Nie miałam pomysłu na trasę. Nikt mi nic nie podpowiedział.
Na wierzchu sterty map leżała akurat taka z okolicami Radomia. I tam znalazłam
rzekę o nazwie Dobrzyca. Z kilku pomysłów na dotarcie do niej wygrał ten ze
startem we wsi Kowala-Duszocina. Wyruszamy więc na trasę w okolicy skrzyżowania
dróg.
Pierwszym celem wycieczki jest nieczynna piaskownia w
Kowali. Mamy szczęście, bo chociaż większość terenu piaskowni skryta w cieniu, to
słońce oświetla jedną ścianę. I ta
akurat niebrzydka jest. W dodatku ma intrygujące otwory w piachu na wysokości
raczej niedostępnej dla ludzi. Co to za istota je wykonała? Nie wiem.
Przechodzimy wiejską drogą w stronę lasu, gdzie skrywa się
dziwne trójkątne jeziorko. Takie średnio urodziwe.
Skręcamy polną drogą na północ. Tu pierwsze tego dnia pole
kukurydzy. Wygląda na dojrzałą. Dyskutowaliśmy, czy to kukurydza pastewna, czy
cukrowa. Nie doszliśmy do żadnego wniosku. Nie znamy się.
Po dotarciu do szosy spotykamy skromny pomnik na skraju
pola. Upamiętnia on ofiary obozu pracy w Chruślicach, który funkcjonował w
latach 1941 – 44. Jego więźniowie – Polacy, Żydzi, żołnierze radzieccy byli
zmuszani do niewolniczej pracy na różnych budowach. Umierali z głodu, chorób,
najsłabszych Niemcy zabijali.
Od pomnika idziemy przez ładny lasek i docieramy do
cmentarza, gdzie byli chowani zmarli lub zamordowani więźniowie. Tablica na
pomniku wspomina o kilku tysiącach ofiar, które są tu pogrzebane. Bezimiennie.
Cmentarz niedawno odnowiono.
Ścieżka obok cmentarza prowadzi dalej na północ i doprowadza
do szosy w kierunku Krukowca. Schodzimy z niej po kilku chwilach w polną drogę do Chruślic.
W Chruślicach trwają roboty drogowe. Wcale nas to nie zraża.
Drepcemy po budowanej drodze, żeby dotrzeć do zabytkowej figury św. Jana
Nepomucena. No, nie jest to łatwe zadanie.
Figura stara, a umieszczona w nowiutkiej kapliczce. W dodatku na skraju
placu budowy. Mimo wszystko zaglądamy do wnętrza kapliczki, żeby obejrzeć
skromnego świętego.
W pobliżu udaje się zlokalizować dwa niewielkie stawy.
Przedzieramy się ponownie przez rozkopy, żeby dotrzeć do
świetnej polnej drogi prowadzącej wreszcie w stronę Dobrzycy. Przy drodze
spotykamy duże głazy narzutowe.
Jest i niewielki zagajnik brzozowy. Idealne miejsce na
postój śniadaniowy.
I w końcu docieramy nad rzekę. Aż by się chciało rzucić
wyrazem. Taka to rzeka. Most na niej jest. Wniosek – rzeka czasem bywa. Ale
akurat teraz jest tak koszmarnie zarośnięta, że ledwo się jej obecności
domyślamy. Brak również możliwości zejścia na brzeg, zbadania dalszego biegu
Dobrzycy.
Na szczęście szumnie zapowiadany młyn nad Dobrzycą w
Zabłociu jeszcze stoi. Ma już ze dwieście lat, bo ewidencja zabytków gminy
Wolanów określa jego powstanie na początek XIX wieku.
Przez dziurę w ścianie zaglądamy do środka. A raczej
obiektyw tam zagląda. Stąd zdjęcie wnętrza.
Mapa zapowiada dwa stawy w pobliżu młyna. Są. Ale prawie
niedostępne. Ich brzegi porastają wysokie zarośla. Widać jednak, że woda w nich
jest. I to na pewno woda Dobrzycy, bo przy młynie można zauważyć zaporę, która
kiedyś pewnie spiętrzała wodę na potrzeby młyna i obu stawów.
Tym oto sposobem zrealizowaliśmy cały plan wycieczki. Zaczynamy
odwrót. Ku mojemu zaskoczeniu droga w stronę Kowali bardzo przyjemna, bez
asfaltu. Z widokami na pola.
I tak docieramy do Kowali-Duszociny.
Może to nie była
najlepsza wycieczka tego roku, ale całkiem przyzwoita. I z zupełnie nową trasą.
Zdjęcia mojego wyrobu
Te tereny obecnie są niepozorne, ale ciekawe właśnie ze względu na istniejący tam obóz pracy. Oprócz cmentarza i pomnika można w okolicy znaleźć takie ruiny. Ponoć po koszarach:
OdpowiedzUsuńhttps://photos.app.goo.gl/P8F7rtztBSCcgjy26
w sumie w mapach są lepsze zdjęcia https://maps.app.goo.gl/kyAt98qvSN7ed6Ub6
Niewiele można poczytać o tym obozie, ciężko też o zdjęcia z tamtego okresu. Pisząc tego posta zorientowałem się, że do okolicy tego obiektu ze zdjęć prowadziła linia kolejowa.
Mam zdjęcie kapliczki w Chruślicach z 2017. Tak wyglądała:
https://photos.app.goo.gl/EdiHQqoSqbbGeCte8
Gdybyście szli dalej zielonym szlakiem, to tam jest/był osobliwy krzyż (na mapce to ten czarny, najbliżej kapliczki):
https://photos.app.goo.gl/P8F7rtztBSCcgjy26
Zastanawiałem się, czy to był Jezus malowany na blasze, czy może ta blacha stanowiła cień dla figurki.
Dziękuję za kolejne ciekawostki. Nie ma siły, żeby wszystko zmieścić w jednej trasie, bo robi się albo za długa albo za bardzo po szosie.
UsuńKapliczka w starej wersji zdecydowanie bardziej klimatyczna. Jako odnowioną z trudem ją uznaliśmy za możliwa "siedzibę" św. Jana. Dalej nie brnęliśmy w remontowaną szosę, bo i tak z trudem i obawami dotarliśmy do tej nowej kapliczki, która prawie wisi nad wykopem nowej drogi. Dlatego czym prędzej wycofaliśmy się do polnej drogi bez uciążliwych robót. Ale krzyż rzeczywiście interesujący.
Trasę wymyśliłam głównie dla dotarcia do miejsc związanych z obozem, bo nigdy się z informacjami o nim nie spotkałam.
A rzeka ładnie się nazywa, ale szukać jej trzeba mocno i z marnym skutkiem.
Tak czy inaczej chodzą mi po głowie jeszcze inne warianty tras w tej okolicy.