Ot, taki sobie spacerek. Trasa dobrze znana, główny cel
wyprawy – zdążyć przed zapowiadanym na niedzielę deszczem.
Początek trasy przez Kunów i Kolonię Inwalidzką – asfalt,
asfalt i jeszcze raz asfalt. Zupełnie tak, jak by nie było równoległych do
niego piaszczystych dróg. Są, ale idąc nimi nie spotkamy starych dobrych
znajomych, którzy ani chybi czekają na nas z utęsknieniem. No to przedstawiam
ich po raz kolejny – nie widzieliśmy się od marca ubiegłego roku (tu link).
Najpierw dziewiętnastowieczna kolumna św. Franciszka.
Potem kapliczka na miejscu egzekucji wójta Waśniowa – ta
miała miejsce w czasie I wojny światowej.
I wreszcie pomnik ku czci inwalidów – założycieli wioski
Kolonia Inwalidzka.
Skręcamy w drogę w kierunku lasu. Jeszcze asfalt, ale już
się pojawia promyk nadziei na bardziej przyjazne podłoże.
W pobliżu Zielonego Krzyża wkraczamy wreszcie na leśne drogi.
Krzyż upamiętnia powstańców styczniowych, którzy zginęli w bitwie pod Janikiem
16 grudnia 1863 roku (tu link do relacji na blogu).
Kto uważnie czyta relacje z naszych wycieczek, wie, że za
kilka chwil zatrzymamy się przy rozlewisku bezimiennego strumienia. Rośnie tu
obficie czermień błotna, która już przekwitła i zawiązuje kolby owocostanu. Te
jeszcze niedojrzałe.
Dalej droga leśna prowadzi na północ. Schodzimy z niej
szlakiem rowerowym w kierunku Boru Kunowskiego. Tu krótki postój przed krzyżem
z roku 1911 (biedak, nie zyskał należnego zainteresowania kierownictwa
wycieczki).
Następny punkt trasy już dobrze znany – pomnik na miejscu,
gdzie pochowano ofiary pacyfikacji Kunowa 4 lipca 1943 roku. Ciągle pamiętam, że
powinniśmy wybrać się wreszcie na spacer przez wieś, aby dotrzeć do miejsca,
gdzie znajdowała się stodoła, w której Niemcy żywcem spalili 23 mieszkańców
wsi. Może wybierzemy się tam innym razem.
Wędrujemy dalej w stronę Stawu Kunowskiego. Las jak las.
Droga przyjemna.
Potem lekkie zaskoczenie – pojawiło się pastwisko, na którym pasą
się czerwone krowy. Może to rasa limousine.
Wreszcie stacyjka i po wycieczce. Przed deszczem zdążyliśmy.
Zdjęcia – Edek i ja
Szlak krzyżami oznaczony...
OdpowiedzUsuńOkolice Kunowa z tego słyną - wyrób miejscowych kamieniarzy.
Usuń