środa, 18 października 2023

Najbardziej wysunięty na północ ostaniec Jury Krakowsko-Częstochowskiej* i nie tylko

Zanim do niego dotrzemy, pokręcimy się trochę po okolicy. Żeby jednak nie być gołosłowną, zaprezentuję, jak wygląda. Na razie bezimiennie.
 
oto cel całej wyprawy
 
Do celu docieramy okrężną drogą dla nabrania rozpędu. Zaczynamy w miejscu znanym uczestnikom pielgrzymek na Jasną Górę. To Przeprośna Górka, gdzie zaczynamy wyprawę do odległej przeszłości. Zauważam dwie dosyć stare kapliczki pod drzewem przy drodze, którą zaraz pójdziemy.
 


Nasza droga prowadzi w kierunku rzeki. Jest nią Warta, która w tej okolicy tworzy podobno malowniczy przełom. Trzeba to koniecznie sprawdzić. Liczymy na to, że przełom będzie doskonale widoczny z grodziska Gąszczyk w Sielcu-Podlesiu. Grodzisko znajduje się na wzgórzu, z którego niegdyś bywały niezłe widoki na rzekę. Podchodzimy, podchodzimy, im wyżej jesteśmy, tym bardziej nabieramy pewności, że wzgórze zarosło ładnym bukowym lasem. Nietrudno się domyślić, jakie widoki mogą być z lasu. 
 
na podejściu
 
stare buki jak łapy potężnego dinozaura
 

Ale za to ma człowiek okazję znaleźć się na terenie, gdzie archeolodzy stwierdzili obecność dwóch osad. Starsza była osadą kultury łużyckiej w latach 850 – 550 p.n.e. Niebywałe! Bije na głowę nasze grodzisko w Stradowie. Nowsze miejsce okazało się wczesnośredniowiecznym grodziskiem. Czyli miejsce godne odwiedzin. Żeby łatwo się te wszystkie wały obronne zdobywało, nie powiem. A już do stromej ściany nad rzeką to lepiej podchodzić ostrożnie. 
 
wyobraźnia działa - jak dla mnie to jest jeden z wałów grodziska
 
a to nie wiem co - występ skalny czy może fragment wykopaliska
 
 
Schodzimy więc i napotykamy ścieżkę, która na pewno prowadzi nad rzekę. Idę sprawdzić. I co? Docieram do starorzecza Warty. Oglądam je z łagodnego brzegu, a kiedy próbuję podejść do odleglejszego odcinka, zaliczam zassanie przez bagno. Błoto czarne, cuchnące. Ale na szczęście pozwala się wykaraskać.
 
starorzecze Warty
 
już po wstępnym czyszczeniu, ale z powodu bagiennego zapaszku wolałam się nie narzucać towarzystwu, choć nie było to łatwe do wykonania 
 

Przed nami kolejne atrakcje. Nikt by nie wpadł na to, że wybieramy się do dzielnicy stodół w Mstowie. Byłam już na Piwnicznej Górze (tu link), ale cały kompleks stodół, to dopiero jest coś! Stodoły budowano na przełomie XIX i XX wieku na zboczu góry Ściegna na skraju Mstowa. Były początkowo drewniane, później murowane. Aż w końcu przestały być potrzebne i stopniowo popadają w ruinę. Stały ciasno jedna przy drugiej, a teraz tę garstkę pozostałych oddzielają ugory i ładne ścieżki. 
 



Ze ścieżek na zboczu góry rozciąga się widok na Mstów i okolicę. Szczególnie przyciąga wzrok kościół Wniebowzięcia NMP i klasztor Kanoników Regularnych Laterańskich w Wancerzowie, tuż przy granicy z Mstowem.
 
w stronę widoku
 
kościół i klasztor w Wancerzowie
 
Widać też nasz tajemniczy ostaniec.  Czy nie wygląda jak dwie przytulone postaci?
 
widok na skałę z góry Ściegna (macie już pomysł na nazwę?)
 
Zanim dotrzemy do ostańca, zaglądamy w okolice Góry Wał. U jej podnóża bije źródło Stoki, które zasila swą wodą przepływającą tuż obok dostojną Wartę. 
 
Warta
 
obudowane źródło w oddali
 
strumyk wypływający ze źródła Stoki wpada do Warty
 
A jak zdobyć górę, z której rozciągają się podobno świetne widoki? Cóż, trzeba się wdrapać po niezbyt wygodnych, częściowo zmurszałych schodach z podkładów kolejowych. 
 
takie sobie schody
 
Kilka minut wspinaczki, lekka zadyszka i już szczyt. A tam krzyż ustawiony w roku 1917 po zakończeniu walk 1 wojny światowej w tej okolicy. Podobno w kamienny postument wmontowano pociski artyleryjskie z okresu walk w latach 1914 – 15.
 
historyczny krzyż
 
Chcąc zrobić możliwie najlepsze ujęcie krzyża odchodzę ścieżką na dalszą odległość i już mam nagrodę.  Docieram bowiem na punkt widokowy z Góry Wał. Widok ładny, na północ. Szkoda tylko, że nie potrafię nazwać wzgórz widzianych na horyzoncie. 
 
punkt widokowy
 
i widok w innym kierunku
 

Wreszcie nadchodzi moment, kiedy zbliżamy się do wyczekiwanego ostańca. I on jest nad Wartą.
 
na podejściu  
 
Warta w dole
 
jedna ze skamielin na podejściu
 

Podchodzimy ku niemu porządną ścieżką, mijamy jeszcze jedno źródełko. To, zdaje się Źródło Miłości. Bo i skała ma nazwę… Skała Miłości. Jest pomnikiem przyrody i znajduje się na zboczu Góry Szwajcera.
 
Skała Miłości
 
Skąd ta nazwa? Wyjaśnia ją legenda o dziewczynie wysłanej przez chorą matkę do źródła po życiodajną wodę. Dziewczę spotkało urodziwego młodzieńca i zatonęło w jego ramionach zapominając o prośbie matki. Ta zaniepokojona nieobecnością córki poszła jej szukać, a zobaczywszy ją w objęciach mężczyzny, zapałała gniewem, serce jej pękło z rozpaczy, ale zdążyła jeszcze przekląć córkę i jej kochanka. Zastygli oni na wieki jako skamieniała para. Tyle legenda. Mnie się ona nie podoba, bo nie wyobrażam sobie matki, która przeklnie własne dziecko. Może to macocha była… Albo zazdrosna rywalka. W to bym uwierzyła. Ale matka – nie.
I tyle na temat Skały Miłości. 
 
Skała Miłości wtapia się w pejzaż
 
Jeszcze jeden rzut oka z okolicy szczytu na Mstów i klasztor. I pora opuścić skamieniałych kochanków.
 
 teren rekreacyjny u podnóża Góry Szwajcera
 
warto podejść jeszcze raz do Warty
 
* ta skała tak bywa nazywana, nie jest to oficjalne określenie, ale wykorzystałam je dla potrzeb tytułu 

Zdjęcia – Józek i ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz