niedziela, 27 października 2024

Wreszcie jesienne barwy na trasie

Tyle na nie czekaliśmy i przynajmniej raz się z nami spotkały. Chociaż i to nie było od początku pewne. 
 
 
Wystartowaliśmy w Parszowie. Kościół pod wezwaniem Zesłania Ducha Świętego cały zasłonięty jesiennymi drzewami. Niestety, brak słońca i barwy jesieni przygaszone.
 
kościół jedynie w zarysie
 
Potem polnymi i leśnymi drogami docieramy do Mostek. Tutejszy dom kultury i sąsiadująca z nim figura świętego Floriana też zatopione w jesiennym złocie.
 

Zalew w Mostkach raczej szary. Woda i niebo mają perłową barwę. Drzewa na brzegu nieśmiało się złocą. 
 

zalew w Mostkach

Cała okolica czeka na słońce, a ono nieco się leni ze wstawaniem. Wreszcie wyjrzało w momencie, kiedy droga zielonego szlaku wkroczyła do lasu za wsią. Kolory ożyły, a i my nabraliśmy humoru.
 
szlak wkracza do lasu
 
okazały dąb przy drodze
 
a grzybki już teraz nie takie okazałe jak jeszcze niedawno
 
Dawno już tym szlakiem nie wędrowaliśmy. Ostatnio latem 2019 roku (tu link), ale leśne ścieżki szlaku raczej nic się nie zmieniły. 
 

Idzie się nimi tak lekko i bezproblemowo, że mieliśmy nawet czas na wygłupy fotograficzne. Wymyślaliśmy coraz to inne sposoby fotografowania drogi w lesie, żeby nie mieć wrażenia, że te drogi dosyć do siebie podobne.
 


Aż w końcu nadeszła pora opuszczenia szlaku, bo pojawiła się droga w prawo, którą co jakiś czas chodzimy zawsze w tym samym celu – odwiedzenia dobrze znanego kamieniołomu.
 
ta droga zawsze przed południem częściowo skryta w cieniu
 

Za bramą spotykamy nie tylko „Oczy Ziemi”, ale też i ich strażnika – Andrzeja A., nazywanego także AA, którego wszyscy odwiedzający to miejsce dobrze znają. My się znamy dłużej i już nie raz się spotykaliśmy – ostatnio zimą ubiegłego roku (tu link). Tym razem Andrzej w swoim żywiole – rąbie drewno do turystycznego piecyka, w którym buzuje wesoły ogień. Niestety, my nigdy nie zabieramy ze sobą kiełbasek, a grillowane kanapki jakoś nas nie pociągają. Ale i tak świetnie nam się rozmawia. Andrzej nazywa siebie strażnikiem kamieniołomu, a ja bym go nazwała jego duszą. Z nim jest tu weselej i bardziej swojsko.
 
jedna ze ścian kamieniołomu z jesienną "biżuterią" 
 
bez pracy nie ma kołaczy

zaraz będzie gorąca kawa
 

Chociaż, kto jak kto, ale ja zawsze powinnam czuć się tu swojsko. Dlaczego? Otóż ten kamieniołom to mój nieoficjalny chrześniak. To ja w styczniu 2015 roku wymyśliłam określenie „oczy Ziemi” jako podpis do zdjęcia wykonanego na naszej wycieczce przez Terenię. 
 
tym razem zdjęcie "oczu" moje
 
Nie wierzycie? Zajrzyjcie do linka – tutaj. Nigdy o tym nie pisałam, bo kamieniołom nazwano bez mojego oficjalnego błogosławieństwa, ale to właśnie AA przekonał mnie, że może w końcu powinnam powiedzieć głośno, kto wymyślił tę nazwę. No to się przyznałam. Cieszę się, że mój żart na blogu tak spopularyzował to miejsce.
 


Nie uwierzycie, ale są ludzie w naszej grupie, którzy jeszcze „Oczu Ziemi” nie odwiedzali. To nasz Łukasz na tej właśnie wycieczce pierwszy raz zawitał do tego kamieniołomu. Z tej okazji należy mu się fotka okolicznościowa. 
 

Jeszcze tylko zdjęcie naszej tym razem niezbyt licznej grupki i możemy ruszać dalej.
 

Mam w planie przetestowanie ścieżki wyznakowanej przez skarżyskiego przyrodnika, Andrzeja Staśkowiaka, która prowadzi z Rejowa do kamieniołomu.
 

Świetna ścieżka. Porządna droga, ładny las, trasa króciutka – chyba najkrótsza z tych, którymi zwykle chadza nasza grupa. Świetnie nadaje się do łączenia z innymi drogami prowadzącymi do kamieniołomu, co właśnie udowodniliśmy łącząc ją z zielonym szlakiem z Mostek. Myślę, że równie dobrze skomunikować ją można z tym samym szlakiem ze Stokowca. 
 
przy ścieżce niewielki łomik
 
i zasypane liśćmi pozostałości drugiego
 

Ścieżka szybko doprowadza nad zalew w Rejowie. Mamy trochę czasu do odjazdu autobusu, możemy więc rzucić okiem na wodę i przespacerować się brzegiem zalewu.
 


Wycieczkę kończymy na przystanku przed Muzeum Orła Białego. 
 
pomnik Staszica przegrał z jesiennym drzewem
 
a drzewa przed muzeum już straciły wszystkie liście
 

Ot, i cała nasza spokojna wyprawa z jesienią do towarzystwa.
 
to zdjęcie zamiast mapki trasy
 
Zdjęcia - Andrzej i ja

2 komentarze: