Tyle na nie czekaliśmy i przynajmniej raz się z nami
spotkały. Chociaż i to nie było od początku pewne.
Wystartowaliśmy w Parszowie. Kościół pod wezwaniem Zesłania
Ducha Świętego cały zasłonięty jesiennymi drzewami. Niestety, brak słońca i
barwy jesieni przygaszone.
Potem polnymi i leśnymi drogami docieramy do Mostek.
Tutejszy dom kultury i sąsiadująca z nim figura świętego Floriana też zatopione
w jesiennym złocie.
Zalew w Mostkach raczej szary. Woda i niebo mają perłową
barwę. Drzewa na brzegu nieśmiało się złocą.
Cała okolica czeka na słońce, a ono nieco się leni ze
wstawaniem. Wreszcie wyjrzało w momencie, kiedy droga zielonego szlaku
wkroczyła do lasu za wsią. Kolory ożyły, a i my nabraliśmy humoru.
Dawno już tym szlakiem nie wędrowaliśmy. Ostatnio latem 2019
roku (tu link), ale leśne ścieżki szlaku raczej nic się nie zmieniły.
Idzie się nimi tak
lekko i bezproblemowo, że mieliśmy nawet czas na wygłupy fotograficzne. Wymyślaliśmy
coraz to inne sposoby fotografowania drogi w lesie, żeby nie mieć wrażenia, że te
drogi dosyć do siebie podobne.
Aż w końcu nadeszła pora opuszczenia szlaku, bo pojawiła się
droga w prawo, którą co jakiś czas chodzimy zawsze w tym samym celu –
odwiedzenia dobrze znanego kamieniołomu.
Za bramą spotykamy nie tylko „Oczy Ziemi”, ale też i ich
strażnika – Andrzeja A., nazywanego także AA, którego wszyscy odwiedzający to
miejsce dobrze znają. My się znamy dłużej i już nie raz się spotykaliśmy –
ostatnio zimą ubiegłego roku (tu link). Tym razem Andrzej w swoim żywiole –
rąbie drewno do turystycznego piecyka, w którym buzuje wesoły ogień. Niestety,
my nigdy nie zabieramy ze sobą kiełbasek, a grillowane kanapki jakoś nas nie
pociągają. Ale i tak świetnie nam się rozmawia. Andrzej nazywa siebie
strażnikiem kamieniołomu, a ja bym go nazwała jego duszą. Z nim jest tu weselej
i bardziej swojsko.
Chociaż, kto jak kto, ale ja zawsze powinnam czuć się tu
swojsko. Dlaczego? Otóż ten kamieniołom to mój nieoficjalny chrześniak. To ja w
styczniu 2015 roku wymyśliłam określenie „oczy Ziemi” jako podpis do zdjęcia
wykonanego na naszej wycieczce przez Terenię.
Nie wierzycie? Zajrzyjcie do
linka – tutaj. Nigdy o tym nie pisałam, bo kamieniołom nazwano bez mojego
oficjalnego błogosławieństwa, ale to właśnie AA przekonał mnie, że może w końcu
powinnam powiedzieć głośno, kto wymyślił tę nazwę. No to się przyznałam.
Cieszę się, że mój żart na blogu tak spopularyzował to miejsce.
Nie uwierzycie, ale są ludzie w naszej grupie, którzy
jeszcze „Oczu Ziemi” nie odwiedzali. To nasz Łukasz na tej właśnie wycieczce
pierwszy raz zawitał do tego kamieniołomu. Z tej okazji należy mu się fotka
okolicznościowa.
Jeszcze tylko zdjęcie naszej tym razem niezbyt licznej
grupki i możemy ruszać dalej.
Mam w planie przetestowanie ścieżki wyznakowanej przez
skarżyskiego przyrodnika, Andrzeja Staśkowiaka, która prowadzi z Rejowa do
kamieniołomu.
Świetna ścieżka. Porządna droga, ładny las, trasa króciutka –
chyba najkrótsza z tych, którymi zwykle chadza nasza grupa. Świetnie nadaje się
do łączenia z innymi drogami prowadzącymi do kamieniołomu, co właśnie
udowodniliśmy łącząc ją z zielonym szlakiem z Mostek. Myślę, że równie dobrze
skomunikować ją można z tym samym szlakiem ze Stokowca.
Ścieżka szybko doprowadza nad zalew w Rejowie. Mamy trochę
czasu do odjazdu autobusu, możemy więc rzucić okiem na wodę i przespacerować
się brzegiem zalewu.
Wycieczkę kończymy na przystanku przed Muzeum Orła Białego.
Ot, i cała nasza spokojna wyprawa z jesienią do towarzystwa.
Zdjęcia - Andrzej i ja
Fajny spacerek w kolorach jesieni...
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się szło.
Usuń