Tak, tak – pięć lat i jeszcze kilka
miesięcy upłynęło od czasu mojej ostatniej bytności na tej górze. I parę zmian
w tym czasie nastąpiło.
na Miedziance
Na szczęście Miedzianka nadal jest
tam, gdzie była, urodę dawną zachowała, ale już dotrzeć na nią coraz trudniej.
Wiem, wiem, jest szlak żółty, jest i ścieżka dydaktyczna, ale jeden znak w
gęstwinie krzaków i innych chaszczy, to jeszcze nie znakowanie. Trzeba więc iść
na rozum. Mój rozumek jak u Kubusia Puchatka, więc podchodziłam na Miedziankę
od strony południowej – jeżyny tam po pas, trochę stromo jest, a i na otwory
dawnych szybów trzeba uważać, ale dałam radę, a na szczycie już na mnie czekała
reszta grupy, która poszła kierując się rozumem Edwarda.
na takie otwory trzeba uważać
część grupy już na pierwszym szczycie
Skoro szlak nas lekceważył, to i my
zlekceważyliśmy jego – nie zeszliśmy w stronę Grząb Bolmińskich, ale
wdrapaliśmy się na wszystkie trzy szczyty Miedzianki. I to jest zabawa!
Wspinamy się, schodzimy w dół, przeciskamy przez szczeliny, fotografujemy
widoki i roślinki – rozkosz prawdziwa! Aż żal schodzić z tej góry.
widok z Miedzianki na Grząby Bolmińskie
widok na drugi szczyt Miedzianki
droga (raczej szczelina) przetarta - można iść
wyjść ze szczeliny też się udało
czosnek skalny
ciemiężyk białokwiatowy
posłonek rozesłany
A u podnóża naszej góry Muzeum Górnictwa
Kruszcowego – mogło być atrakcyjnie, a było jak zwykle, czyli muzeum w
niedzielę nieczynne. Na szczęście na podwórzu można obejrzeć skały, kilka
maszyn i niezwykle imponującą jedyną w zachowaną Górach Świętokrzyskich wieżę
nadszybia ostatniej kopalni miedzi. Dobrze, że Janek pracował kiedyś w kopalni
i zna różne fachowe górnicze terminy, więc nie kręcimy się po terenie bez
sensu.
muzeum w niedzielę nieczynne
otóż i ona - wieża nadszybia
Dalej maszerujemy bardzo dobrą
drogą, która prowadzi najpierw malowniczą granią z widokami na okolicę, a potem
lasem. Tak by to zdanie brzmiało 5 lat temu i to była prawda, teraz obowiązki
„drogi” pełnią zarośla. Ścieżki brak, przedzieramy się przez ostre krzaki
tarniny i jeżyn. A z powodu upału każdy w krótkich spodenkach – skutki łatwe do
przewidzenia.
tu jeszcze była nadzieja na ścieżkę
Po dotarciu do szosy panowie
udzielają mi krótkiej lekcji posługiwania się mapą w terenie, co skutkuje tym, że
kompletnie tracę orientację i zamiast na wschód wędrujemy na południe, a tam
rzeka Hutka. Całe szczęście, że jakaś dobra dusza przerzuciła przez nią małą
kładkę, która daje okazję do prawdziwego popisu różnych technik pokonywania
przeszkód wodnych.
Hutka - spokojna rzeka
Iza przechodzi, pozostali kibicują
Ed przechodzi "bez trzymanki"
Po drobnych perypetiach i jednej
zmianie kierunku marszu docieramy do planowanej porządnej polnej drogi z
widokami na okolicę. A słonko ma tu najlepszy widok na nas – praży ze
wszystkich sił. Pojawiają się w efekcie delikatne głosy krytyki, ale nic nie
można zrobić, trzeba iść dalej. I tak mamy szczęście, że naprawdę nie jest
daleko. Docieramy do wsi Skiby, z której już bliziutko do Chęcin.
jeszcze Skiby, ale Chęciny tuż, tuż
O rynku, Górze Zamkowej i innych atrakcjach
miasta nikt nie myśli, nabywamy lody i zasiadamy na pierwszym przystanku.
Przeszliśmy marne 13,5 km, ale na dzisiejsze warunki pogodowe więcej nikt by z
nas nie wydusił.
Zdjęcia
– Edek i ja
Zdobywaliście szczyty, przeprawialiście się przez rzeki. Wokół kolorowo. Wspaniała wyprawa. Aż dziw , że tyle lat tam nie zaglądaliście.
OdpowiedzUsuńTrudno się tam dostać - konieczna przesiadka, a i powrót, jak widać utrudniony, bo nieużywana ścieżka zarosła.
UsuńNie mogę się doczekać,kiedy Pani Jadzia z nami zacznie wędrować a nie tylko podziwiać z nad robótki ?
OdpowiedzUsuńByłem tam dwa razy,kilka lat temu i nie tęsknię... może dlatego,że nie opodal budowałem,kilka miesięcy linię 110 kV
No to się napatrzyłeś na Miedziankę i rozumiem przesyt.
UsuńA na Jadzię czekamy. Kto wie, kiedy nam zrobi niespodziankę ...
Czy to nie ta kopalnia była miejcem akcji w książce E.Nizurskiego "Księga urwisów" ?
OdpowiedzUsuńTak właśnie było. I w dodatku grała ona w filmie według tej książki.
Usuń