Mój stary plecak miał 10 lat gwarancji. Służył mi jednak tylko
7. Czyli powinnam go zwrócić do sklepu w ramach tejże. Ten numer by jednak nie
przeszedł, bo uszkodzenia, których nabył, spowodowałam ja niewłaściwym
użytkowaniem. Za dużo do niego wpychałam i tkanina nie wytrzymała. W tej
sytuacji zaczynamy przygodę z jego następcą.
Skoro pierwsza część tytułu wyjaśniona, możemy poświęcić
uwagę drugiej.
Zapowiadał się upalny dzień. I dlatego wybrałam trasę ulgową
– w cieniu i czasem nad wodą. Jak ona wyglądała w swojej „młodości”, można
sprawdzić w we wpisie sprzed dwóch lat (tu link).
Tym razem również starujemy w Piasku, zauważamy nowe
otoczenie mojej ulubionej figurki maryjnej. Ufundował ją właściciel stojącego
niegdyś w pobliżu młyna wodnego – Jan Janiszewski. Młyn zażywa odpoczynku na
kwaterze w skansenie w Tokarni, Janiszewskiego i jego żonę wspomina tablica
pamiątkowa usytuowana nieco za figurką.
Dla uniknięcia kopiowania samej siebie zarządzam przejście
trasy w odwrotnym niż poprzednio kierunku. Wędrujemy więc niebieskim szlakiem
nad zalewem w Piasku. Przechodzimy alejką brzozową. Jest ciepło i miło.
Potem zanurzamy się w cienisty sosnowy, a dalej mieszany
las.
Oddalamy się nieco od trasy, żeby zajrzeć nad zbiornik
przeciwpożarowy na Młynkowskiej.
I znów las. Ktoś wspomina, że na targu pojawiły się grzyby w
dużej obfitości. Nie trzeba więc długo czekać, aby jakiś wyłonił się i na
naszej trasie.
Obok jednego z grzybów rośnie korzeniówka pospolita. Ja
zauważam raczej ją.
Wędrujemy sobie niespiesznie, pamiętając, że w końcu trzeba
będzie wykonać manewr skrętu w lewo, żeby dotrzeć do wsi Paruchy, z której
zaczniemy zamykanie pętelki wycieczkowej. Tuż przed wsią zmiana charakteru lasu
na bukowy. No, nie ma nudy…
We wsi spokój i cisza. Jedynie dwie jej mieszkanki uciekają
przed nami w popłochu. Mam nadzieję, że w końcu jednak trafiły na własne
podwórko.
I znów sosnowy las. Teraz z powodu narastającego upału
pachnie on żywicznie. Jak dla mnie – zapach rozkoszny.
Zbliża się chwila relaksu nad wodą. Oferują go stoły z
zadaszeniem i ławkami nad zalewem w Starej Kuźnicy. Ten akwen bardzo popularny
wśród właścicieli psów, które radośnie hasają w wodzie.
Sama zaś kuźnica wydaje się mocno postarzała. Elementy
dawnego układu wodnego ewidentnie próchnieją. Nie wiem, jak się je naprawia,
żeby nie zniszczyć zabytku…
Wkraczamy znów na szlak niebieski, żeby wrócić do Piasku.
I po wycieczce. Udała nam się nadzwyczajnie. A taka nienowa…
Zdjęcia – Edek i ja
Plecak zawsze miałaś pełny różności i "przyda się"... kto z sobą nosi ten się nie prosi.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ... zimą trzy czapki, latem parasolka i tak się nazbiera.
Usuń"Teraz z powodu narastającego upału"
OdpowiedzUsuńTak patrzę za okno w Gdyni: zdecydowanie u nas nie ma upałów. Ale za to przyjemniej się spaceruje. :-)
I to jest do pozazdroszczenia. W dniu tej wycieczki temperatura dochodziła do 30 stopni. A po południu burza.
Usuń