Tak bym
krótko określiła zwiedzanie zespołu dworsko-parkowego w Lasochowie. A, przyznam
szczerze, wielce to interesujący i wart obejrzenia zespół. W dodatku z bogatą i
ciekawą historią, którą właściciele chętnie opowiadają.
pierwotny wygląd dworu w Lasochowie
dwór obecnie (widok od strony podjazdu)
inne spojrzenie na dwór
Dwór jest
otoczony rozległym kilkuhektarowym parkiem, a w nim dorodne stare drzewa,
alejki, stawy (jest nawet wodna obwodnica parkowa – taki kanał zasilający
stawy) i ciekawe budynki.
jeden ze stawów
alejka na skraju parku
białe topole
Przy
wejściu do dworskiego parku spostrzegamy kamień upamiętniający najbardziej
oryginalnego właściciela majątku Krzysztofa Pieniążka z Krużlowej herbu
Odrowąż. Było to gość nie lada – walczył
w służbie Stefana Batorego, w Lasochowie hodował konie, toczył sądowe boje z
sąsiadami i jeszcze znajdował czas na pisanie. Strach pomyśleć, co by wyprawiał
żyjąc obecnie – Facebook by chyba aż furczał od jego wpisów.
kamień ku czci Krzysztofa Pieniążka, który swe barwne życie opisał w dziełku "Ethika albo zwierciadło żywota Krzysztofa Pieniążka"
okładka drugiej jego książki
Inny
interesujący właściciel majątku – Antoni Grabowski był zapalonym myśliwym. On
to swemu ulubionemu psu wystawił w parku kamień nagrobny.
Tych i innych opowieści możemy wysłuchać w sali konferencyjnej w dawnej dworskiej wozowni, gdzie córka obecnego właściciela dworu – Anna Stypuła – opowiada o jego historii.
budynek dawnej dworskiej stajni i wozowni
zachowany w odrestaurowanej ścianie stajni fragment obrazujący jej dawny wygląd
Potem zaś
możemy zwiedzić Izbę Tradycji zajmującą pomieszczenia wyremontowanej stajni. Bez
przesady powiem, że izba robi wrażenie. Wszystko tu tematycznie wyeksponowane –
można zajrzeć do wiejskiej chaty, kuźni, dworskiego saloniku czy kuchni. Zwiedzających
była liczna grupa, a jednak nikt nikomu nie przeszkadzał, tak tu przestronno.
Dobrze pomyślane.
w wiejskiej izbie
patefon umilający czas w długie wieczory w dworskim salonie
właściwy sposób przechowywania oficerek
prawie jak maszyna mojej babci
w salce poświęconej tradycjom rybackim
i tak dalej, i tak dalej...
Można też
pospacerował po parku. No, tu bym, miała uwagę krytyczną – padało. Ale nie
stale. I można się było w razie deszczu schronić do wnętrza. A już wnętrze
takiej dziewiętnastowiecznej stodoły to duża rzecz – wielkie toto jest, puste i
suche. Cudem jakimś technicznym zbudowane, bo bez filarów, a nie zawala się.
Podobno jest to zasługą wsporników.
dziewiętnastowieczna stodoła nie mieści się w kadrze
w jej wnętrzu
Wstąpiliśmy
i do gorzelni. Nieczynna, jak by kto pytał. Ale ładnie urządzona, od lat 40. XX
wieku służyła jako magazyn.
schody z czasów Staszica
Jest też w parku dawna lodownia. Ciekawe, czy gospodarze nadal wykorzystują tę ekologiczną lodówkę ze stałą temperaturą 5 stopni we wnętrzu. Nie zapytałam. A można było pytać – oprowadzał nas właściciel majątku – pan Leszek Stypuła.
lodownia w parku
Mojej
pisaniny już wystarczy, ale dla zainteresowanych solidną porcją wiadomości o
dworze i jego otoczeniu link do strony Izby Tradycji. Istotna może być też
wzmianka o tym, że zwiedzanie jest tu bezpłatne, a gospodarze proszą jedynie o
ustalenie terminu wizyty. Na stronie internetowej Izby Tradycji znajdziecie adres mailowy.
Zdjęcia – ja
Piękny kompleks dworski... nie byłem niestety
OdpowiedzUsuńWarto zajrzeć. Bez problemu nadrobisz tę zaległość.
UsuńFajne miejsce!
OdpowiedzUsuńSzanuję takich ludzi jak obecni właściciele! A i pamiątki z przeszłości nie lada.
Kilkanaście lat zajęło im doprowadzenie dworu do obecnego stanu. Gigantyczna i wartościowa praca. Pamiątki wybrałam do pokazania tylko nieliczne.
UsuńTaka maszyna do młócenia zboża stoi u nas jeszcze i działa :) Lecz niestety nie używa się jej no bo i po co :) Ale została jako pamiątka :)
OdpowiedzUsuńW naszej stodole na wsi też taka była. I pamiętam ją w działaniu.
UsuńTrzeba takie pamiątki zostawiać, bo po nas przychodzą nowe pokolenia i już im się te urządzenia zaczną wydawać czymś niepojętym.