Tydzień
temu po zejściu z Łysogór podjęliśmy decyzję o powrocie w te okolice za tydzień. Tym razem
zaplanowaliśmy wspólnie wejście na Łysicę.
No i pogoda się popsuła. Telewizor
zapowiedział na środę możliwość niewielkich opadów. Internet był tak ogłupiały,
że co portal to inna prognoza. W tej sytuacji sięgnęłam po zastępstwo
wymienione w tytule.
Jest
ranek, deszczu brak. Wyruszamy autobusem miejskim nad skarżyski zalew Bernatka.
Jego okolica ma się podobno niedługo zmienić, więc pamiątkowe foto stanu
obecnego i w drogę!
zalew Bernatka na rzece o tej samej nazwie
Idziemy
śladami grzybiarzy. Sami też się rozglądamy po okolicy, bo może grzybek jaki
atrakcyjny się trafi. No i nie możemy przegapić naszego stałego punktu tej
trasy – usychającego pnia, który jest stale fotografowany, póki jeszcze stoi.
Potwierdzam – stoi.
rozpadający się pień jeszcze jest (tu poprzedni stan)
ale grzyby już go zaatakowały
akcent barwny
Docieramy
do żółtego szlaku pieszego i nim wędrujemy aż do wspominanej Skarbowej Góry.
Trzeba przyznać, że dróżki są nadzwyczaj przyzwoite. A i błota czy kałuż nie ma
zbyt wiele. Za to grzyby – i owszem.
na drzewach jeszcze zieleń,jesienne akcenty na drodze, a Stach i tak tylko grzybami się interesuje
na tym i górnym zdjęciu ten sam grzyb w różnych stadiach rozwoju; moim zdaniem czasznica oczkowana
tunel jeszcze zielony; jeszcze ...
Na
szczycie Skarbowej Staszek zwraca naszą uwagę na drewniany krzyż z 1915 roku. I
to jest ten moment – prawie jak na szczycie Łysicy. W dodatku nasz krzyż
starszy!
krzyż na szczycie Skarbowej Góry
Łagodne
zejście i chwila postoju na cmentarzu partyzanckim. Pisałam już o nim
kilkakrotnie (tu ostatnia wersja), więc nie będę się powtarzać. Ale pamiętać o
nim warto.
cmentarz partyzancki
Od
cmentarza idziemy dalej szlakiem żółtym w kierunku wsi Pogorzałe. Tu natrafiamy
na parę przeszkód terenowych, ale co to dla nas – wystarczy trochę sprytu i po
kłopocie.
trochę wody na drodze
szybka akcja
Mamy też nadzwyczaj dziwne spotkanie z grzybem. Jeszcze takiego
białego prawie przezroczystego grzybka nigdy nie spotkałam. Mój przewodnik
grzybiarski podpowiada, że to galaretek
kolczasty. Może tak być, zwłaszcza, że na grzybku beztrosko przez kogoś
strąconym z pniaka delikatne kolce są zauważalne.
młode galaretki
wyrwany galaretek
to, zdaje się pięknoróg największy (lepki)
jeszcze szlak, ale niedługo ruszy tu budowa obwodnicy
Za
wsią wkraczamy znów do lasu, a potem to już mieścina nasza kochana się pojawia.
Wycieczkę kończymy w miejskim parku.
jesień zagląda do parku
Nie
mieliśmy dziś krokomierza, więc wyliczyłam długość trasy przy pomocy mapki
internetowej. Podaję wynik – 15,5 kilometra.
Zdjęcia mojego wyrobu,
bo nie było innych turystów z aparatem fotograficznym.
Ostatnie tygodnie to istne grzybowe szaleństwo w całej Polsce :) Nam tez zdazylo sie pójść kilka razy na grzyby i nazbierac ich calkiem sporo ... Dzisiaj przytrafilo mi się wedrować podobnym szlakiem, pełnym sliskiego błota i kałuż , na dodatek przypruszonego opadlymi liśćmi ...
OdpowiedzUsuńCzyli jesień na całego! W naszym regionie grzyby wysypały tonami. Prawdziwek to już jest tak oklepany, że nawet nie ma szans na zdjęcie jako pospolity grzyb. Tak to się porobiło. :)
UsuńŻelazna trasa... ale na szczyt Skarbowej to mało kto dotarł ?
OdpowiedzUsuńWłaściwie wszyscy tam docieramy, tylko mało kto zauważa krzyż, bo jest schowany za drzewami. A Staszek dobrze go pamiętał z Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.
UsuńEdek powiada, że tam w pobliżu jakaś zbrodnia była, ale napis na krzyżu jest na tyle zatarty, że trudno to sprawdzić.
Świetny spacer, a o galaretku nawet nie wiedziałem że istnieje.
OdpowiedzUsuńCiekawa historia z tym krzyżem, bez materiałów archiwalnych chyba się nie uda sprawdzić co on upamiętnia.
Galaretek był i dla mnie szokiem. A jeszcze się okazało, że to jadalny grzyb jest. Nawet na surowo można go do sałatki dodać. No, nie wiem, czy bym się odważyła.
UsuńZ krzyżem jest tak, że on ma napis, ale ten wygląda tak, jak by ktoś mu górną część celowo zdrapał. Może gdzieś w archiwach odszukamy stare zdjęcie z napisem w lepszym stanie.
ps. jesteście wielcy!
UsuńE, no. Zarumieniłam się.
UsuńSkok tak szybki, że nawet elektroniczna migawka nie daje rady... :-).
OdpowiedzUsuńByłem w okolicy wiele razy, ale o krzyżu nie wiedziałem... Wstyd!
Z krzyżem miałam tak samo. Staszek nas zaciągnął do niego. jest po lewej stronie szlaku, lekko powyżej.
Usuń