Po
deszczowym dniu następny przyszedł ze słońcem i upałem. W tej sytuacji chronimy
się w beskidzkim lesie, żeby przejść po górach, ale się nie dać wykończyć. Oba
cele osiągnięte.
Startujemy
na przełęczy Kubalonka i ruszamy czerwonym szlakiem w stronę przełęczy
Łączecko, a potem zmieniamy szlak i kierujemy się do Wisły. No nie jest to długa trasa, ani tym
bardziej męcząca. Ale ma to, co w Beskidzie Śląskim lubię najbardziej:
1. Urocze
dróżki wśród drzew albo wysokich traw. Dobrze jeszcze, kiedy trzeba przechodzić
po korzeniach drzew. Sama radość.
w cieniu drzew
przez przeszkody
2. Dróżki
z widokami na niewysokie, ale za to rozległe przestrzenie górskie.
na zejściu ze szczytu Beskid
na przełęczy Łączecko
3. Czasem
szczyt się jakiś pojawi, który będziemy zdobywać dziś albo zdobywaliśmy parę
lat temu i jest co wspominać. Oj, jest…
Stożek Wielki widziany pod różnym kątem z jednej ukwieconej polanki
4. Gdzie
indziej znów wioska niewielka się wyłoni. I dobrze, jak po dotarciu do niej
pies nas żaden nie będzie nękać. Tym razem nie mieliśmy tyle szczęścia – jeden wyraźnie
uporczywy był i nawet ugryźć próbował.
widok za szlaku niebieskiego na Głębce
5. Rośliny
lub roślinki oryginalne. Tym razem kolega Ed wypatrzył dorodne świerki. Bardzo się nimi zachwycał do czasu, kiedy go przekonałam,
że to nie świerki. Od tej chwili zachwycał się dorodnymi daglezjami.
grupa daglezji na skraju świerkowego lasu
takie szyszki ma tylko daglezja
6. Jakiś
cenny drobiazg przy ścieżce. Czasem to maliny, czasem krople rosy na pajęczynie, a tym razem …
krople żywicy w słońcu
7. Strumyk przy ścieżce. Rzeka też może być.
potok Kopydło
8. Cisza i spokój na mniej popularnych
trasach, ewentualnie krótkie spotkanie z
niezwykle uprzejmymi turystami (dzień doby i dobry den jednakowo sympatyczne).
na razie cicho, ale zaraz się wyłoni turystyczna rodzina
A potem
powrót do miejsca zakwaterowania (ta nadzieja na lody w cukierni „Bajka”!). No
i niektórzy koniecznie muszą sfotografować skocznię narciarską. Niech i ona
będzie.
skocznia narciarska w Wiśle
I mapka okolicy
Zdjęcia - Edek i ja
Piękna sprawa...
OdpowiedzUsuńNo... :)
UsuńMega!!!!
OdpowiedzUsuńAle smaka robicie! Po Kubalonce dreptałem mnóstwo razy i ... DALEJ MI MAŁO!
Oj trzeba tam wrócić! Trzeba.
Za jakiś czas wybierzesz się z nami na Czantorię. Przy każdym pobycie robimy przynajmniej jedno wejście na ten szczyt. Tradycja taka. ;)
UsuńOby.
UsuńI tego się trzymajmy.
Usuń