Tego wpisu
miało nie być, ale ostatecznie, czego się tu wstydzić. Czasem coś się
zaplanuje, a realizacja wyjdzie zupełnie inaczej.
Podczas
naszej wielkiej wyprawy w okolice Klimontowa zaliczyliśmy dwa niepowodzenia. I
o nich teraz opowiem.
Kolega Ed
zaplanował oglądanie pałacu w Górkach Klimontowskich. Podobno ten właśnie pałac widywał z okna
swojego pokoju Wiktor Zysman – późniejszy Bruno Jasieński. No, może...
Podobno ja
widziałam ten pałac w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. No,
nie wiem…
Ala
istnieją dowody na to, że kolega Ed tam był i widział opuszczony pałac
popadający w ruinę.
Był to drugi (obok Włostowa – tu link) pałac Karskich. Pod
koniec XIX wieku był własnością Włodzimierza Karskiego herbu Jastrzębiec, który
zlecił przebudowę pałacu pod kierunkiem Władysława Marconiego (to syn Henryka –
projektanta palcu Karskich we Włostowie).
Po wojnie
w pałacu działała szkoła mechanizacji rolnictwa. Uległ pożarowi, został opuszczony. Mimo
wszystko trzymał się nieźle. Tak wyglądał ponad dwadzieścia lat temu.
pałac Karskich w Górkach Klimontowskich w latach 90. ubiegłego wieku
Niedługo
później pałac i teren wokół niego zostały kupione przez prywatnego właściciela.
Pałac wyremontowano, park otoczono płotem i zadbano o rośliny. Można go zwiedzać
po uzyskaniu zgody właścicieli. Jest piękny. W Internecie można znaleźć zdjęcia
na dowód.
My bardzo
grzecznie poprosiliśmy o pozwolenie zwiedzania i nie uzyskaliśmy zgody. No to
zamiast pięknych zdjęć pałacu – fotka „zza płotu”.
tyle udało się zobaczyć
figura przy bramie wjazdowej
I drugie
miejsce. To skromna wioska – Goźlice. Znajduje się tu stary
bardzo, bo pochodzący prawdopodobnie z XII wieku kościół pod wezwaniem
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Z tego romańskiego niegdyś kościoła pochodzi słynna rzeźba
Madonna w Majestacie. Nie ma jej już w goźlickim kościele (podobno zastąpiła ją
replika), widzieliśmy ją w Sandomierzu, gdzie jest z honorami prezentowana w
Muzeum Diecezjalnym.
trzynastowieczna Madonna z Goźlic rzeźbiona w piaskowcu (oczy Madonny i Dzieciątka wypełniono ołowiem) znaleziona przypadkiem podczas remontu kościoła w roku 1915
Skoro nie
wszystko się udaje, to nie udało się zachować romańskiego charakteru kościoła.
Na skutek działań wojennych, które toczyły się w okolicy w XIII wieku kościół
mocno ucierpiał. W późniejszych latach wielokrotnie go przebudowywano. Zachowały się jednak niektóre elementy romańskie.
romańskie okienko
gotycki herb Świnka na ścianie kościoła - nie udało mi się znaleźć informacji, dlaczego umieszczono go w tym miejscu
W historii kościoła nieźle namieszali Ossolińscy. Jeden z nich – Hieronim zamienił go w zbór kalwiński. Jego wnuk – Jan Zbigniew przywrócił kościołowi jego pierwotną funkcję. Z tych czasów pochodzi wiele ciekawych elementów wyposażenia kościoła.
I tu mamy
niepowodzenie. Może za cicho dobijałam się do drzwi plebanii, a może księdza
nie było, w każdym razie nie znalazłam nikogo, kto by nam umożliwił wejście do
wnętrza kościoła. Szkoda. Zwłaszcza, że miałam wielką ochotę obejrzeć dziewiętnastowieczny kamienny
ołtarz główny z obrazem pędzla samego Wojciecha Gersona. Że już o renesansowym
nagrobku Hieronima Ossolińskiego nie wspomnę.
I przyszło pocałować klamkę.
Tak więc nieco
zawiedzeni opuściliśmy Goźlice. Ale trzeba tu wrócić. Zarówno do kościoła, jak
i na cmentarz z grobami Ossolińskich.
Zdjęcia – Andrzej, Edek i ja
Cóż jak podróżujemy z Marzenką i w planach jest np. zwiedzanie kościoła a on zamknięty to znaczy ni mniej ni więcej, że była... niegrzeczna i nie zasłużyła ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a w naszej grupie to na mnie spada.
UsuńAle czasem mi się udaje dogadać z księdzem, kościelnym lub zakonnicą. To znaczy zawsze, kiedy są. Czasem mają inne zajęcia w innym miejscu.
czyli czasami jesteś grzeczna... ;)
UsuńAle tylko czasami. :)
UsuńNieraz same chęci są warte pochwały... :)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, co jest dobrymi chęciami wybrukowane. :)
Usuń