poniedziałek, 18 sierpnia 2014

W odwiedzinach u starych znajomych, czyli znów zaglądamy do Rosochacza i Skałek pod Adamowem


Ostatnio byliśmy w tych rezerwatach w maju ubiegłego roku, ale znów zapragnęliśmy sprawdzić, co nowego w znanych dobrze miejscach.
Tym razem postanowiłam wypróbować nową drogę dotarcia do Lubieni – poszliśmy szlakiem żółtym ze Starachowic, przechodząc w Lipiu na szlak czarny, a nie jak zwykle bez szlaku. Niewątpliwą zaletą tego wariantu jest skrócenie trasy po asfalcie, a nawet zyskuje się cztery kilometry marszu świetną utwardzoną leśną drogą. Dyskusyjną zaletą jest wydłużenie trasy o jakieś 3 kilometry – dla tych, co lubią pochodzić, sama radość, dla słabszych kondycyjnie lekki problem. No, a wada? Oczywiście żółty szlak – bardzo mokry, liczne kałuże i błoto. No i rzecz jasna komary. Ale ten zestaw występuje teraz wszędzie, gdzie tylko trochę wilgoci w lesie. Czyli naprawdę wszędzie.

turyści na żółtym szlaku do Lipia 

A może trzeba było jednak podjechać wąskotorówką?

przystanek czeka

na czarnym szlaku

i to też na szlaku, a nie na bezdrożach

czas na odpoczynek i analizę trasy  

a tu sucho i trochę "elektrycznie"

A jakie wrażenie zrobili na nas nasi starzy znajomi – rezerwaty?
Otóż to, właśnie – starzy. Szczególnie jest to zauważalne w rezerwacie Rosochacz. Posunął się, biedak w latach i starość mu nie służy. Dostał wprawdzie kilka nowiutkich wściekle kolorowych koszy na śmieci, ale to nie rekompensuje ubytków w pomostach. Wiele desek brakuje. I to chyba raczej nie z powodu zmurszenia, bo pozostałe są w niezłym stanie – to raczej skutek celowego działania wandali, co sobie upatrzyli łatwą zdobycz i obiekt „świetnej” zabawy. 

miss dziur na pierwszym planie, miss wycieczki na drugim

 właściwa postawa na pomoście - ostrożnie, proszę

nóżka za nóżką do celu  

nowoczesność w domu i zagrodzie
 
Poza tym rezerwat nabiera dostojnej patyny czasu, drzewa pięknie pokrywają się mchem i hubami, spaceruje się tam przyjemnie. Dodatkowo atrakcyjnie w tym roku prezentuje się Świętojanka, która po obfitych deszczach ma więcej wody i teraz to już prawie rzeka, nie rzeczka.

Świętojanka - miss foto

miss i jej gwardia przyboczna

meandry lubię bardzo

Skałki pod Adamowem, zdaniem Edwarda, wyglądały w niedzielę szczególnie pięknie, bo nie było intensywnego słońca, co ułatwiało fotografowanie. No cóż, widocznie on wie, o czym mówi, ale moje zdjęcia nadają się raczej do wyrzucenia, bo poruszone, albo z innego powodu nieudane – dla mojego aparatu było tu za mało światła. Ale skałki malownicze, szkoda tylko, że szlak turystyczny poprowadzono tak, że omija się większość z nich i potem grupa ma kłopoty z wydostaniem się z lasu, jeśli na własną rękę pójdzie pooglądać skały. 

 
fotoreporterzy szaleją na skałkach





tu kilka efektów sesji fotograficznej

I jeszcze Brody Iłżeckie – tu pełna „dbałość” o turystę. Budynek stacji kolejowej rozebrany. Na jego miejscu bujnie rosną chwasty. Ale, żeby tak jakie małe zadaszenie albo ławkę zrobić, no to już nie. Chociaż, bądźmy sprawiedliwi, gdybyśmy jechali w stronę Starachowic, to na peronie (No, co ja mówię - peronie?! Na miejcu przy torze) znajdziemy ławkę. Nawet możemy na niej usiąść. Ale, jak ktoś zaopatrzy się w pobliskim sklepie w lody, to już ani patyka, ani kubeczka do kosza nie wrzuci. Dlaczego? Ano dlatego, że owego kosza nie ma. Ciekawe, czy kiedykolwiek się pojawi? Tak sobie myślę, że ten kosz stanie tu wtedy, gdy zacznie kursować pociąg do Sandomierza. Czyli …

Kamienna w Brodach Iłżeckich

A co mówi statystyka? Przeszliśmy prawie 20 kilometrów. I nie będziemy sobie odejmować tej jednej dziesiątej, bo znamy zasady zaokrąglania liczb.
I malutki drobiażdżek na zakończenie. Jak zapewne zauważycie pod tekstem, mamy dziś sporo autorów zdjęć. I jeden obiekt pokażę w różnych ujęciach. Oto, jak go widzą ci, którym Janusz wskazał obiekt, a sam nie zrobił zdjecia - kolejność autorów, jak w podpisie.




Zdjęcia – Terenia, Edek, Janusz i ja

2 komentarze:

  1. Podoba mi się pomnik kosza na śmieci... oraz pamięć miejscowych,świecących znicze w rocznice jego postawienia ?
    Wycieczka była dopracowana przez kierowniczkę Anię w każdym szczególe - duże dzięki.
    W jaki sposób Edward wyprowadził nas z leśnych ostępów do cywilizacji ? - pozostanie jego słodką tajemnicą .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te znicze koszmarne. Nie rozumiem pomysłu - może kosz był przepełniony?
      Kierownictwo nie dopracowało trasy w szczegółach - raptem kilkanaście kropek na mapie postawiło.
      Co do Edwarda - odpowiedź zawsze brzmi: mapa i kompas.

      Usuń