Latem to norma. Trudniej podejść blisko rzeki. Woda
przedziera się jakby w zielonym kanionie. Warto i taką rzekę zobaczyć.
Wybieramy najbliższe domu miejsca spotkania z Kamienną. To
te w pobliżu szlaku czerwonego.
Zaczynamy w Szczepanowie. Gdyby nie mostki nad wodą, to
byśmy do niej w żaden sposób nie podeszli.
Dalej spacer lasem i spotkanie z rzeką w pobliżu drugiego
młyna. Najpierw rozlewiska starorzecza.
Czermień błotna już przekwitła. Kosaćce
żółte właściwie też się żegnają. Jedynie grążele mają akurat najlepszy czas.
Przy młynie zamierzałam przejeść przez kładkę i spojrzeć
na rzekę z przeciwnego brzegu. No, może jednak innym razem. Cześć kładki
zalana. Woda przelewa się dosyć spokojnie, ale i tak wejść ma śliskie podłoże
nie warto – zbyt ryzykownie.
Wyruszamy więc dalej. Przy trzecim młynie atakują nas
zajadłe, choć nieduże, psiaki. Trzeba się ewakuować pospiesznie.
Udaje nam się zejść na chwilę ze szlaku i obejrzeć malownicze zakole Kamiennej.
Dopiero dzika okolica czwartego młyna daje szansę zbliżenia
się do wody. A ta płynie tu z prawdziwym impetem, rozbija się o paliki
sterczące z dna i uspokaja się dopiero na szerokim i łagodnym miejscu w pobliżu
piaszczystego brzegu.
a teraz Kamienna solo
Tu robimy postój śniadaniowy i zaglądamy w inne zakątki nad rzeką.
Ruszamy dalej drogą, którą
wyszukałam kilka lat temu i nadal lubię nią chodzić. To taka moja trasa do
przejścia bez przygotowania i wysiłku logistycznego. Czasem i ja mogę sobie na
trasie odpocząć. Tym bardziej, że droga równoległa do wsi Michałów jest
naprawdę przyjemna, sporo tu niebrzydkich dębów, upał nie dokucza.
Tym razem jednak postanowiłam urozmaicić trasę. A to za
sprawą wpisu naszego dobrego znajomego - jala, który zaprezentował ważne miejsce
pamięci w lesie na skraju Majkowa (tu link).
Najpierw dotarliśmy do niewielkiego brzozowego krzyża.
Potem
trochę błądziliśmy, ale w końcu udało się odszukać kolejny krzyż i pomnik obok
niego. To miejsce upamiętnienia okrutnych, nieludzkich zbrodni Niemców, którzy
tu, w lesie w pobliżu fabrycznego płotu, mordowali Żydów – więźniów obozu pracy przymusowej HASAG. Ten niemiecki koncern zbrojeniowy wykorzystywał
więźniów do produkcji amunicji w fabrykach będących faktycznie obozami pracy.
Jedna z filii HASAGu działała w naszym mieście w budynkach przedwojennej
fabryki amunicji. Początkowo pracowali tu Polacy, a od roku 1942 Żydzi. Warunki
pracy, które im stworzono były koszmarne, pracowali ponad siły, wycieńczeni,
głodni, narażeni na trujące opary chemikaliów używanych do produkcji. Byli
bici, torturowani za najlżejsze, często urojone przewinienie. Umierali z
wycieńczenia, chorób lub byli rozstrzeliwani w pobliskim lesie. Kiedy
mieszkańcy Skarżyska lub Majkowa opowiadają o tym lesie, często używają słowa
„patelnia”. Było to prowizoryczne krematorium, w którym palono zwłoki więźniów
obozu podczas jego likwidacji. Jeszcze po wojnie mieszkańcy Majkowa znajdywali
w lesie ludzkie kości. I choć w tej wsi spędziłam dzieciństwo, nigdy w tym
miejscu nie byłam. Rodzice i dziadkowie nie opowiadali dzieciom, dlaczego tam
się nie chodzi. Teraz wiem i będę
pamiętać. Dobrze, że na tym miejscu pojawił się pomnik, który przypomni los
ofiar.
Jak to w życiu, w pamięci pozostają różne chwile. Na
szczęście również te radosne z czasów wakacji w dzieciństwie. Takie wspomnienia
zaserwował nam kolega Ed, który na zakończenie wycieczki poprowadził nas nad
rzekę, gdzie z kolegami spędzał letnie dni na kąpieli i zabawach (podobno raz
nawet się topił, ale szczęśliwie koledzy wyciągnęli go z wody na czas). To
zbiornik Lacha. Ed był tam dwa lata temu (tu link), kiedy Lacha wyglądała
całkiem przyzwoicie. Teraz z trudem się do niej przedarliśmy przez wysokie
trawy. Powierzchnia zbiornika bardzo się zmniejszyła, zarasta skrzypem i
grążelem. Nie wiem, czy się jeszcze kiedy wybierzemy nad Lachę. A nawet jeśli,
to nie w stroju kąpielowym.
I po wycieczce.
Zdjęcia – Lena, Edek
i ja
Malownicza wycieczka...
OdpowiedzUsuńLubię czasem wracać na tę trasę - miła dla oka, niezbyt męcząca.
UsuńJak pamiętam po istniejących młynach na Kamiennej pozostały numery i ślady, gdzie istniały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Wiesiek
Najlepiej zachował się drugi młyn - tam jest teraz niewielka elektrownia, ale z powodu zniszczenia kładki nie udało się nam podejść. Trzeci na terenie prywatnym - nie ma wstępu, nie wiadomo, w jakim jest stanie. Pierwszy i czwarty to tylko pozostałości, chociaż te czwartego bardzo malownicze.
Ania