Niech tam
sobie inni turyści wypisują dyrdymały o szczytnych celach wędrówek górskich.
My mieliśmy ten z tytułu i nie zamierzamy tego ukrywać. Jak kto porządnie
przemoknie podczas burzy, to woli tego nie powtarzać. W naszej grupie już się
takie sytuacje zdarzały i dlatego rozsądnie planujemy trasy.
Dziś
wyruszyliśmy trochę późno, ale rano pogoda była niezła, powiem więcej –
świetna. Ciepło, a nie gorąco, słońce ładnie oświetlało okolice Wzdołu. Buty
nam lekko tylko złapały kontakt z rosą.
pierwsze zaskoczenie na trasie - figura św. Mikołaja we Wzdole straciła zadaszenie i od razu zyskała na urodzie
w Hucisku słoneczniki
i jeżyny
Podejście
pod Bukową nieco bardziej strome niż od strony Psar, ale do wykonania. No i te pola jak okiem sięgnąć.
początek podejścia na Pasmo Klonowskie
czerwończyk uroczek na łące kusi
a my w góry!
ostatnie spojrzenie na Dolinę Bodzentyńską
Koledzy po zaprawie w Górach Stołowych tylko śmignęli - i już na grzbiecie pasma Klonowskiego. Miłośnicy widoków przeszli na kilka minut do Podlesia, żeby stamtąd rzucić okiem na Kraiński Grzbiet i inne ulubione miejsca.
widok z Podlesia na Dolinę Wilkowską i Kraiński Grzbiet
Dolina Wilkowska na pierwszym planie, w tle Łysica i Agata
Potem
spacer grzbietem góry aż do kapliczki Obrozik, przy której jak zwykle mamy
napad głodu i zasiadamy do śniadania.
bukowy las Pasma Klonowskiego
czartawa pospolita
biegacz
kapliczka Obrozik na Bukowej Górze
szarlotka na deser
Potem marsz
w stronę szczytu góry i malowniczych skałek.
skałki na szczycie
las przy zejściu ze szczytu
I tu się
grupa pięknie podzieliła – zwolennicy wcześniejszego powrotu podkręcili tempo i
ruszyli ostrym marszem na bus. Miłośnicy spokojnego relaksu szli bez pośpiechu,
zajrzeli do kamieniołomu. Nie, żeby on się jakoś specjalnie zmienił, ale tak
dla podtrzymania tradycji.
kamieniołom "Bukowa Góra"
Na leśnej
ścieżce przeżyliśmy niezły horror, czyli nieoczekiwane spotkanie z dużą grupą
motocyklistów. Jadą, hałasują, smród spalin unosi się za nimi długo. Nawet
zapach muchomorów sromotnikowych, który dominował w okolicy, został stłumiony. Skąd
oni się tu biorą - nie wiem, dlaczego
jeżdżą, skoro spora cześć pasma Klonowskiego leży na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego?
Same zagadki. I wszystkie nieprzyjemne.
kurzawka czerniejąca
Z rzeczy
przyjemnych można odnotować próbę znalezienia nowej drogi do stacji w Łącznej.
Na mapie była zaznaczona ścieżka w kierunku Czerwonej Górki. Poszliśmy nią, ale
się jakoś tak niespodziewanie skończyła wśród wysokich traw. Żeby nie zawracać,
skorzystaliśmy z pobliskiej kolejki i pomaszerowaliśmy jej
torowiskiem. Może to nie jakaś specjalna atrakcja, ale zawsze to nie asfaltowa
szosa.
pola Czerwonej Górki
Za to z Czerwonej
Górki mieliśmy ładną polną drogę z różnorodnymi roślinkami po bokach. Żal
tylko, że te roślinki już raczej przekwitają niż kwitną – czyżby zbliżał się
koniec lata?
droga w stronę stacji kolejowej
mydlnica lekarska
lnica pospolita
prawie u celu
W Łącznej
grupa szybkich piechurów już odjeżdżała busem, a druga grupka rozkoszowała się
lodami z tutejszej kafejki.
tło raczej słabe, ale lody pierwsza klasa
Podsumujmy: jak ma
się sprawa z osiągnięciem celu wyprawy? Bus odjechał przed początkiem burzy. Zaś
miłośnicy lodów w strugach deszczu przeszli sto metrów od kafejki do stacji i
spokojnie czekali na pociąg. Burza rozpętała się dużo później.
A długość
trasy? Grupa szybka – 13 kilometrów, poszukiwacze nowych dróg – 14. I nie
zapominajmy o najważniejszym – wszyscy zadowoleni.
Zdjęcia – Andrzej, Edek, Janek i ja
Niby wszystko znane... a ogłada się z ciekawością. :)
OdpowiedzUsuńI to jest urok znanego. Najlepiej lubimy znane miejsca. Tak, jak piosenki.
UsuńSybarytyzm na szlaku - o szarlotce nigdy bym nie pomyślał. Kamieniołom przedni - moje klimaty.
OdpowiedzUsuńJak byś miał w ogrodzie dwie jabłonki, które się uginają od dojrzewających papierówek, to zaraz pierwsza myśl - szarlotka. Ja tak mam.
UsuńMy bardzo lubimy kamieniołomy i dawno żadnego nie było, stad powrót.
Mamy Babcię i Dziadzia a oni mają sadzik... Jabłka smażymy już od wiosny, będą do placków lub ryżu... Ale zaiste szarlotka na szlaku, w najbardziej hedonistycznych snach się mi nie pojawiała ;)
OdpowiedzUsuńZapraszamy na wszelakie wypieki - co tam kto umie, to piecze i przynosi.
Usuń