Nadchodzi, jak co roku, ten dzień,
kiedy wszyscy mówią o szkole. I nie jest to pierwszy dzień wakacji. Dziś mogę
sobie pomyśleć o nim z sympatią i z nutką tęsknoty spojrzeć na moją pierwszą
szkołę. Była to Szkoła Podstawowa im. Stefana Żeromskiego w Majkowie.
Kiedy się tak teraz obok niej
przechodzi, można pomyśleć – ot, typowa tysiąclatka, nic nadzwyczajnego. Ale po
pierwsze, ma ta szkoła swoją historię, a po drugie – kto z młodych ludzi wie,
co to takiego ta tysiąclatka?
szkoła wiosną roku 2007
Początki historii szkoły sięgają lat
dwudziestych ubiegłego wieku, kiedy to w Majkowie powstała dwuklasowa Publiczna
Szkoła Powszechna.
tak wyglądała pierwsza szkoła w Majkowie - zdjecia otrzymałam od pana Krzysztofa Kasprzyckiego
Kiedy mój tata uczył się w tej szkole, była to już siedmioklasowa Publiczna Szkoła Powszechna Trzeciego Stopnia (piękna i wielce dostojna nazwa, nieprawdaż?). Jego edukację mocno komplikowały warunki wojenne, szkoła ciągle nie miała porządnego budynku, ograniczano program nauczania, a kilku nauczycieli zostało zamordowanych w obozach koncentracyjnych. Pamięć o tych ludziach przetrwała długie lata i wreszcie całkiem niedawno uczczono ich w prosty sposób – na ścianie szkoły wmurowano poświeconą im tablicę.
Kiedy mój tata uczył się w tej szkole, była to już siedmioklasowa Publiczna Szkoła Powszechna Trzeciego Stopnia (piękna i wielce dostojna nazwa, nieprawdaż?). Jego edukację mocno komplikowały warunki wojenne, szkoła ciągle nie miała porządnego budynku, ograniczano program nauczania, a kilku nauczycieli zostało zamordowanych w obozach koncentracyjnych. Pamięć o tych ludziach przetrwała długie lata i wreszcie całkiem niedawno uczczono ich w prosty sposób – na ścianie szkoły wmurowano poświeconą im tablicę.
tablica upamiętniająca zamordowanych w czasie wojny nauczycieli szkoły w Majkowie
Po wojnie uczniowie nadal tułali się
w wynajmowanych salach lekcyjnych i dopiero pod koniec lat pięćdziesiątych
szkoła znalazła „siedzibę” w drewnianym baraku. Nie wydaje mi się, żeby to był
jakiś szczególnie luksusowy budynek. Pamiętam go, bo uczyłam się w nim pół
roku. Sala lekcyjna z piecem kaflowym w kącie, ławki z kałamarzem, paletka na
korytarzu.
Ale w tym czasie trwała budowa nowej
pięknej szkoły. Została ona oddana do użytku na początku roku 1966. To rok tysiąclecia
chrztu Polski ogłoszony przez ówczesne władze rokiem Tysiąclecia Państwa
Polskiego i budowane wtedy szkoły nazywano „tysiąclatkami”. Przypominam sobie
hasło propagandowe tego okresu „Tysiąc szkół na tysiąclecie!”. Nie wiem, ile
ich wybudowano, ale raczej plan zrealizowano. Podobne są te szkoły do siebie, różnią się wielkością dostosowaną do potrzeb miejscowości, gdzie powstawały,
ale mają wiele typowych elementów jak choćby charakterystyczne okna.
My jednak nie zwracaliśmy uwagi na
takie drobiazgi. Każdy z radością dźwigał z domu roślinę doniczkową, która miała
ozdobić jedną z nowych sal lekcyjnych. A jakie piękne wydawały nam się łazienki
z bieżącą wodą (barak miał jedynie sławojkę). Szczerze powiem, że boisko i sala
gimnastyczna niespecjalnie mnie porwały – nigdy nie lubiłam lekcji wuefu, ale
miło wspominam zabawy taneczne na sali gimnastycznej (wtedy jeszcze nie
wiedziałam, że nie umiem tańczyć). Szkoła oferowała dużo więcej atrakcji – była
tu biblioteka z całą masą książek, na lekcjach śpiewu można było posłuchać płyt
z najprawdziwszego adaptera „bambino”, czasem przyjeżdżało kino, przed szkołą
parkował wóz miejscowego piekarza i można było u niego kupić świeżutki chleb
(nie lubiłam targać go ze sobą cały dzień z klasy do klasy) i pyszne słodkie
bułki. Długo by wspominać…
to my - pierwszaki przed szkołą; nie pytałam kolegów o zgodę na publikację wizerunku, ale przecież trochę nam się ten wizerunek przedawnił (Można zgadywać, gdzie ja się znajduję - dla ułatwienia dodam, że wtedy jeszcze nie byłam wychowawczynią)
to samo miejsce bez nas po latach wielu
to my - pierwszaki przed szkołą; nie pytałam kolegów o zgodę na publikację wizerunku, ale przecież trochę nam się ten wizerunek przedawnił (Można zgadywać, gdzie ja się znajduję - dla ułatwienia dodam, że wtedy jeszcze nie byłam wychowawczynią)
to samo miejsce bez nas po latach wielu
zima 2011
A po
latach szkoła nic się nie zestarzała. Wręcz przeciwnie. Teraz na terenie wokół niej
działa Rodzinne Centrum Kultury i Wypoczynku "Nad Żarnówką". Dzieciaki
mogą tu teraz szaleć na placu zabaw, korzystać ze skateparku i kilku boisk
sportowych. Ba, nawet można przekąsić coś na gorąco, bo jest miejsce na ognisko
czy grill. Wiem o tym, bo miałam przyjemność zapoznać się z tymi atrakcjami.
plac zabaw
i ognisko
Szkoło! Szkoło!
Gdy cię wspominam,
Tęsknota w serce się wgryza,
Oczy mam pełne łez!*
Ale nie
są to łzy smutku, lecz łezka nostalgii i wzruszenia.
*J. Tuwim „Nad Cezarem”
zdjecia - archiwalne oraz Edek i ja
Szkoła się trochę zmieniła i Ty też ;)
OdpowiedzUsuńJa też muszę sobie zrobić taki remont facjaty. ;)
UsuńSzkoło.szkoło... raczej,jak ten czas "zaiwania" (lub dosadniej...) - coraz szybciej zresztą ! :(
OdpowiedzUsuńSPiLO Mickiewicz,SP-1,TM,WSI,PŚw,UŁ i inne... - nie wiem za którą zatęsknić ?
Idź na całość - za wszystkimi. W zależności od nastroju. W gruncie rzeczy lata szkolne są najfajniejsze (zwłaszcza we wspomnieniach), bo i klasówki po fakcie nie takie straszne.
Usuń