Byliśmy tu kilka lat temu. Grupa wędrowała ścieżkami
rezerwatu prowadzącymi szlakiem. Tym razem prowadziła nas ścieżka przyrodnicza.
Wyruszamy w okolicy parkingu i wędrujemy ładnym sosnowym
lasem.
Jest jedno miejsce,
gdzie między koronami drzew można dostrzec Górę Biakło. Nie jest ona daleko.
Im głębiej wkraczamy na teren rezerwatu, tym wyższe jego
partie zdobywamy. Zmienia się las. Jesteśmy teraz w bukowym lesie.
Podchodzimy coraz wyżej i zauważamy ułożone na ścieżce
stopnie. Dokąd też one mogą prowadzić?
Jesteśmy u podnóża sporej skały. Najpierw zachwycamy się
ciekawymi starymi bukami. Z jednego fragmentu skały wyrastają dwa połączone
dołem buki. Zanim przeczytacie podpis pod zdjęciem, zastanówcie się, co wam one
przypominają.
I w końcu zauważamy wejścia do jaskiń.
Dwa niewielkie umieszczone są dosyć wysoko. Absolutnie nie
zachęcają do zaglądania do wnętrza.
Trzecie jest duże i wydaje się możliwe do pokonania.
Wkraczamy do Jaskini Olsztyńskiej. Początkowo wydaje się ona niewielka.
Błąd. Korytarz zakręca co i raz. Już nam się wydaje, że dotarliśmy do jego
końca, a tu kolejny zakręt i nowa przestrzeń.
Znalazłam w sieci informację, że jaskinię odkrył na początku
XIX wieku geolog Jerzy Bogumił Pusch. Uznał ją za jedną z najpiękniejszych
polskich jaskiń. Miała podobno bogatą szatę naciekową. Niestety, prowadzono tu
prace nad wydobyciem tak zwanego szpatu, czyli odmiany kalcytu i prace górnicze
zniszczyły wnętrze jaskini. Ale i tak robi ono ogromne wrażenie. Oczywiście pod
warunkiem, że się przyszło tam z latarką.
Bez niej ani kroku!
W świetle latarki można zauważyć efektowne filary, kolorowe
ściany jaskini.
Po ścianach spływa miejscami woda. Ma ona czasem nietypowe
zabarwienie.
Na suficie tworzą się kolorowe nacieki, może za kilka
milionów lat powstaną z nich dorodne stalaktyty. Warto by to sprawdzić.
Pięknie jest w tej jaskini. Ale robi się coraz zimniej, bo
weszliśmy tu w upalny dzień. Pora opuścić efektowne wnętrze i pozwolić przyrodzie
żyć własnym rytmem.
Schodzimy po stopniach w dół i wracamy na początek trasy.
Kolejne tajemnice Sokolich Gór odkryjemy innym razem.
Zdjęcia – Józek i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz