Zapytał nieznajomy tuż przed wejściem na teren opactwa.
Okazuje się, że ponad 3 lata temu (tu link). Koledzy wybrali się tu w
listopadzie 2021 roku (tu link). Jeśli zajrzycie do linków i przeczytacie
relację z ostatniej wycieczki, przekonacie się, że pomysłowość naszej grupy nie
zna granic. Trzecie spotkanie ze Świętym Krzyżem i trzecia, inna trasa. Można?
Można!
Tym razem startujemy w Hucisku u stóp Łysogór. Wyłaniają się
one przed nami na razie w postaci lasu na horyzoncie. Bliżej mamy łąki i sady.
Przyjemna dróżka prowadzi w las, gdzie powalone drzewo
tarasuje wejście na zieloną ścieżkę edukacyjną „Śladami kolejki wąskotorowej”.
Dotychczas chodziliśmy ta ścieżką na odcinku od Przełęczy Św. Mikołaja do przystanku
Słupski Wechsel. Tym razem od Przełęczy Huckiej w stronę podejścia na Łysiec.
Prawdę powiedziawszy te
odcinki niewiele się różnią – ot, droga skrajem lasu. Czasem mostek, czasem
strumyk, czasem stare drzewa.
Raz wyjrzałam na skraj lasu, żeby popatrzeć na pola.
Ale i tak bardzo tę ścieżkę lubimy, bo razem z innymi daje
ciekawe możliwości przejścia różnych odcinków Łysogór. Czasem sobie myślę, że
może wśród drzew skrywają się jeszcze inne możliwości zrobienia nowych ścieżek.
Jeśli tak, to chętnie z nich skorzystamy.
Pora wdrapać się na Święty Krzyż. Na Drodze Królewskiej
najbardziej lubimy efektowne schody.
A potem to już wał kultowy, grota maryjna i kopiec księcia
Adama Jerzego Czartoryskiego, cichutka kapliczka i polana przed wejściem na
szczyt.
Nieznajomy, który zagadnął mnie, kiedy robiłam zdjęcie,
zachęcał do zwiedzania kościoła, bo bardzo wypiękniał po ostatnich
remontach.
Zaglądamy więc do kościoła, którego wnętrze lśni świeżo po
malowaniu.
święty Emeryk rozmawiający z aniołem (ten i pozostałe obrazy w kościele autorstwa Franciszka Smuglewicza)
Również kaplica Oleśnickich odświeżona.
nagrobek Mikołaja i Zofii Oleśnickich sfotografowany z boku, żeby mnie przeszkadzać modlącym się w kaplicy
Zdumiało nas zaproszenie do zwiedzania zakrystii. Ileż tu
efektownych detali, piękne barwne sklepienie. Warto było zajrzeć.
I krużganki też się dobrze prezentują. I jako całość z
gotyckimi sklepieniami i w detalach.
Nawet wstąpiliśmy do wirydarza, gdzie nie oparłam się pokusie
zajrzenia do siedemnastowiecznej studni-cysterny. Rzeczywiście, jest dosyć
głęboka.
Pora opuścić opactwo, bo zaczyna się popularny czas zwiedzania
i wszędzie coraz większy tłok. Grupy dzieci z najmłodszych klas, młodzież i
szacowni pielgrzymi.
A my tymczasem omijamy platformę widokową i kierujemy się na
dół niebieską ścieżką edukacyjną „Wśród świętokrzyskich jodeł i buków”. Tytuł
ścieżki trafnie dobrany – idziemy wśród całkiem przyjemnych drzew.
Docieramy do skrzyżowania z kolejną ścieżką. To znakowana na
czarno ścieżka „Na Przełęcz Hucką”. Rok
temu podchodziliśmy nią (tu link), wtedy była bardzo wygodna. Podczas zejścia
jest równie przyjemna. To pewnie zasługa łagodnych serpentyn. Warto też
przyjrzeć się roślinności. Szczególnie efektowne są powalone drzewa i huby na
nich.
I nagle okazuje się, że już zeszliśmy z przełęczy, spotykamy drzewo, za którym jest nasza droga do Huciska. I po wycieczce.
A jednak to jeszcze nie wszystko. Udało mi się namówić Elę na małą
przejażdżkę na wschodni skraj wsi. Tam wśród pól znajduje się oryginalna
kapliczka. Podobno z siedemnastego wieku, ale żadnych napisów na niej nie
znalazłam. A dotrzeć do niej nie jest łatwo. Stoi bowiem wśród pól. W dodatku
jest świeżo po orce i przejście dosyć mozolne. Ale mam dwie fotki na dowód, że
tam dotarłam. W sumie warto było.
I to już rzeczywiście koniec relacji.
Zdjęcia – Edek i ja
Fajnie ... a ja najlepiej lubię wejście od Kobylej Góry
OdpowiedzUsuńI tu się z Tobą w pełni zgadzam. Jest to najpiękniejsza droga - te starte drzewa...
UsuńZdradzicie jaka to trasa? :-)
UsuńTo jest trasa, którą opisałam w 2020 roku https://swietokrzyskiewloczegi.blogspot.com/2020/01/jeszcze-jedna-swietokrzyska-petelka.html . Podejście na Święty Krzyż czerwonym szlakiem od strony wsi Trzcianka prowadzi przez las jodłowy, który na tym odcinku ma niesamowity puszczański urok. I jest mało znane, a wiec bez tłumów, jakie suną od Huty Szklanej czy Nowej Słupi.
UsuńDziękuję. Zapisałem sobie na przyszłość. :-)
UsuńMy szliśmy od Nowej Słupi (tłumy na szlaku większe niż w centrum Gdyni w wakacje ;-) i trochę się zastanawialiśmy, aby wrócić z Łysej Góry właśnie przez Trzciankę, lub od północy (tam gdzie biegnie ścieżka do cmentarza żołnierzy radzieckich i grobów obok). Ale nie znając terenu i w obliczu krążącej w okolicy burzy, wróciliśmy po śladach.
W sumie szkoda, bo wschodnia strona Parku (chyba też przez masę zaparkowanych aut na górze), nie zachęcała do powrotu, w przeciwieństwie od szlaków od Świętej Katarzyny. A tak być może zmienilibyśmy zdanie.