Takie odczucia obiecywała internetowa reklama jednego z
miejsc, do których właśnie się udajemy. Dodam, że na Sycylii nigdy nie byłam.
Wyruszam więc na spotkanie z tajemniczym, nieznanym uczuciem.
Na początek mam do podziwiania takie oto widoki – woda, las
i góry. Gdzie jestem? Nad Jeziorem Bystrzyckim. Może pamiętacie z poprzedniego
wpisu, że nasza mała grupka właśnie zeszła z góry Choina i szykuje się do
dalszej wędrówki.
Oto nasza wycieczka:
Zamierzamy obejść Jezioro Bystrzyckie, które powstało po
wybudowaniu tamy na Bystrzycy w roku 1914. Spiętrzone wody tej rzeki zalały
wieś, która znajdowała się na dnie doliny. Nazywała się ona Schlesiertal, czyli
Dolina Śląska. Podobno kiedy podczas remontu zapory w roku 2016 spuszczono wodę
z jeziora, można było zobaczyć pozostałości zabudowań tamtej wsi.
Nas pociąga efektowna kładka, a właściwe most wstęgowy
łączący dwa brzegi zalewu. Mamy stąd widok na zamek Grodno i na całe jezioro
(tak nam się przynajmniej wydaje).
Wkraczamy wreszcie na żółty szlak, który prowadzi brzegiem
zalewu. Początkowo wyłożona kostką, potem betonowymi trylinkami droga zamienia
się w wygodną ścieżkę. Idzie się przyjemnie. Po prawej stronie mamy widok na
jezioro. Dwie turystki pływają na łódce, możemy uciąć sobie pogawędkę, która
niesie się po wodzie.
Po lewej widzimy co jakiś czas kolejne mniejsze lub większe
wychodnie skalne.
Zatrzymujemy się w specjalnie przygotowanym miejscu z
ławeczką i widokiem na jezioro. Odpoczywamy, rozkoszujemy się widokami i
pozdrawiamy turystów, którzy nas mijają na ścieżce.
Dalsza droga daje nowe widoki. Tym razem wyłania się na
przeciwległym brzegu jeden z najsłynniejszych obiektów okolicy – Fregata. To
zbudowany w latach 30. nieduży hotel z restauracją.
Zanim dotrzemy do Fregaty, mamy zaplanowane spotkanie z
tamą na Bystrzycy. Jak dla mnie obiekt imponujący – 44 metry wysokości. Koledzy
mniej zachwyceni. Nic dziwnego – byli na zaporze nad Soliną. Tamta jest większa. Z trudem
wyszukujemy punkt z widokiem na zaporę. Brzeg stromy, zarośnięty. Udaje nam się
jednak znaleźć dogodne i bezpieczne miejsce, z którego zrobiłam poniższe
zdjęcie.
Korona zapory udostępniona dla turystów (nie to, co na
Jeziorze Mucharskim, pomyślałam sobie), możemy więc przejść nią spokojnie,
obejrzeć widoki na jezioro i dolinę po drugiej stronie.
Dalsza trasa nie jest ani łatwa, ani tym bardziej przyjemna.
Maszerujemy poboczem ruchliwej szosy. Chodnika brak, a po lewej stronie drogi często widać strome skałki. Trzeba się mocno pilnować, bo nigdy nie
wiadomo, co się wyłoni zza zakrętu. Poza tym kuszą nas widoki na jezioro i
człowiek nie wie, czy iść prawą czy lewą stroną szosy. Po prawej znajdujemy
przyjemny punkt z widokiem na zaporę.
Jeszcze kilka minut i docieramy do Fregaty. I stąd widzimy zaporę na horyzoncie.
To o Fregacie
pisano, że oferuje widoki jak na Sycylii. Żeby to sprawdzić, zajmujemy stolik
na tarasie z białą balustradą. Gdyby pomyśleć, że woda, którą widzimy u podnóża
tarasu, jest morzem, to można się poczuć jak na Sycylii.
Dla zwiększenia sycylijskiego efektu zamawiamy świeżo
wyciskany sok z pomarańczy (w wyobraźni, rzecz jasna, sycylijskich).
Spędziliśmy pół godzinki na Sycylii i już musimy wracać do
rzeczywistości – przed nami dalsza droga w stronę Zagórza Śląskiego na pociąg.
Zatrzymujemy się na kilka chwil na piaszczystej plaży z widokiem na góry i most
wstęgowy, do którego zdążamy.
dopiero od niedawna wolno się kąpać w Jeziorze Bystrzyckim, do roku 2015 było ono zbiornikiem wody pitnej z zakazem kąpieli
Po dotarciu do mostu – kładki, wybieramy się na obiad, a
potem znów w drogę.
Przechodzimy obok Kruczych Skał, o których już pisałam. Z
ich okolicy mamy widok na zamek i ostatni fragment jeziora.
A potem jeszcze spotkanie z Bystrzycą na skraju Zagórza.
I w końcu docieramy na stacyjkę, gdzie kilka minut czekamy
na pociąg.
Tak to udało nam się w jeden dzień zajrzeć do średniowiecznego zamku, na Sycylię i do
małego dolnośląskiego miasteczka.
mapka naszej trasy - jak widać, jezioro ma taki kształt, że z mostu wstęgowego nie sposób zobaczyć je w całości
Zdjęcia mojego
autorstwa
Piękne miejsca,niestety już mało prawdopodobne abym je odwiedził... dzięki za relację.
OdpowiedzUsuńMiejsca naprawdę niesamowite. Jeszcze rok temu nawet o nich nie słyszałam, a tu Stach wyskoczył z propozycją wyjazdu, to trzeba było się zorientować, czy warto tam jechać. Okazało się, że bardzo warto.
UsuńAle bajkowo - Koniecznie muszę tam pojechać. Takie klimaty jak z moich bajek.
OdpowiedzUsuńTam jest niesamowita mieszanka bajki dla dzieci i pasjonującej historii, a do tego cudne miasteczka i przyjemne góry. Okolica warta odwiedzin.
Usuń