Albo może
jeszcze lepiej – nie wchodź! Takie podejście prezentują gospodarze obiektu.
pierwsze ostrzeżenie
i zaraz drugie
I słusznie
– trawy wysokie, koszenia nie zaznały chyba nie tylko tego lata. W tej sytuacji
nietrudno o wypadek. Można wpaść do dziury jakiej (a głębokie dziury są w tej
okolicy).
letnia bujność traw
I mimo
wszystko zaryzykowaliśmy wejście, bo uprzejma
niewiasta przechodząca obok zachęcała – „Można zwiedzać, można. Niech państwo
wchodzą”.
ścieżka porządna - pooooooszli
I gdzież to
się znaleźliśmy z takim narażeniem życia i zdrowia? Otóż w ruinach walcowni w
Nietulisku Fabrycznym.
Co do ruin
– prawda, ale z walcownią, to za mało powiedziane. Możemy obejrzeć pozostałości
doskonale przemyślanego zakładu z zapleczem (uczeni piszą, że to „układ
urbanistyczny”) zaprojektowanego przez Karola Knake i wybudowanego w latach
1834 – 46. Inicjatorem budowy tego obiektu był Stanisław Staszic (Jaką moc
miały jego pomysły, że realizowano je wiele lat po śmierci pomysłodawcy!).
tablica z planem obiektu
Najlepiej
zachowały się budynki dyrekcji i portiernia (obecnie mieszczą się tam szkoła i
przedszkole).
obiekty w doskonałym stanie
Walcownia
od czasu powodzi w roku 1903 nie pracowała, wkrótce została zamknięta i budynki
zaczęły popadać w ruinę. Oprócz samej walcowni na terenie zakładu znajdują się suszarnia,
magazyn wyrobów i stajnia.
suszarnia
wnętrze walcowni
A budynki, nawet w ruinie, wyglądają niezwykle elegancko – mają piękne filary, arkady. Może się wydawać, że był tu niegdyś pałac, a nie fabryka.
detale
Pewna doza
pochlebstw musiała się podczas budowy pojawić – wiadomo, fabryka powstawała w
czasach zaborów i budowniczowie chcąc nie chcąc musieli „podziękować” władcy,
czyli rosyjskiemu carowi Mikołajowi I. Na szczęście inskrypcja jest po łacinie
i może nie każdy pracownik wiedział, cóż to tam na ścianie magazynu jest
napisane.
szczytowa ściana magazynu z rzeczoną inskrypcją (nie mylić z napisem wykonanym współcześnie)
żeliwna tablica
Teren
zakładu był staranie ogrodzony – teraz można to sobie jedynie wyobrazić na podstawie
zachowanych fragmentów.
Największą
dumą i cennym zabytkiem jest układ wodny zasilający zakład – to kanały i zupełnie dla mnie niezrozumiałym system zasilania zbiornika.
I to
wszystko beztrosko sobie porasta trawą. A, żeby było ciekawiej, przyglądają się
temu rzeźby wykonane podczas pleneru rzeźbiarskiego „Kamienny Krąg” w roku
2007.
W skład
założenia urbanistycznego zakładu wchodziło również osiedle robotnicze. Jest
ono po drugiej stronie szosy. I niech mnie ktoś zapyta, dlaczego tam nie
zajrzeliśmy. Nie wiem. Może ruch na szosie był za duży? A może ogólne
przygnębienie stanem zabytkowych ruin?
Zdjęcia – Andrzej, Edek, Janek i ja
Wow!!!!!
OdpowiedzUsuńWymienkłem ;)
Faktycznie pałac a nie fabryka!
Że spuścizny Staszica, to brakuje mi tylko w powszechnej świadomości i użytkowaniu "kamieni runionych", zamiast "narzutowych" (fatalne określenie, pod każdym względem).
Trudno wyznać że zdjęć, ale być może zbiornik był zasilany za pomocą burtnicy (rodzaj akweduktu)?
Nie wiem, jak to działa - jestem zupełnie "zielona" w sprawach techniki. W każdym razie działało sprawnie wiele lat.
Usuń