Właściwie mogło go nie być, bo w sobotę padało przez cały
dzień, a i niedzielny poranek nie zachęcał lekką mżawką. Mimo to wyruszyliśmy
na trasę uzbrojeni w parasolki, które wcale się nie przydały, bo mżawka
ustąpiła zanim dotarliśmy do lasu.
Co to za las, zapytacie. Cóż, nie nasz, a sąsiadów.
Wyszliśmy ze wsi Gadka w województwie świętokrzyskim, a las już za granicą województwa
w mazowieckim.
Ale drzewa i grzyby w
nim takie same, jak świętokrzyskie. Z tym, że tych drugich ostatnio raczej
niewiele.
Za to droga, którą szliśmy bardzo dobra. Czasem tylko z
kałużą.
Doprowadziła nas ona do Zbijowa Małego, gdzie pomaszerowaliśmy
dalej lasem na wschód, a potem południowy wschód.
Przekroczyliśmy niewielki strumyk, nazwany na mapie Brodek.
Dziwny to akwen – więcej w nim rośnie małych drzewek niż płynie wody. Za to
trawy w okolicy mokre. Buty tego nie lubią. My też.
Dlatego daliśmy się skusić
ładnej suchej drodze. Prowadzi ona na wschód i na zachód. Nam się bardziej
spodobał jej odcinek zachodni.
Po lewej stronie drogi napotkaliśmy trochę pól, a potem
pastwiska. To już chyba prawie ostatnie dni, kiedy krowy jeszcze na pastwiskach,
jesienią wrócą do obory.
Kiedy oddaliliśmy się od krów, szliśmy wzdłuż kolejnych
pastwisk poprzecinanych niewielkimi zagajnikami.
Przed nami jeszcze jedna dróżka na zachód. Początkowo bardzo
ładna, potem trochę się zgubiła przechodząc przez niewielki i mocno zarośnięty
wąwozik.
Droga znów nam się poprawiła. Spotkaliśmy przy niej
niewielki prywatny staw.
No i dotarliśmy do Gadki. Zatrzymaliśmy się przy skromnym
pomniku upamiętniającym mieszkańców wsi zamordowanych w latach 1939 – 45.
I po wycieczce.
Zdjęcia tylko mojego
wyrobu
Trafić takie stadko nie jest łatwo...
OdpowiedzUsuńOwszem. Mało brakowało, a poszlibyśmy w lewo i nie zauważylibyśmy stada. Czasem przypadek pomoże coś ciekawego wypatrzyć.
Usuń