sobota, 26 października 2024

Szlakiem nadwiślańskich rezydencji – Baranów Sandomierski

Wycieczka Fundacji Wczoraj dla Jutra, na którą się wybrałam niedawno, zakończyła się zwiedzaniem zamku w Baranowie Sandomierskim.
Dotarliśmy tam po południu. Frontowa fasada była oświetlona słońcem, a w parku otaczającym zamek można było podziwiać dorodne pomnikowe okazy drzew.
 
zamek wyłania się zza drzew parku


pomnikowe okazy
 
O ile kilka lat temu będąc w Kończycach Małych (tu link) znalazłam się na Cieszyńskim Wawelu i słabo to porównanie rozumiałam, o tyle tutaj określenie „Mały Wawel” przemawia do mnie jasno i czytelnie.
Późnorenesansowa siedziba wybudowana przez ród Leszczyńskich na przełomie XVI i XVII wieku według projektu Santi Gucciego robi niesamowite wrażenie.
 
herb Leszczyńskich Wieniawa
 
Fasadę frontową zdobi attyka. Nie żeby jakaś szalenie efektowna, ale przyzwoita. 
 

Za to krużganki wewnętrznego dziedzińca to prawdziwa perła – lekkie, ażurowe, zdobione maszkaronami i rozetami. Cudeńko.
 

krużganki w dzień i wieczorem 

jeden z maszkaronów zdobiących podstawę kolumn

rozety zdobią łuki krużganków 

Na piętro prowadzą efektowne schody wachlarzowe. Podobno ktoś tam w jakimś filmie po nich zbiegał. Ja bym nie zbiegała, tylko się rozkoszowała każdym stopniem.
 


Warto też się przyjrzeć zdobieniom na sklepieniach krużganków. Można się z ich pomocą uczyć rozpoznawać herby szlacheckie lub sprawdzać, czy już się wszystkie poznało.
 


Popatrzmy jeszcze na renesansowe portale. Ileż mają w sobie elegancji. 
 


Warto zajrzeć do kilku udostępnionych do zwiedzania sal zamku. Jedna z nich niespecjalnie mi się spodobała – to sala portretowa z kopiami portretów władców Polski. Dobrze, że ma normalne krzesła i można sobie na jednym przysiąść podczas słuchania opowieści o owych władcach.
 
skoro zamek należał do Leszczyńskich, to nie mogło tu zabraknąć portretu króla Stanisława Leszczyńskiego
 
A tuż obok zachwyca tak zwana „galeria Tylmanowska” zaprojektowana przez słynnego architekta Tylmana z Gameren. Jasno tu, przestronno i można się zachwycić uroczymi stiukami. Tworzą one ramy dla obrazów zdecydowanie niższej jakości niż owe stiuki – ot, widoki włoskich miejscowości, ale w sumie pozostawiają miłe wrażenie dla oka.
 


galeria Tylmanowska
 
widok z niej na ogród w stylu włoskim
 

Zaglądamy też do baszty z pięknymi dekoracjami wykonanym przez Jana Baptystę Falconiego. Człowiek się zachwyca, ale nie do końca, bo ktoś wpakował w tę perełkę cztery koszmarne pejzażyki namalowane nieudolną ręką (autora wolę nie pamiętać).
 
w baszcie Falconiego
 
Zaglądamy też do podziemi zamku. Tu spotykamy największe w Europie czółno wydłubane w jednym pniu dębu. Samo czółno stare, skamieniałe, ale i dąb z którego jest wykonane, musiał być potężnym okazem. Przy okazji zapoznajemy się z ekspozycją ćmielowskiej porcelany, rzeźb z korzeni i rycerskimi zbrojami.
 
wiekowa dłubanka

Ale najbliższa mojemu sercu jest zamkowa kaplica z przełomu XIX i XX wieku powstała na zlecenie ówczesnego właściciela zamku, Stanisława Dolańskiego. Wybrał on do wykonania zlecenia najlepszych polskich artystów tego czasu. Stąd projektantem kaplicy był Tadeusz Stryjeński, witraże zaprojektował Józef Mehoffer, a obrazy tryptyku w ołtarzu namalował Jacek Malczewski. I takim oto sposobem z renesansu przenosimy się do secesji. Nawet, jeśli tylko jeden witraż jest oryginalny, a pozostałe to kopie, to i tak są piękne. Kaplica zamkowa jest zdecydowanie moim ulubionym wnętrzem w zamku. Dlatego jej skromny opis zostawiłam sobie na koniec relacji.
 
 

witraże zaprojektowane przez Mehoffera 
 
w ołtarzu kopia tryptyku Malczewskiego (oryginał znajduje się w Muzeum Diecezjalnym w Tarnowie)
 

Przyda się jeszcze mały suplement – zdjęcie grupy uczestników wycieczki. Organizator wyjazdu, pan Marcin Janakowski, pierwszy z lewej
 

Zaś zwieńczeniem relacji niech będzie pożegnalne spojrzenie na zamek przy nocnym oświetleniu. 
 

Zdjęcia – Kamil Bernatmann (grupowe) i ja

2 komentarze:

  1. Prawie Wawel... kilka lat temu z Mieciem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, ja na Wawelu byłam jako dziecko w szkole podstawowej. I to trzeba nadrobić koniecznie.

      Usuń