach. Betonowe konstrukcje altan zarastają roślinnością i
zachęcają do odpoczynku w przyjemnym cieniu.
W ogrodzie pysznią się oryginalne rośliny z różnych krańców
świata, ale i nasi mieszkańcy ogródków, łąk czy lasów też mają tu
ważne miejsce.
Możemy zajrzeć do tematycznych ogrodów pokazowych, które
stale się zmieniają. Z wizyty przed pięciu laty pamiętam skromne początki
ogrodu francuskiego czy wiejskiego. Ich ekspozycja jest bogatsza i ciekawsza.
Pojawiły się kolejne ogrody tematyczne. Myślę, że i one
okrzepną z czasem i będą jeszcze ciekawsze.
Niewątpliwą atrakcją kieleckiego ogrodu jest odsłonięcie
geologiczne, gdzie można spacerować po pomostach i schodach wśród wapieni
dewońskich. Podobno można tam wypatrzyć interesujące skamieliny, ale najpierw
rzuciły mi się w oczy napisy wykonane przez bezmyślnych odwiedzających i już
mnie to zniechęciło do dalszych poszukiwań geologicznych. Że też niektórzy nie
potrafią niczego uszanować.
Zupełnie inne wrażenia przynosi spacer po pomostach między
zbiornikami wodnymi. Patrzy się z nich na wodę z różnych poziomów, nawet jakby
z poziomu wody, bo jeden z pomostów prowadzi dnem zbiornika i powierzchnia wody
jest na wysokości naszych oczu.
Są też miejsca, które najbardziej przyciągają odwiedzających
w czasie kwitnięcia grup roślin. Tak zachwycają kwitnące kolekcje piwonii,
lilii, liliowców, hortensji czy wrzosów.
W ostatnich dniach czerwca piwonie już przekwitły. Liliowce
dopiero zaczynają wypuszczać pierwsze kwiaty. Za to lilie oszałamiają bogactwem
barw, kształtów i zapachu.
Na sam koniec zostawiłam spotkanie z różami. Jest ich
mnóstwo. Rosną w kępach, pojedynczo. Pną się lub stoją dumnie wyprostowane. Jedni
zachwycają się tymi intensywnie czerwonymi, inni wolą różowe lub żółte, herbaciane
a może i białe czy łososiowe. Mnie szczególnie urzekły te, które zmieniają
barwy w miarę dojrzewania.
Uczciwie przyznam, każda odmiana jest opisana,
niektóre mają urocze nazwy, jak choćby „Wiosenny Aromat”, „Czerwony Kapturek”
czy „Afrodyta”, ale nie będę podawać tych nazw, bo „Róża jest różą, jest różą,
jest różą”*. I to wystarczy.
Mam nadzieję, że znów kiedyś zajrzymy do ogrodu i zachwycimy
się jego urodą.
*z wiersza Gertrudy Stein
Zdjęcia – Edek i ja
Ogród botaniczny, bardzo ładne i pomysłowe połączenie natury z ludzkimi pomysłami.
OdpowiedzUsuńWkomponowanie jedno w drugie łącznie z informacją zachęca do pobytu.
Dodatkowo fotograficzny i opisowy przekaz, daje pełny obraz tego miejsca.
Dziękuję i pozdrawiam - Wiesiek
Dziękuję, Wiesiu.
Obraz należy jednak uzupełniać co jakiś czas, bo ogród zmienia się wraz z porami roku. Po prostu musimy tu znów kiedyś zajrzeć.
Ania