piątek, 12 sierpnia 2016

Ni mom nic, ni mom nic, mom przed sobom ściezki

Tak pisała poetka ludowa z Krajna – Rozalia Grzegorczyk. I niech to będzie mottem dzisiejszej relacji. A o pisaniu pani Rozalii więcej w stosownym miejscu.

polna ścieżka w Krajnie niedaleko domu poetki

całkiem inna ścieżka 

W czwartek zaświeciło nam rano słoneczko i ruszyliśmy na nasze ulubione „ściezki”, które okazały się „unijną drogą”(określenie kierowcy) czyli porządną asfaltową szosą prowadząca z Zagórza do Krajna. Na szczęście widoki jeszcze nie zostały zalane asfaltem i było na co popatrzeć.

pola Krajna

widok na Dolinę Wilkowską

widok na góry Miejską i Psarską  

widok z Krajna na południe  
 
Kolega Ed obiecywał w Krajnie pomnik poetów. Nie wiedziałam, dlaczego obawiał się, że go przegapimy. Nie przegapiliśmy. Ale, jak go zobaczyłam, to zadałam jedno proste pytanie „A cóż to takiego?!” Sami zobaczcie ów pomnik w całej okazałości.


pomnik poetów ludowych Rozalii i Wojciecha Grzegorczyków 
 
Na szczęście w pobliżu owego dzieła znalazł się przypadkiem wnuk brata poety z pomnika i udzielił nam wielu cennych informacji. Pomniczek przedstawiający ludowych poetów z Krajna – Rozalię i Wojciecha Grzegorczyków – stał niegdyś na Kadzielni, gdzie był nie najlepiej traktowany i rodzina zadbała o przeniesienie go na własną działkę. W ten sposób ocalał i ocalała pamięć o poetach, którzy pisali, choć do końca dni swoich pozostali analfabetami. (I to zdaje się jest najprawdziwszy oksymoron. Nieprawdaż?)
Usłyszeliśmy historię o tym, jak to pan Wojciech przyszedł do sąsiadów siedzących na ławce i odczytał im z gazety swój tam właśnie opublikowany wiersz. Może ten:
Łysico, Łysico, ty Polski stolico
przychodzą panowie do cie z zagranico
przychodzą z dala, przychodzą i z bliska
stoi tu kapliczka świętego Franciska.
Łysico, Łysico ładnoś jak lusterko
stoi tu kaplicka wokół niej źródełko,
a z tego źródełka woda w góre bije,
ten ostanie zdrowy, kto ji sie napije… (wiersz ma jeszcze wiele wersów).
Zdumieni tym sukcesem sąsiedzi wykupili cały nakład gazety. Jakież było ich zdziwienie, gdy rzeczonego utworu nie znaleźli. Poeta mówił z pamięci.
I tylko dzięki nagraniom i cudzym zapiskom przetrwały te urocze wiersze Grzegorczyków. Wydrukowano nawet jeden tomik, ale nie udało mi się do niego dotrzeć. Poeci zmarli jedno po drugim w roku 1977.
Po wysłuchaniu tej i innych historii ruszyliśmy ścieżkami polnymi ku Świętokrzyskim Górom. 

widok z Krajna na górę Stróżną 
 
Najpierw zajrzeliśmy do Krajna, gdzie oglądaliśmy ciekawy neorenesansowy kościół pod wezwaniem Chrystusa Króla.  



trzy aparaty - trzy różne spojrzenia na kościół w Krajnie 

wnętrze koscioła
 
A potem to już, jak w wierszu Rozalii Grzegorczykowej:
Świętokrzyskie Góry wyście magnesowe
W Świętokrzyskich Górach jest powietrze zdrowe
Świętokrzyskie Góry w sobie magnes majo
I wszystkie narody do siebie ściągajo

No to i nas ściągnęło – tym razem w kierunku jednej z „domowych gór” Żeromskiego – Stróżnej. Widoki mieliśmy naokoło na różne pasma Gór Świętokrzyskich. 

 wschodnie zbocze Stróżnej

widok na Kraińskie Grzbiet ze zbocza Stróżnej 

widok na Radostową


widok na Łysogóry
  
Jedno, co nam się nie udało, to odnalezienie kapliczki nadrzewnej poświęconej pamięci kieleckiego przewodnika – Kazimierza Stąpora. To chyba z powodu niesamowitej ekspansji kłujących krzewów na szczycie. Stąd zdjęcia sprzed lat.


