wtorek, 19 września 2023

Wokół Nieświnia, czyli bałagan z nazwami

Zaplanowałam wycieczkę do Nieświnia. Tego jestem pewna. Postój na parkingu przed kościołem pod wezwaniem św. Barbary.
I tu się zaczął bałagan, bo mapa Google pokazywała dwie jego lokalizacje. Na szczęście mapa okolic Końskich sugerowała jedną. Tyle, że w miejscowości Fidor. Pojechaliśmy zgodnie z tą mapą, przy tabliczce z nazwą Fidor, skręcili w prawo i znaleźli się na ulicy Szkolnej w Nieświniu. Kościół też się znalazł.
A na jego terenie krzyż ustawiony na miejscu egzekucji, którą przeprowadzili Niemcy 11 czerwca 1944 roku. Zamordowali wtedy 24 mężczyzn ze Smarkowa i jednego z Koziej Woli. Była to zemsta za pomoc partyzantom. To miejsce nazywało się wtedy Górka i znajdowało się na terenie folwarku Fidor nad brzegiem kamieniołomu. Po wojnie zamordowanych ekshumowano i pochowano godnie, a na miejscu egzekucji wkopano krzyż. Obecna jego wersja jest już nowa, w dodatku umieszczono przy krzyżu tablice z nazwiskami zamordowanych. Te informacje znalazłam na stronie Końskie.org (tu link).
 

Jest jeszcze jedna forma upamiętnienia ofiar egzekucji – to kamień z tablicą pamiątkową wystawiony w roku 1982 przy ulicy niedaleko kościoła. 
 

Po odwiedzeniu obu miejsc pamięci wyruszamy na trasę, przy czym kolega Ed znajduje na mapie Locus kolejną nazwę miejscowości, przez którą idziemy – to Kozieług. Nie bacząc na ten bałagan nazewniczy maszerujemy wybranymi ścieżkami leśnymi oraz uliczkami Nieświnia (drugiego kościoła w miejscu wskazywanym przez Google brak). Jest coraz cieplej. Ale i tak pojawia się myśl o pięknym jesiennym dniu. Mimo ciepła widać, że lato odchodzi.
 
na trasie
 
Za lasem docieramy do starego dobrego znajomego, jakim jest zalew na Młynkowskiej w Drutarni. W lutym ubiegłego roku (tu link) był zamarznięty, teraz woda lśni w słońcu i płynie dalej. Jej rozlewisko za zaporą jest większe niż było zimą. 
 

zalew w Drutarni

Młynkowska płynie dalej

Za Drutarnią Basia wypatrzyła drzewo z dużym drewnianym krzyżem. Dziwne takie – w środku lasu, nawet nie przy drodze. Może jest z nim związana jakaś historia…
 
sosna jak ołtarzyk
 
Szosą docieramy na skraj wsi Stara Kuźnica.
 
kapliczka na rozstajach dróg
 
Wypada skorzystać z okazji i zajrzeć nad tutejszy zalew na Młynkowskiej. Każdy spędza czas nad zalewem zgodnie z własnymi upodobaniami. Jedni odpoczywają na ławeczce, inni maszerują do miejsca, gdzie rzeka wpada do zalewu, jeszcze inni myją buty po nieszczęsnej wpadce. Nikt się  nie nudzi.
 


zalew w Starej Kuźnicy i jego mieszkanki
 

Młynkowska zmierza do zalewu

Pora ruszyć na spotkanie z kolejnym zalewem. Tym razem wędrujemy szlakiem piekielnym przez ładny sosnowy las na północny wschód. Moim zdaniem  to najładniejsza droga całej wycieczki.
 
 
A na końcu drogi wieś Baczyna i zalew na Drzewiczce lub jej dopływie (mieszkańcy twierdza, że to Drzewiczka, mapa ne jest jednoznaczna). Nieduży. Rekreacyjny – ma przyjemne miejsca do wypoczynku na brzegu. 
 

zalew w Baczynie

Mostek nad rzeczką daje okazję do kolejnego strażackiego foto. Korzystamy z niej skwapliwie.
 


Do Nieświnia, Fidoru czy Kozieługu wracamy przez las. I znów, kurczę, przyzwoita droga. Wprawdzie nie wiemy, gdzie dotarliśmy, ale kościół, pomniki i parking są. 
 
winniczek na pniu
 
W drodze powrotnej zatrzymujemy się przy kapliczce w Nieświniu, która jest ustawiona na rozstajach dróg. Liczy sobie ona 210 lat. 
 

To koniec trasy wycieczki do miejscowości o wielu nazwach.
Jeszcze tylko w Końskich robimy malutki postój nad stawem w Starym Młynie. Niedawno zadbano o jego otoczenie, znajduje się wprawdzie na terenie miasta,  ba nawet na terenie fabrycznym, ale jego brzeg, pomosty, ławeczki sprawiają, że można tu wypocząć. 
 
staw i jego otoczenie
 
nenufary
 

Na zakończenie relacji jeszcze mapka trasy.
 

Zdjęcia – Edek i ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz