piątek, 29 września 2023

Planowana od dawna wycieczka do Szydłowca, cz.1

Jakiś czas temu pojawiła się spontaniczna idea wycieczki ciekawej, do nieodległej miejscowości. Szydłowiec jako cel wyprawy spełniał kryteria. Ba, po wycieczce się okazało, że jest lepszy niż się spodziewaliśmy. A i tak nie wszędzie zajrzeliśmy.
 

Naszą wyprawę zaczęliśmy u źródeł, czyli od spotkania z kamieniołomem Podkowiński na skraju miasta. Wszak kamień wydobywany w tym i innych kamieniołomach w okolicy, piaskowiec szydłowiecki, spotkamy w mieście. Ten kamieniołom nazwany od nazwiska swego przedwojennego właściciela jest już nieczynny, ale można zejść doń ostrożnie po schodach i obejrzeć kamienną ścianę, wodną toń na dnie wyrobiska i las zarastający jego brzegi. 
 
ściana kamieniołomu 
 

zalane wodą wyrobisko i jego leśny brzeg

Jak wiadomo, ów kamieniołom sąsiaduje z cmentarzem parafialnym założonym na początku XIX wieku. Stare nagrobki, rzecz jasna, wznoszono z szydłowieckiego piaskowca.
 

Podczas tej wycieczki zatrzymaliśmy się przy dwóch żołnierskich kwaterach. Na środkowym cmentarzu znajduje się cmentarz wojenny, gdzie pochowano żołnierzy Wojska Polskiego oraz Korpusu Ochrony Pogranicza, którzy zginęli 8 września 1939 roku a także żołnierzy AK poległych w latach okupacji. Kolega Ed opowiadał w tym miejscu o przebiegu walk, a potem przeszliśmy w kierunku mogił z identycznymi krzyżami i umieszczonego centralnie pomnika.
 
lekcja historii
 
 
na cmentarzu wojennym

Drugą kwaterę wojenną znaleźliśmy na starym cmentarzu – to Pomnik Nieznanego Żołnierza Polskiego. Są tam pochowani również żołnierze innych armii walczących na tych terenach w czasie 1 wojny światowej.
 
centralna płyta pomnika
 
 płyta nagrobna austriackiego żołnierza o polsko brzmiącym nazwisku
 
Kolejny punkt wycieczki wymagał odrobiny wspinaczki. Weszliśmy bowiem na Górę Trzech Krzyży, gdzie nad miastem wznoszą się krzyże, które prawdopodobnie ustawiono dla ochrony przed epidemią w siedemnastym wieku. 
 
jak czytałam, samo wzgórze nie jest naturalne, a usypane kilka wieków temu
 
na szczycie
 
widok ze wzgórza na miasto

Z góry widać nie tylko miasto, ale także pobliski zalew. Skoro tak, to należy czym prędzej tam się udać. Tak też zrobiliśmy. Wybrałam spacer wschodnim brzegiem, bo to krótszy wariant obejścia zalewu. Może, gdybyśmy mieli kartę wędkarską, to wybralibyśmy się na molo, bo tam podobno najlepsze karpie biorą. Ale to już innym razem, bliżej zimy.
 
zalew w Szydłowcu
 
w oddali widoczny budynek starego młyna wodnego
 
Teraz zaś zmierzamy w stronę jeszcze jednego kamieniołomu. To Pikiel, do którego prowadzi szlak czerwony. I tu ładnie. Warto spędzić tu jakiś czas. 
 
ściana kamieniołomu Pikiel
 
jego oświetlony słońcem przeciwległy brzeg
 

Ale pora zdążać ku centrum, bo tam jesteśmy umówieni na spotkanie w Miejskiej Informacji Turystycznej. Najpierw chwilka spędzona na rynku.

późnorenesansowy ratusz
 
szesnastowieczny pręgierz

figura "Zośki" wieńcząca kolumnę, gdzie karano "nieobyczajne" kobiety 
 
Tadeusz Kościuszko - bohater pomnika wystawionego w roku 1920
 

Pracownica informacji nie może opuścić stanowiska, przekazuje nam jednak klucze. Maszerujemy do bramy ogrodzonego solidnym murem cmentarza.
Aż trudno uwierzyć, ale znajduje się tu około trzech tysięcy nagrobków. Są tu zgromadzone nagrobki nie tylko z terenu, jaki zajmuje obecny cmentarz, ale i z poprzednich cmentarzy żydowskich w Szydłowcu. Macewy są świetnie zachowane, z czytelnymi, choć dla nas kompletnie niezrozumiałymi, napisami i dekoracjami. 
 






Przez teren cmentarza prowadzi szeroka aleja, na której w latach 60. wzniesiono pomnik na miejscu masowego  mordu na 150 Żydach dokonanego przez Niemców w latach wojny. Szkoda tylko, że ów monument nie został wykonany  szydłowieckiego piaskowca, bo zachował się raczej słabo w porównaniu z dużo starszymi macewami z tego kamienia. 
 
pomnik obecnie
 
i ok. 40 lat temu
 

Niedaleko wejścia na cmentarz usytuowany jest ohel odbudowany już w naszym wieku na miejscu grobów cadyka Natana Dawida Rabinowicza i jego syna Szragi Rabinowicza. I znów człowiek czuje się jak kompletny analfabeta, bo nie potrafi odczytać napisów na tablicach pamiątkowych i porusza się po omacku w kręgu nieznanej, a jakże interesującej kultury.
 
ohel w Szydłowcu 
 
jego wnętrze
 

Zbliża się jedenasta. Pora odpocząć po zwiedzaniu, bo czeka nas jeszcze sporo atrakcji. 
 cdn  
 
Zdjęcia – Lena, Edek i ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz