To, zdaje się, idealny zestaw na majową niedzielę.
Zobaczcie, jak go wykorzystaliśmy.
Wystartowaliśmy na skraju wsi Kurzacze (to wieś w powiecie
koneckim). Od razu ruszyliśmy z kopyta świetną leśną drogą na północny wschód.
Na pierwszym solidnym skrzyżowaniu pomaszerowaliśmy drogą na
południowy wschód. I ona doskonała, prosto w słońce. Trochę tylko wiatr
dokucza.
Tak dotarliśmy do celu całej wyprawy – stawów Huta,
nazywanych również Stawami u Źródeł Radomki. Są to obecnie stawy hodowlane
użytkowane przez gospodarstwo rybackie „Piecyki”. Mieliśmy zgodę właścicieli na
wejście, więc spokojnie mogliśmy się rozejrzeć, sfotografować stawy i groble.
Stawy naprawdę ładnie się prezentują. Wokół cisza i spokój.
W oddali przelatują ptaki – chyba mewy. Warto zatrzymać się tu na kilka minut.
Opuszczamy nadwodną okolicę i właściwie moglibyśmy już
wracać, ale warto sprawdzić, co tam dalej w lesie. Okazuje się, że raczej nic
nowego. Drogi nadal doskonałe. Na jednej nawet pojawia się czerwony szlak, a
przy niej pomnik pamięci wszystkich walczących w czasie 2 wojny światowej.
Mapa zapowiada, że po tym, jak szlak skręci w lewo, spotkamy
się z Radomką. Jest drobny szkopuł – szlak nie skręcił, a Radomka jest. W
dodatku naprawdę malownicza. Kolega Ed nawet podszedł bliżej do rzeki, co było
raczej ryzykowne, bo brzegi naprawdę podmokłe. Na szczęście nie wpadł w
tarapaty.
Szlak skręca w lewo w inną drogę, drugiej Radomki brak, a my
na kolejnym skrzyżowaniu kierujemy się w prawo – na zachód.
Po krótkim postoju
kontynuujemy wędrówkę ku kolejnemu stawowi. Ten jest duży, ma zarośnięte i
niedostępne brzegi. Właściwie można go obejrzeć z jednego tylko miejsca w jego najwęższym miejscu przy drodze.
Utworzono go na dopływie Radomki.
Podczas tej wycieczki dręczyła mnie jedna myśl. Od pewnego
czasu miałam wrażenie, że ja już tu kiedyś byłam, że widziałam te same kamienne
krzyże przy leśnych duktach, a i dziwnie powyginane dęby wydawały mi się
znajome. Jak to możliwe, skoro
wybierałam drogi, którymi nie chodziliśmy?
Otóż nie miałam racji. Byliśmy w tej okolicy wczesną wiosną
roku 2015, kiedy to wędrowaliśmy lasem od Ruskiego Brodu. Wtedy to natrafiliśmy
na wsie, które wyludniono, aby mógł powstać poligon Barycz. I właśnie w
ostatnią niedzielę szliśmy lasem
zasadzonym po likwidacji tego poligonu. A konkretnie trasą, która wiodła przez
dawną wieś Eugeniów. Możecie porównać zdjęcia z tamtej trasy – tu link do
wpisu.
Jeszcze odrobina wysiłku w palącym słońcu, a czasem w cieniu i wreszcie
docieramy do punktu startu i mety.
I po wycieczce.
trasę przygotowywałam na podstawie nieaktualnej mapy, tę dostałam dopiero na wycieczce, kiedy zaczęłam mocno narzekać na to, że mi się mapa z terenem nie zgadza
Zdjęcia – Zosia, Edek
i ja
Piękne foty... wiosna !
OdpowiedzUsuńZdziwiło nas tylko, że tak mało tych fot narobiliśmy.
Usuń