nadrzewna kapliczka autorstwa kieleckiego rzeźbiarza Sławomira Micka 
 
Ze Stróżnej schodzimy do Bęczkowa, gdzie mogliśmy podziwiać atrakcje wsi. 

kościół w budowie 


nieczynny młyn gospodarczy (motorowy) 


 dziewiętnastowieczne przydrożne krzyże 
 
A potem to już hajda w pola! Szef zaplanował marsz solidną polną drogą z widokami na Pasmo Masłowskie. 

polna droga z Bęczkowa ( w tle Radostowa) 
 
Prace polowe też mieliśmy okazję obserwować. Są bez wątpienia dużo głośniejsze niż w czasach Grzegorczyków.  


praca wre

 tu już po żniwach

świętokrzyska sawanna w natarciu
 
Naszą wędrówkę zakończyliśmy w Cedzynie nad zalewem. Pogoda nie sprzyjała plażowaniu, ale przynajmniej żeglarzy udało nam się zobaczyć na wodzie.

widok na zalew w Cedzynie

 samotny biały żagiel

most im. S. Żeromskiego na Lubrzance
 
Nasza wycieczka zakończyła się małą przebieżką w stronę przystanku (kierowca litościwie zaczekał). Krokomierz wystukał 15,4 kilometra. 

A na zakończenie zaproszenie od pani Rozalii:
W Świętokrzyskich Górach
Rośnie kwiat pachnący
Kto nie był, nie wierzy
Niech zbłądzi

różowy krwawnik ze świętokrzyskich łąk 
 
Zdjęcia – Andrzej, Edek i ja

9 komentarzy:

  1. Dużo dobrej literatury...

    Łysico,Łysico, ty stara pannico
    przychodzą do cie kawlery wszytkie,
    jedni w trepach drudzy boso,
    na plecach spore garby nioso... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Te widoki nawet całkiem podobne są do naszych stron :) Pomnik poetów urzekający, na pewno bym się przy nim zatrzymała. Bardzo spodobał mi się młyn z kamienia, piękna budowla.
    Bardzo lubię chodzić ,,w pola", zawsze chodzę tam na spacer z psem, pomaga mi się to odprężyć, ten spokój...
    Pozdrawiam, Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do widoków, to miałam podobne wrażenie oglądając zdjęcia na waszym blogu. Nasze tereny mają wiele wspólnego.
      Ja się wychowałam wśród pól i od dzieciństwa lubiłam spacery polnymi ścieżkami. Teraz tylko coraz częściej te ścieżki i pola pozarastane. Podobno "nie opłaca się" uprawiać ziemi.

      Usuń
  3. Niezwykły post!
    Niezwykłe małżeństwo analfabetów postów ludowych, o których nawet nie miałem pojęcia.
    Niezwykła ta kapliczki poświęcona przewodnikowi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej okolicy była jeszcze jedna poetka ludowa, ale jej nie wystawiono pomnika. Prawdę powiedziawszy, to i ja się o nich dowiedziałam dopiero teraz. Spodziewałam się pomnika ku czci świętokrzyskich poetów znanych, A tu taka niespodzianka.
      Ten przewodnik lubił bardzo prowadzić wycieczki na tę swoją ukochaną górę, stąd koledzy po jego śmierci wystawili taką pamiątkę. To już 10 lat, jak wisi.

      Usuń
    2. Piękny pomysł koledzy mieli. Prawdę powiedziawszy niejednemu przewodnikowi warto by podobną kapliczkę wystawić, bo wielu na to zasłużyło swoją pasją i miłością krain po których doprowadzają.

      Usuń
    3. Miało być oprowadzają ale debil android (nie pozwoliłem mu na zmianę literki) "poprawił" na doprowadzają!

      Usuń
    4. W pełni popieram pomysł z upamiętnianiem dobrych przewodników. Sama znam dwóch niezawodnych. Na szczęście żyją i nie trzeba im pomniczków. Ale dobre słowo od wdzięcznej grupy by się przydało, a tu grupa zamiast podziękować, kołki czasem na głowie ciosa.

      Usuń