Jeden fragment tytułowej ścieżki poznaliśmy wczesną wiosną
(tu link), latem nadeszła pora na bliższe poznanie pozostałej części. Tej
zaczynającej się w pobliżu zalewu w Wikowie.
Na początek spotkanie z historią, czyli pomnik poświęcony
pamięci 4 żołnierzy AK z ugrupowania „Wybranieckich”, którzy zostali pojmani w
Wilkowie w listopadzie 1944 roku, a następnie uwięzieni w kieleckim wiezieniu i
obozie Gross Rosen. Nikt z nich nie wrócił żywy.
Później wkraczamy do lasu. Początkowo to las iglasty i
ścieżka jest prawdziwą leśną ścieżyną.
Później wkracza na coś w rodzaju dawnej kolejki. Tak to
przynajmniej wygląda. Wcześnie rano trzeba tam mocno uważać, bo kamienie,
którymi była kiedyś wybrukowana, mocno wilgotne i śliskie. W południe już suche
i przyjemne w chodzeniu.
Kolejny odcinek to solidna droga, niegdyś chyba nawet
asfaltowa. To ją widzieliśmy wiosną.
Trzeba przyznać, że ścieżka bardzo przyjemna, nienudna. I w
dodatku pozbawiona namolnej tablicowej dydaktyki, tak charakterystycznej dla
wszystkich ścieżek edukacyjnych. Zamiast tego sami się edukujemy obserwując
okolice drogi, czyli las. Oczywiście znów fotograficzne grzybobranie, którego
królem jest prawdziwek „zamieszkujący” jeden z rowów.
Zauważamy też powalone drzewa, typowe dla puszczańskich
ostępów. Tu już przydaje się obiektyw ze zmienną ogniskową, bo pnie w pewnym oddaleniu od drogi.
Są i pnie z hubami.
Czym się ta trasa różni od tej, którą niedawno przeszliśmy
ścieżkami w okolicy Świętej Katarzyny? Przede wszystkim jest dla nas nowa. Poza
tym prowadzi w górę, a z powrotem na dół. Zachęca do zdobycia szczytu Bukowej
Góry, na szczęście nie zmusza i darowaliśmy sobie ten wyczyn w upale. No i na
jej obrzeżach kwitną inne rośliny. Oto niektóre z nich:
Właściwie jako miłośniczka pętelek turystycznych mam tylko
jedną uwagę krytyczną. Szkoda, że podczas znakowania ścieżki nie pomyślano o
innej drodze powrotu do Wilkowa.
Na skraju wsi zauważamy stary krzyż. Jeśli jest kamienny, to może być
rzeczywiście wiekowy, ale pod warstwą farby trudno go dokładnie obejrzeć.
Później oczywiście spacer południowym brzegiem zalewu na
Lubrzance. Większość wypoczywających okupuje plażę na północnym brzegu.
Niektórzy korzystają z wodnych atrakcji (rowerek, deska, pływanie).
Są też i podobni do nas spacerowicze. My, rzecz jasna, nie możemy się oderwać od
widoku na Łysicę oraz podziwiania chmurek nad zalewem i otaczających go gór.
W szuwarach też kwitnie życie. Kaczki krzyżówki sennie tkwią
na brzegu lub dostojnie przepływają zalew w poszukiwaniu pożywienia.
Z szuwarów
wyłania się dziwny niewielki ciemno upierzony ptak z jaskrawym dziobem. A za
nim trójka zabawnych, jakby rozczochranych piskląt. Początkowo pomyślałam, że
to łyska, ale nie – nagle mnie olśniło, że to kurka wodna. To faktycznie ona,
nazywana też kokoszką wodną lub zwyczajną. Zdaje się, że powinnam napisać, nie
ona, a on, bo to samce troszczą się o potomstwo i zapewne widzieliśmy pisklęta
z tatusiem. Nie wiem tylko, czy należy go nazywać kogucik wodny?
pisklęta tak szybko pływają, że mi prawie uciekły z kadru
jedno się trochę zagapiło, to ma portrecik w szuwarach
jedno się trochę zagapiło, to ma portrecik w szuwarach
Zażywszy relaksu nad wodą postanawiamy odwiedzić jeszcze
jedno ważne miejsce. To pomnik poetów ludowych – Rozalii i Wojciecha
Grzegorczyków w Krajnie Pierwszym. Byliśmy tu kilka lat temu (tu link do relacji i garść informacji o poetach-analfabetach), niedawno
odwiedziliśmy ich grób na cmentarzu w Krajnie (tu link). Teraz chciałam
zobaczyć pomnik po jego odnowieniu. Warto się tu zatrzymać, przeczytać
informacje o Grzegorczykach zawarte na ustawionej obok tablicy.
Pożegnalny akcent naszej wyprawy to rzut oka na panoramę Gór
Świętokrzyskich z punktu widokowego u podnóża Łysicy. Roztacza się tu widok na
Pasmo Klonowskie i Dolinę Wilkowską, w której dopiero co byliśmy.
Żegnamy nasze góry i kończymy wycieczkę. Pora do domu.
mapka trasy - nie znajdziecie jej na mapach papierowych, ale internetowe są wystarczająco aktualne i dokładne
Zdjęcia – Edek i ja
Przyjemna ścieżka... kiedyś przedzieraliśmy się przez zarośla.
OdpowiedzUsuńTeraz to nawet rowerami tam ludzie śmigają. Trzeba uważać, bo czasem się wyłaniają nie wiadomo skąd cichcem za plecami.
UsuńBukowa Góra kojarzy mi się z drogą asfaltową z Występa do Bodzentyna, którą jechałem w kierunku Parku Narodowego w Nowej Słupi. Nie najlepiej wspominam jej nawierzchnię. ;-) Swoją drogą, nie wiedziałem, że Park sięga dalej na zachód niż Święta Katarzyna. Da się gdzieś na tej trasie kupić bilet wstępu do Parku, czy najlepiej w Bodzentynie?
OdpowiedzUsuńTeraz są na trasie umieszczone punkty automatycznego płacenia przy pomocy skanowania kodu smarfonem. Są też tradycyjne punkty obsługiwane przez pracowników ŚPN w najpopularniejszych punktach w Nowej Słupi i Św. Katarzynie. Nawiasem mówiąc, Bukowa Góra jest również na terenie ŚPN. Podobnie jak góry Psarska i Miejska w pobliżu Bodzentyna. No i ta najbardziej oryginalna enklawa parku - Chełmowa z modrzewiami szablastymi.
UsuńA wspomniana przez Ciebie droga ma jeden fragment świeżutko wyremontowany - nim jechaliśmy w drodze do Wilkowa. Rewelacja!
O to fajnie że są automaty do płacenia.
UsuńI cieszy mnie remont drogi, o ile na drogi w województwie świętokrzyskim nie narzekam, to ta droga mnie trochę zdenerwowała. ;-)
Niestety, nie cała jest odnowiona. :( Ale odcinek od Występy do Klonowa nowiutki.
Usuń