czwartek, 19 października 2023

Kowala-Duszocina, czyli wycieczka w nieznane, a całkiem ciekawe

Nie miałam pomysłu na trasę. Nikt mi nic nie podpowiedział. Na wierzchu sterty map leżała akurat taka z okolicami Radomia. I tam znalazłam rzekę o nazwie Dobrzyca. Z kilku pomysłów na dotarcie do niej wygrał ten ze startem we wsi Kowala-Duszocina. Wyruszamy więc na trasę w okolicy skrzyżowania dróg.
 
pola Kowali o poranku - jest słonecznie, ale chłodno
 
Pierwszym celem wycieczki jest nieczynna piaskownia w Kowali. Mamy szczęście, bo chociaż większość terenu piaskowni skryta w cieniu, to  słońce oświetla jedną ścianę. I ta akurat niebrzydka jest. W dodatku ma intrygujące otwory w piachu na wysokości raczej niedostępnej dla ludzi. Co to za istota je wykonała? Nie wiem. 
 
wyrobisko piaskowni
 
tajemnicze "groty" - może gdzieś tam mieszka Piaskoludek...
 

Przechodzimy wiejską drogą w stronę lasu, gdzie skrywa się dziwne trójkątne jeziorko. Takie średnio urodziwe.
 
na wschód
 
taki sobie dołek z wodą
 

Skręcamy polną drogą na północ. Tu pierwsze tego dnia pole kukurydzy. Wygląda na dojrzałą. Dyskutowaliśmy, czy to kukurydza pastewna, czy cukrowa. Nie doszliśmy do żadnego wniosku. Nie znamy się. 
 
na północ
 

pole jak z amerykańskiego filmu
 
Po dotarciu do szosy spotykamy skromny pomnik na skraju pola. Upamiętnia on ofiary obozu pracy w Chruślicach, który funkcjonował w latach 1941 – 44. Jego więźniowie – Polacy, Żydzi, żołnierze radzieccy byli zmuszani do niewolniczej pracy na różnych budowach. Umierali z głodu, chorób, najsłabszych Niemcy zabijali. 
 
 
Od pomnika idziemy przez ładny lasek i docieramy do cmentarza, gdzie byli chowani zmarli lub zamordowani więźniowie. Tablica na pomniku wspomina o kilku tysiącach ofiar, które są tu pogrzebane. Bezimiennie. Cmentarz niedawno odnowiono.
 
każda z tablic cmentarnego monumentu poświęcona jednej narodowości zamordowanych 
 

Ścieżka obok cmentarza prowadzi dalej na północ i doprowadza do szosy w kierunku Krukowca. Schodzimy z niej po kilku chwilach w polną drogę do Chruślic.
 
jesienna szosa
 
pola Krukowca widziane z drogi w stronę Chruślic
 
W Chruślicach trwają roboty drogowe. Wcale nas to nie zraża. Drepcemy po budowanej drodze, żeby dotrzeć do zabytkowej figury św. Jana Nepomucena. No, nie jest to łatwe zadanie. Figura stara, a umieszczona w nowiutkiej kapliczce. W dodatku na skraju placu budowy. Mimo wszystko zaglądamy do wnętrza kapliczki, żeby obejrzeć skromnego świętego. 
 
zamyślony Jan Nepomucen dziwi się pewnie wszystkim zmianom wokół
 
W pobliżu udaje się zlokalizować dwa niewielkie stawy. 
 

wiejskie stawy, którym nawet opieka świętego nie jest w stanie zapewnić więcej wody

Przedzieramy się ponownie przez rozkopy, żeby dotrzeć do świetnej polnej drogi prowadzącej wreszcie w stronę Dobrzycy. Przy drodze spotykamy duże głazy narzutowe.
 
pole na zboczu niewielkiego wzgórza
 
grupa jako sztafaż dla oddania wielkości głazu

pole kukurydzy czeka na żniwa
 

Jest i niewielki zagajnik brzozowy. Idealne miejsce na postój śniadaniowy.
 
