Wystartowaliśmy
spokojnie w Tumlinie. Nasza droga przebiegała szlakiem czerwonym, tempo
mieliśmy spore, bo jeszcze nie było gorąco. Na szczycie Góry Grodowej
wykonaliśmy tradycyjne zdjęcia kapliczki Przemienienia Pańskiego i
kamieniołomu. A potem na dół.
kapliczka na Górze Grodowej
niedzielny spokój w kamieniołomie
W miejscu,
gdzie szlak skręca w lewo, my poszliśmy przecinką w prawo. Dobrze się szło –
żadnych tam kałuż, krzaków, nudno. Po 8 minutach skręciliśmy w bardzo porządną
drogę do wsi Ćmińsk Kościelny.
Tu
wybraliśmy przejście ulicą Jesionową, która na mapie wygląda jak ścieżka. W terenie
z ulicy robią się chaszcze. Nietrudne do przebycia.
dumna ulica Jesionowa w Ćmińsku
Po ich
pokonaniu zamierzaliśmy zdobywać Górę Cmentarną, która na mapie bardzo ładnie i
pusto wygląda. W rzeczywistości porasta lasem. Zwiedziliśmy więc tylko sam
cmentarz na jej zboczu. Przeważają tu współczesne groby, jest kilka wykonanych
w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku z czerwonego
tumlińskiego piaskowca i kilka starych – dziewiętnastowiecznych.
dziweiętnastowieczny nagrobek Marcina hrabiego Rawicz Kamińskiego komisarza lasów rządowych
inne stare nagrobki
Na tym to
wzgórzu miał być w 17. wieku zbudowany kościół. Był to warunek przekazania
przez biskupa krakowskiego Piotra Gębickiego dóbr biskupich Bernardowi
Serwallemu w użytkowanie na 25 lat. Serwalli zmienił miejsce wystawienia
kościoła, ale honorowo go wybudował. To późnorenesansowy kościół w Ćmińsku. Ten
nieduży kościółek został rozbudowany w 20. wieku. Architekt trochę się, moim
zdaniem, nie przyłożył i do renesansowego kościoła dobudował neogotycki. I tak
powstał zlepieniec, może trochę dziwny z wyglądu, ale obszerny.
kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy w Ćminsku
portal z datą rozbudowy kościoła
wnęka w ścianie kościoła z osiemnastowieczną figurą (nie wiadomo, kogo ona przedstawia - może jednego z ewangelistów, a może fundatora kościoła)
osiemnastowieczna figura Jana Nepomucena na placu przed kościołem
Za to
elementy wyposażenia kościoła zostały potraktowane z należnym szacunkiem i
dlatego możemy oglądać w nim siedemnastowieczne epitafia fundatora kościoła i
jego brata, barokowe i neobarokowe ołtarze.
wnętrze kościoła - na ścianie oddzielającej starą i nową część freski w stylu starochrześcijańskim z postacią Chrystusa Pankratora w centrum
neobarokowy ołtarz główny z osiemnastowiecznym obrazem Trójcy Świętej oraz epitafiami Bernarda i Piotra Serwallich po obu stronach
wczesnobarokowy ołtarz boczny z obrazem przedstawiajacym stygmatyzację świętego Franciszka
W drugim ołtarzu
bocznym umieszczony jest obraz Matki
Bożej Szkaplerznej; cześć dla tego obrazu zwanego Matką Boską Ćmińską jest
zakorzeniona od czasu powstania parafii, jej fundator założył i finansował
działalność Bractwa Szkaplerza. Co ciekawe, obraz jest wzorowany na obrazie
Matki Boskiej Śnieżnej z rzymskiej bazyliki Santa Maria Maggiore.
oltarz boczny z cudownym obrazem Matki Boskiej Ćmińskiej
Z Ćmińska
powędrowaliśmy do Bobrzy. Tu, oczywiście, oglądamy ruiny dziewiętnastowiecznego
Zakładu Wielkopiecowego. Miał on być ważną częścią Staropolskiego Okręgu
Przemysłowego. Udało się zbudować sporą część zakładu, ale powódź w 1828 roku
zerwała tamę na Bobrzy powodując zniszczenia, a po wybuchu powstania
listopadowego wszelkie prace przerwano i nigdy ich już nie podjęto. Wykorzystywano
istniejące budynki jako warsztat kowalski, ale planowanej świetności nigdy nie
osiągnął, a teraz jest oryginalną ruiną. Na szczęście zadbaną – teren wokół
wykoszony, można zwiedzać bezpiecznie.
ruiny Zakładu Wielkopiecowego w Bobrzy (inne zdjęcia w tym linku)
fragment muru oporowego otaczającego zakład (samochod przy murze oddaje skalę i wiekośc muru)
My ruszamy
dalej. Z trudem przebijamy się przez okolice toru samochodowego w Miedzianej
Górze, gdzie trwa wielkie targowisko, otacza nas tłum aut i ludzi. Przyroda też
tam gdzieś jest, ale nikt na nią nie zwraca uwagi.
mokradła rzeczki Młynek
Upał
narasta, koledzy reagują z niechęcią na propozycję zdobywania Wykieńskiej, no
to wędrujemy do Tumlina.
I w
Tumlinie zaglądamy do kościoła pod wezwaniem Św. Stanisława Biskupa Męczennika.
Ten kościół ma wcale nie mniej oryginalną historię niż kościół w Ćmińsku. Nie
będę przytaczać legend, ale faktem jest to, że w szesnastym wieku w okolicy
rozwijał się przemysł górniczy i hutniczy, przybywało wykwalifikowanych
robotników i dla nich na miejscu drewnianej kaplicy kardynał Jerzy Radziwiłł
ufundował świątynię konsekrowaną w roku 1599.
kościół Św. Stanisława B.M. w Tumlinie zbudowany z czerwonego piaskowca tumlińskiego
tablica ku czci fundatora kościoła (ostro skrytykowana przez znanego miłośnika historii księdza Wiśniewskiego za wygląd kardynała)
W
osiemnastym wieku biskup Sołtyk odrestaurował kościół i z tego okresu pochodzą
tumlińskie ołtarze.
wnętrze kościoła
ołtarz główny z obrazem MB Niepokalanie Poczętej i obrazem patrona świątyni w górnej częsci
ołtarz boczny świętego Antoniego
obrazy św. Józefa i św. Barbary w ołtarzu na południowej ścianie kościoła
W Tumlinie znów spotykamy
w ołtarzu bocznym obraz Matki Boskiej Śnieżnej. W roku 1630 przywieźli go ze sobą z
ojczyzny włoscy robotnicy. Obraz otaczany jest wielkim kultem od czasu, gdy
cudownie ocalał z pożaru na początku 17. wieku.
ołtarz z obrazem Matki Bożej Śnieżnej (po bokach figury świętych Anny i Joachima)
Wiele by
można pisać o Matce Bożej Śnieżnej, która zesłała śnieg w Rzymie 5 sierpnia,
aby wskazać miejsce budowy świątyni, w której obecnie wisi dwunastowieczny
obraz z Jej wizerunkiem. Powiada się, że chustą, którą Maryja trzyma w ręku,
ociera ona łzy cierpiących, stad jest nazywana Matką Bożą Pocieszycielką. I
jest patronką między innymi sportowców i turystów. Nic o tym wcześniej nie
wiedziałam, ale teraz, skoro to wiem, muszę się podzielić tą informacją.
słynny wizerunek Matki Boskiej Śnieżnej z bazyliki Santa Maria Maggiore w rzymie (skopiowałam z Wikipedii)
Mamy swoją patronkę i wiemy, w jakim kościele
(nawet dwóch) możemy Ją odwiedzić. Przy okazji kolejenych odwiedzin opowiem o inych ciekawostkach związanych z tymi miejscami.
I to tyle o
naszej niedzielnej wycieczce – miała być dłuższa, ale w upale skurczyła się do
14 kilometrów.
Zdjęcia – Edek i ja
W czasie upału bardzo lubię odwiedzać kościoły, ponieważ panuje tam przyjemny chłód :) oczywiście nie w trakcie nabożeństwa, bo u nas zawsze pełno ludzi...
OdpowiedzUsuńRuiny zawsze robią na mnie ogromne wrażenie, a ruiny zakładu doprawdy imponujące.
My też nie wchodzimy turystycznie do kościołów podczas nabożeństw. Tym razem w jednym kościele trafiliśmy tuż po zakończeniu, a w drugim pół godziny przed. Czasem się udaje.
UsuńNiedługo pokażę inne, równie ciekawe, ruiny przemysłowe w naszej okolicy. Ale ... wyjaśni się podczas lektury. :)
No macie zacięcie chodzić w taki skwar, my mamy alternatywę rowerową w takich przypadkach. Już się nie mogę doczekać do jesiennych wędrówek. Muszę wymyślać pomału oryginalne i niecodzienne trasy, wszak konkurencja dla CKRajdCommando rośnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
U nas to ja jestem skutecznym hamulcem rowerowym - nie umiem jeździć na rowerze. I dlatego koledzy uprzejmie mi odpuszczają i chodzą.
UsuńA Wam zazdroszczę tego centralnego położenia - z Kielc łatwiej wyruszyć niż ze Skarżyska. Zawsze musimy kombinować z przesiadkami. I nawet, jak byśmy chcieli coś ściągnąć z Waszych tras, to nas te przesiadki wykończą. Ale z przyjemnością czytam i oglądam relacje.
Bogata trasą!
OdpowiedzUsuńZ tak wiekowymi obiektami przemysłowymi jeszcze przyjemności nie miałem (poza dymarkami - ale to drobnica w skali takich hal), nawet bez infrastruktury robią wrażenie.
Dymarki - wielki wynalazek, ale mały obiekt. W Bobrzy jest na czym oko zawiesić.
Usuń