Wiele razy już się z tymi skałkami spotykaliśmy. Zwykle
jesienią, choć najłatwiej je fotografować zimą. Teraz w słoneczny wiosenny
dzień nasze oczy i obiektywy walczyły z kontrastami.
Mimo to warto było wybrać się na uroczą leśną trasę,
zanurzyć się w świeżej zieleni. Dziwne tylko, że nie było słychać żadnych
ptaków. Napotkaliśmy za to sporo wiosennych roślinek.
Wyruszyliśmy z Borek szlakiem niebieskim. Na szlaku czekało
nas spotkanie z Kamienną w jej początkowym biegu. Całkiem przyjemne się ona tu
prezentuje tworząc malownicze rozlewiska.
Kamienna
Wędrujemy spokojnie dalej, a ja ciągle pilnuję, żeby nie skręcić
razem z niebieskim szlakiem na południowy zachód – musimy ominąć mokradło,
które tam na nas czyha i przejść drogą, do której zbłądziliśmy w 2018 roku (tulink). Tak, jak wtedy, jest ona nadal rewelacyjna, doprowadza do szlaku, a nim
spokojnie można dotrzeć do skrytych wśród drzew skałek rezerwatu Piekło pod Niekłaniem.
Urządziliśmy sobie najpierw przyjemny spacer wśród mniej
popularnych skał. Te znajdują się we wschodniej części rezerwatu. Można tu
spokojnie spacerować między skałkami, oglądać je z różnych stron. Różnice
poziomów nie są trudne do pokonania.
Potem grupa przeniosła się do tych najbardziej znanych. Te
są niezwykle efektowne przez swoje żółte wybarwienie. Nęcą też różnorodnymi
efektami wietrzenia, zachęcają do zaglądania w każdą szparę bądź włażenia na
ich górne partie (to najbezpieczniej zrobić po okrążeniu całej grupy skał i
wdrapaniu się wygodną ścieżką na górę).
Po intensywnym penetrowaniu skalnych okolic zasiadamy do
turystycznego śniadania.
Od tej chwili zaczynamy odwrót. Rzecz jasna nie tą samą
drogą. Maszerujemy kawałek szlakiem czarnym, a gdy on skręca na południowy
zachód, my przechodzimy na świetną drogę na południowy wschód.
Z ostatniej zimowej wycieczki (tu link) pamiętamy spotkanie w
tej okolicy z trudno dostępnymi pozostałościami kopalni rudy „Piekło”. Tym
razem widać je zdecydowanie lepiej. Ostrożnie penetrujemy dwa miejsca – ruiny
jednego z budynków pokopalnianych i pozostałość czegoś, co wygląda jak szyb –
to częściowo zasypany okrągły otwór o ścianach wymurowanych cegłami.
Spodziewamy się, że dalsza droga będzie raczej nudna, ale
przynajmniej nowa. Może jednak aż tak źle nie będzie. Zobaczymy.
Mapa zapowiada spotkanie z niewielką rzeczką – dopływem
Kamiennej. I to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Okolica zagospodarowana
przez bobry, które tu utworzyły niewielką, ale skuteczną tamę. Zapach fatalny, za
to widoki przyjemne.
Nowa droga doprowadziła nas do szlaku, którym szliśmy rano.
Od niego odchodzimy zwykle do źródła Kamiennej „Biały Stok”. Tym razem też nie
mogło zabraknąć spotkania z nim. Nasza rzeka w tym roku obfituje w wodę, płynie
wartko, tworzy liczne kaskady, miło szumi. Szkoda tylko, że okolice źródła
rozjeżdżone przez ciężkie samochody. Zachodzę w głowę, po co one tam się pchają
i nie mam pomysłu na logiczną odpowiedź.
Po krótkim postoju przy źródle pora kończyć wycieczkę. Udała
się nadspodziewanie dobrze. No i mamy znalezioną nową trasę do Piekła
Niekłańskiego. Trzeba teraz zacząć poszukiwania kolejnej. Na pewno coś się
znajdzie za jakiś czas. Byle nie za szybko.
Zdjęcia – Lena, Edek, Staszek
i ja
Czas umyka a one tylko piękniejsze...
OdpowiedzUsuńMają szczęście, że zaprzestano wreszcie bazgrania po nich.
Usuń