brzozy jeszcze nie żółkną
 
I w końcu docieramy nad rzekę. Aż by się chciało rzucić wyrazem. Taka to rzeka. Most na niej jest. Wniosek – rzeka czasem bywa. Ale akurat teraz jest tak koszmarnie zarośnięta, że ledwo się jej obecności domyślamy. Brak również możliwości zejścia na brzeg, zbadania dalszego biegu Dobrzycy.
Na szczęście szumnie zapowiadany młyn nad Dobrzycą w Zabłociu jeszcze stoi. Ma już ze dwieście lat, bo ewidencja zabytków gminy Wolanów określa jego powstanie na początek XIX wieku. 
 

młyn nad Dobrzycą

Przez dziurę w ścianie zaglądamy do środka. A raczej obiektyw tam zagląda. Stąd zdjęcie wnętrza. 
 

Mapa zapowiada dwa stawy w pobliżu młyna. Są. Ale prawie niedostępne. Ich brzegi porastają wysokie zarośla. Widać jednak, że woda w nich jest. I to na pewno woda Dobrzycy, bo przy młynie można zauważyć zaporę, która kiedyś pewnie spiętrzała wodę na potrzeby młyna i obu stawów.
 
 
jeden ze stawów w Zabłociu 

Tym oto sposobem zrealizowaliśmy cały plan wycieczki. Zaczynamy odwrót. Ku mojemu zaskoczeniu droga w stronę Kowali bardzo przyjemna, bez asfaltu. Z widokami na pola.
 
pola na wschód od drogi szlaku rowerowego
 
I tak docieramy do Kowali-Duszociny. 
 
już prawie we wsi
 
Może to nie była najlepsza wycieczka tego roku, ale całkiem przyzwoita. I z zupełnie nową trasą. 
 
mapka trasy z zaznaczonym czerwonym punktem miejscem, gdzie znajduje się cmentarz wojenny
 
Zdjęcia mojego wyrobu

2 komentarze:

  1. Te tereny obecnie są niepozorne, ale ciekawe właśnie ze względu na istniejący tam obóz pracy. Oprócz cmentarza i pomnika można w okolicy znaleźć takie ruiny. Ponoć po koszarach:
    https://photos.app.goo.gl/P8F7rtztBSCcgjy26
    w sumie w mapach są lepsze zdjęcia https://maps.app.goo.gl/kyAt98qvSN7ed6Ub6
    Niewiele można poczytać o tym obozie, ciężko też o zdjęcia z tamtego okresu. Pisząc tego posta zorientowałem się, że do okolicy tego obiektu ze zdjęć prowadziła linia kolejowa.

    Mam zdjęcie kapliczki w Chruślicach z 2017. Tak wyglądała:
    https://photos.app.goo.gl/EdiHQqoSqbbGeCte8
    Gdybyście szli dalej zielonym szlakiem, to tam jest/był osobliwy krzyż (na mapce to ten czarny, najbliżej kapliczki):
    https://photos.app.goo.gl/P8F7rtztBSCcgjy26
    Zastanawiałem się, czy to był Jezus malowany na blasze, czy może ta blacha stanowiła cień dla figurki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za kolejne ciekawostki. Nie ma siły, żeby wszystko zmieścić w jednej trasie, bo robi się albo za długa albo za bardzo po szosie.
      Kapliczka w starej wersji zdecydowanie bardziej klimatyczna. Jako odnowioną z trudem ją uznaliśmy za możliwa "siedzibę" św. Jana. Dalej nie brnęliśmy w remontowaną szosę, bo i tak z trudem i obawami dotarliśmy do tej nowej kapliczki, która prawie wisi nad wykopem nowej drogi. Dlatego czym prędzej wycofaliśmy się do polnej drogi bez uciążliwych robót. Ale krzyż rzeczywiście interesujący.
      Trasę wymyśliłam głównie dla dotarcia do miejsc związanych z obozem, bo nigdy się z informacjami o nim nie spotkałam.
      A rzeka ładnie się nazywa, ale szukać jej trzeba mocno i z marnym skutkiem.
      Tak czy inaczej chodzą mi po głowie jeszcze inne warianty tras w tej okolicy.

      Usuń