wtorek, 16 lipca 2024

Moje pierwsze spotkanie z księżną Daisy

Kiedy młoda angielska arystokratka Maria Teresa Oliwia Cornwallis-West (nazywano ją Daisy) wyszła za mąż za księcia Hansa Heinricha XV von Hochberg, opuściła rodzinne strony i udała się do majątku rodzinnego małżonka. Początkowo zamieszkała w Pszczynie, będącej własnością jej teścia. Znalazłam kilka wzmianek o tym, że Pszczyna ze swoim sztywnym protokołem dworskim niezbyt jej się podobała. Ale bądźmy wyrozumiali dla młodziutkiej, dziewiętnastoletniej dziewczyny – kto czuje się dobrze w domu teściów? Nie zabawiła tam długo, bo przeniosła się „na swoje” – do Książa, gdzie u boku męża była panią na włościach.

zamek (może jednak pałac, bo taki elegancki) Hochbergów w Pszczynie
 
Choć księżna opuściła Pszczynę, to jednak wciąż w niej jest pamiętana i szanowana. Można ją spotkać na pszczyńskim rynku, gdzie przysiadła na ławeczce. Nie wdaje się w konwersację z przysiadającymi się do niej osobami, ale dumnie reprezentuje swoją więź z rodem Hochbergów i Pszczyną.
 

Niedaleko ławeczki znajduje się tak zwana Brama Wybrańców, czyli niegdysiejsza wartownia pszczyńskiego zamku. Przez tę bramę możemy teraz spokojnie przejść na teren parku otaczającego zamek i podejść do owej budowli.
 
Brama Wybrańców to biały budynek w centrum kadru, zza niego wyłania się zamek
 
tędy za chwilę przejdziemy
 
fragment fasady zamku
 
Jest jeszcze wcześnie, czyli kolejka do kasy niewielka, zaraz więc udajemy się na zwiedzanie zamkowych komnat. Są doprawdy piękne. Trochę nie rozumiem księżnej, której się one nie podobały. Na mnie zrobiły ogromne wrażenie – są bogato wyposażone, eleganckie. Nie wiem, jak by się tam mieszkało, ale czuć ducha epoki. Nie będzie żadnych zdjęć przedstawiających te wnętrza, bo mimo upływu dwóch miesięcy nie otrzymałam zgody dyrekcji muzeum w Pszczynie na ich publikację. Tak czy inaczej, zachęcam do wybrania się na zwiedzanie – warto. 
 
zamiast wnętrz widok z zamkowego tarasu na park
 
widok w kierunku kościoła p.w. Wszystkich Świętych

 
nawa główna kościoła

ołtarz boczny z obrazem MB Przedziwnej, Pszczyńskiej

Po zwiedzaniu pałacu wybieramy się na spacer po parku. Nie wiem, czy księżna Daisy lubiła jazdę konną, ale w Pszczynie miała do dyspozycji stajnie z końmi, powozy i możliwość udziału w polowaniach.
 
zamkowe stajnie


teraz to już tylko obiekt muzealny

A same spacery po parku, jaka to przyjemność! Przez park przepływa rzeczka o nazwie Pszczynka, są też liczne stawy. Mam wrażenie, że co kilka kroków napotykamy urocze mostki, w wodzie odbijają się kwitnące krzewy magnolii i azalii (w Pszczynie byłam na początku maja), przyjemnie spacerować cienistymi alejkami.
 




Teren jest urozmaicony. Na niewielkim wzniesieniu znajduje się dawna pałacowa lodownia. U jej podnóża rozpościera się rozległy trawnik, gdzie nasi współcześni rozkładają się z kocykami, a księżna Daisy podczas spaceru miała możliwość spojrzenia na południe w kierunku zamku.
 
neoromańska lodownia - obiekt najtrudniejszy do sfotografowania, bo jest ulubionym miejscem zabaw dziecięcych, świetnie nadaje się do biegania naokoło 
 
widok na zamek od północy
 
Na otoczonej wodą wysepce ustawiono uroczy pawilon. To herbaciarnia Daisy. Pawilon jest tak mały, że mieści się w nim jedynie obsługa herbaciarni, a goście piją herbatę i jedzą ciasteczka na trawniku obok. Mają w nagrodę możliwość napawania się kolejnym widokiem na zamek. 
 
oblegana herbaciarnia
 

zamek widziany z wyspy

Pszczyński park jest również miejscem pochówku. W czasach pobytu księżnej były tam już groby członków rodziny Anhalt-Koethen, którzy władali księstwem pszczyńskim. Nekropolia powstała tu z inicjatywy księcia Henryka Anhalta, który zlecił umieszczenie na parkowym wzgórzu grobów swoich rodziców i rodzeństwa.
 

nekropolia Anhaltów z sentencją "Zmartwychwstaniesz, tak, zmartwychwstaniesz, prochu mój, po krótkim spoczynku" (moja wersja tłumaczenia)

W innej części parku na tak zwanym Kukułczym Wzgórzu są pochowani dwaj najbliżsi księżnej – jej syn, Bolko, który zmarł w roku 1936 i mąż, Hans Heinrich, zmarły w roku 1938 (byli już wtedy rozwiedzeni). Wybrano to miejsce na tymczasowy pochówek, dlatego jest tak skromne. Jak wiemy, historia potoczyła się tak, że już nie przenoszono ich zwłok do rodzinnego Książa.
 
grób Hochbergów - ojca i jego najmłodszego syna
 
Księżna, nieobecna od lat w Pszczynie, wspominała może za życia niektóre pokazane tu miejsca. Może wcale o nich nie myślała… Nie wiem.
 
 
Przeszliśmy jeszcze spacerkiem po parku, który opuściliśmy efektowną Chińską Bramą, minęliśmy niewielką kapliczkę i dom ogrodnika.
 
czosnek niedźwiedzi właśnie kwitł i pachniał oszałamiająco
 
Chińska Brama
 
osiemnastowieczna barokowa kapliczka ze sceną Ukrzyżowania

dom ogrodnika

A dalej przeszliśmy inną częścią parku w stronę Skansenu Zagroda Wsi Pszczyńskiej. Jego się tu pewnie księżna nie spodziewała. Myślę, że hodowli żubrów też nie oczekiwała. My zresztą również nie zainteresowaliśmy się tamtą częścią parku. Może innym razem...

parkową alejką w stronę skansenu
 

w skansenie

Jeszcze tylko pożegnalne spojrzenie na pszczyński rynek i już możemy wracać.
 

na rynku szykowano się do festynu

neobarokowy kościół ewangelicki i sąsiadujący z nim neorenesansowy ratusz
 
ten obiekt nie w rynku, ale warto go odnotować - Muzeum Prasy Śląskiej im. Wojciecha Korfantego
 

Jak nietrudno się domyślić, niedługo zajrzymy do ważniejszego dla księżnej miejsca – zamku Książ. 
 
Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze:

  1. O! kurde jest na czym oko zawiesić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się z Tobą zgadzam. Idealnie wybraliśmy termin zwiedzania parku i zamku.

      Usuń