czwartek, 22 września 2016

Byliśmy w Klimontowie

I jesteśmy pod wrażeniem.
Tyle tu obiektów wartych obejrzenia, że zapowiada się najdłuższy i najnudniejszy wpis. No, chyba, że się czytelnikom Klimontów spodoba chociaż w części tak, jak nam. 
Klimontów uzyskał prawa miejskie w roku 1604 dzięki staraniom Jana Zbigniewa Ossolińskiego (obecnie to znów wieś, jak przed tą datą). Ossoliński też sprowadził do Klimontowa dominikanów i był fundatorem  tutejszego klasztoru. 

jedna z części budynku klimontowskiego klasztoru

 ogrodzenie klasztoru z bramą z przełomu XVII/XVIII wieku 
 
Budynek klasztoru nie miał szczęścia, bo po ostatnim rozbiorze służył jako lazaret,  w okresie międzywojennym znajdowała się tu szkoła, podobnie i po II wojnie światowej. Było też chyba jakieś schronisko, bo kolega Ed pamięta, że tu swego czasu nocował. Po wyprowadzeniu się z budynku liceum rozpoczął się remont, który pozwolił odkryć ciekawe malowidła ścienne. Pewnie byśmy ich nie obejrzeli, gdyby nie uprzejmość przypadkowo spotkanego kościelnego, który pozwolił nam zajrzeć do klasztornych zabudowań.  

Może niedawno biegali tu uczniowie, a teraz znów wraca spokój.

 jeden z portali we wnętrzu klasztoru

wirydarz 



sensacyjne odkrycie - czterechsetletnie malowidła 

I jakież szczęście mieliśmy – w jednej z klasztornych sal był ksiądz proboszcz, który zgodził się pokazać nam wnętrze przylegającego do klasztoru i zamkniętego zazwyczaj kościoła pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny i św. Jacka. Kościół jest tak piękny, że aż nie potrafiłam w nim robić zdjęć. Jego budowniczymi byli w latach 1617 – 20 Casper i Sebastian Fodygowie.
Sama bryła – bardzo oryginalna, bo stanowi połączenie gotyku i renesansu; to tak zwany kaliski typ renesansu, popularny w Polsce w pierwszej połowie XVII wieku.


kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny i św. Jacka 

fragment portalu kościoła (zwróćcie uwagę na herb Ossolińskich)   
 
A wnętrze! Oszałamiające. Główny ołtarz barokowy, boczne rokokowe. Cudowna delikatna kolorystyka, doskonała snycerka. A w jednym z bocznych ołtarzy malusieńki ale przepiękny cudowny obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. W czasach, gdy w klasztorze przylegającym do kościoła szalała epidemia, dopiero modlitwa do MB z tego obrazu pozwoliła żołnierzom wyzdrowieć.  

ołtarz główny


ołtarze boczne

oltarz z cudownym obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem  

chór i organy

zwykłe, choć bardzo stare, ławki 

stalle

rokokowy konfesjonał 

Jeśli o mnie chodzi, to już te zabytki by mi wystarczyły, żeby się zakochać w Klimontowie. Ale przecież ślad zostawił tu również syn Jana Ossolińskiego – Jerzy, który ufundował kościół pod wezwaniem świętego Józefa. Ten kościół powstawał w latach 1643 – 1650 według projektu włoskiego architekta Wawrzyńca Senesa. Jest zbudowany na planie elipsy. I jest po prostu piękny. No, co ja poradzę, że oba te kościoły mi  się tak bardzo podobają. 


barokowa kolegiata pod wezwaniem św. Józefa

główna brama kościelnego cmentarza z posągami Wiary i Nadziei  
 
Tu we wnętrzu barok i rokoko elegancko się łączą i uzupełniają: ołtarz główny, chór muzyczny, ambona – rokokowe, portale wczesnobarokowe, chrzcielnica barokowa. A do tego jeszcze rokokowa polichromia, dziewiętnastowieczne wiedeńskie konfesjonały. Można się zagubić w szczegółach lub po prostu usiąść i skupić na modlitwie. 

jeden z portali

wnętrze kolegiaty

ołtarz główny
  
 sklepienie

chór i organy

ambona

I otoczenie kościoła robi wrażenie. Obejrzeliśmy dawny dworek infułatów, osiemnastowieczną kapliczkę z figurą świętego Józefa, a przy ulicy prowadzącej do klasztoru kolumnę maryjną.
 
figura św. Józefa z drugiej połowy XVIII wieku

osiemnastowieczny dworek infułatów, przebudowany pod koniec XIX wieku (plebania)
 
figura wieńcząca kolumnę z 1693 roku
 
I to jeszcze nie wszystko, co można zobaczyć w Klimontowie. Zajrzeliśmy na rynek i przeszli uliczkami.

rynek 

 jedna z ulic

Wypada odnotować ciekawe klimontowskie kamienice. W tym jedną, w której mieści się obecnie bank z tablicą upamiętniającą zasługi doktora Jakuba Zysmana – lekarza, społecznika i założyciela Banku Spółdzielczego w Klimontowie. Wypada jeszcze dodać, że doktor Zysman był ojcem poety futurysty – Brunona Jasieńskiego, który urodził się w Klimontowie.  W tej kamienicy doktor i jego rodzina mieszkali, a przyszły poeta miał pokoik na drugim piętrze. 

attyka kamienicy przy ulicy Krakowskiej 

dawna kamienica Jakuba Zysmana 
 
Na zakończenie relacji z Klimontowa jeszcze jedno miejsce – dziewiętnastowieczna synagoga. Budynek niegdyś piękny z efektownym portykiem z jońskimi kolumnami stoi obecnie opuszczony, wnętrze ma zrujnowane w czasie wojny. Czytałam, że jest otwierana w czasie klimontowskiego święta miłośników twórczości Brunona Jasieńskiego „Brunonalia”.


klimontowska synagoga 
 
To już koniec relacji. Nie zaglądaliśmy na klimontowski cmentarz ani do muzeów, wiec jest pretekst do powrotu.  

Więcej informacji o zabytkach Klimontowa i okolic znajdziecie na turystycznej stronie Klimontowa (tu link)
Zdjęcia – Andrzej, Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Piękne miejsce! Urzekające są uliczki ze starą zabudową, kamienicami...
    Kolegiata robi wrażenie, cudne wnętrze.
    Ciekawe miejsce, więc nie ma mowy o nudzie w tym wpisie :)
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne odczucia. Miejsce bardzo piękne, ale mało znane - przegrywa z pobliskim Ujazdem i Opatowem. A szkoda, bo zasługuje na poznanie.

      Usuń
  2. Ten eliptyczny kościół - unikat. Niby "prowincja" a jakie klejnoty posiada! Jak będziemy w pobliżu postaram się zobaczyć, na pewno warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie - cały Klimontów jest unikalny. A te kościoły są przepiękne. I już.

      Usuń
  3. Nie wiem czy artykuł ma na celu zachęcenie do odwiedzin tego miejsca, ale mnie zachęcił. Domyślam się, że synagogi nie dało się zobaczyć od środka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam zamiar pokazać rzadko odwiedzane miejsce i przekazać choć odrobinę zachwytu, który cała nasza grupa przezywała podczas zwiedzania i długo po nim. Bardzo mnie cieszy, jeśli w ten sposób zachęcę do zwiedzania, bo miejsce bardzo tego warte.
      Synagoga miała lekko uchylone pierwsze drzwi, ale dalej - zamknięte.

      Usuń