Bladym świtem wybraliśmy się na wycieczkę do Opoczna, do
którego dojeżdża pociąg. Osobowy, ale bardzo wygodny i niezbyt wolny. W każdym
razie podróż mija szybko i przyjemnie.
Na początku wycieczki odbywamy szybki marsz przez miasto.
Szef zna jego cel, reszta grupy tupta za nim.
Na trasie spotykamy niebieską kapliczkę z roku 1862.
Upamiętnia ona manifestacje patriotyczne, które poprzedziły wybuch powstania
styczniowego.
Zatrzymujemy się również przy pomniku na miejscu egzekucji
powstańców w latach 1863 – 64.
na stronie http://powstanie1863.zsi.kielce.pl/index.php?id=n17 znalazłam informację, że pomnik jest wystawiony na miejscu, gdzie w czasie powstania stał drewniany krzyż, przy którym Rosjanie rozstrzeliwali schwytanych powstańców
Możemy też przysiąść na ławeczce obok Stefana Żeromskiego.
Siedzi on przed liceum noszącym jego imię. Mnie wydaje się on mało do siebie
podobny. Inni członkowie grupy są przeciwnego zdania. Sami oceńcie.
Na wzniesieniu w pobliżu starostwa powiatowego wzlatuje
Pegaz. Rzeźba jest dziełem Jerzego Sikorskiego.
tablica przy pomniku informuje, że powstawał on kilka lat, ukończono go w roku 1982,a wzorem dla Pegaza był ulubiony koń artysty, prywatnie uważam, że dodane skrzydła nie uniosą Pegaza, za małe są 😉
Jak już się porządnie rozejrzeliśmy po opłotkach Opoczna,
ruszamy na zwiedzanie starego cmentarza. Na jego terenie wyróżnia się zabytkowa
drewniana kaplica z osiemnastego wieku.
W pobliżu kaplicy oglądamy stare nagrobki zasłużonych
obywateli, przedstawicieli ziemiańskich rodów. Są tu pochowani i powstańcy
styczniowi, ale dowiedziałam się o tym
już po powrocie do domu.
O jednym nagrobku muszę napisać. To grób Józefy z
Sieroszewskich Lochman, która zmarła 22 stycznia 1854 roku, czyli długo przed wybuchem
powstania styczniowego. Na krzyżu wieńczącym nagrobek widnieje figura
„odwróconego” Chrystusa. Jaki z tego wniosek? Teoria pana Jerzego
Fijałkowskiego o powstańczym rodowodzie tej figury wali się właśnie z hukiem. Chociaż
nie można wykluczyć, że powstańcy jednak wykorzystywali ten znany wcześniej
krzyż jako swój znak. Naniosę stosowne sprostowanie w poście „Powstańczy
Chrystus” sprzed sześciu lat.
Są też na cmentarzu dwa miejsca symboliczne. Jedno z nich to
Pomnik Oświęcimski – symboliczna mogiła zamordowanych w czasie wojny, których
grobów nie sposób odszukać.
na stronie Opoczna przeczytałam, że w niszy pomnika umieszczono urnę z ziemia z Oświęcimia, którą w roku 1945 przywiozły rodziny zamordowanych
Drugim jest Pomnik Katyński, upamiętniający Polaków
zamordowanych na terenie byłego ZSRR.
Z cmentarza Edward prowadzi nas ku kościołowi, a właściwie
kolegiacie pod wezwaniem św. Bartłomieja. Kościół zgrabnie udaje barokowy, a
zbudowany został w latach 30. ubiegłego wieku. Nie tyle zbudowany, co
dobudowany do prezbiterium starego gotyckiego kościoła, które stało się w nowym
kościele kaplicą Matki Boskiej. Nowy kościół zbudowano według projektu
architekta Jerzego Staruszkiewicza. Budowę ukończono dopiero po wojnie.
Pełne kapiącego złotem przepychu wnętrze nawy głównej zachęciło
nas do zajrzenia do kaplicy.
W najstarszej części kościola kolorystycznie skromnie. Ale zachwycają liczne
zabytkowe perełki. Gotyckie i renesansowe. Zamiast opisu, będą podpisy pod
zdjęciami.
renesansowe stalle, które ktoś "pociągnął" na olejno - te jeszcze zachowały oryginalną dekorację, te naprzeciwko całe zamalowane
Dodam, że próbowaliśmy też zlokalizować zabytkową plebanię.
Udało nam się wypatrzyć ją od strony ulicy Szewskiej.
Swoją drogą, ta Szewska ma niezaprzeczalny urok, którego
dodają jej stare, niestety bardzo zaniedbane, kamieniczki.
Nie zapominajmy o ważnym obiekcie, od którego przeszliśmy na
ulicę Szewską. To zamek, który wygląda na renesansowy. Ale raczej taki nie
jest. Pierwotny zamek powstał w Opocznie z fundacji króla Kazimierza Wielkiego.
Był zamkiem ściśle powiązanym z miastem, a właściwie znajdował się na jego
terenie. Legendy mówią, że król zatrzymywał się w zamku, gdy przyjeżdżał w te
okolice na polowania. W rzeczywistości zamek był siedzibą starosty.
Skąd renesansowy wygląd zamku? Cóż, losy obiektu były
burzliwe. W końcu uległ pożarowi, popadł w ruinę. Odbudowano go w połowie XIX
wieku na dawnych fundamentach, a w latach 20. XX wieku nadano mu elegancki
renesansowy wygląd. Obecnie w zamku mieści się muzeum regionalne. Kierownictwo
wycieczki nie dało mu szansy na zaprezentowanie ekspozycji. Nie wykluczam
jednak, że może być interesująca.
Na placu zamkowym dostrzegamy intrygujący pomnik. To
powstały w latach 20. ubiegłego wieku Pomnik Nieznanego Żołnierza.
Nie zapominajmy też o pomniku Tadeusza Kościuszki
wystawionym w rocznicę jego śmierci na dawnym rynku. Plac ma nawet fontannę,
ale ta chwilowo w remoncie. No i nie wykarczowano na nim starych drzew. Ładnie
jest. Można przysiąść na ławeczce i odpocząć w upalny dzień.
Wróćmy jeszcze do opowieści o królu Kazimierzu Wielkim i
jego polowaniach. Podobno podczas jednego z nich uratował przed atakiem tura
piękną dziewczynę – Żydówkę, Esterkę. Zbudował dla niej dom w Opocznie. Czy to
ta sama Esterka, co jej szukałam na zamku w Bochotnicy? Nie wiem i raczej nigdy
się nie dowiem. Obawiam się, że jest jeszcze parę innych Esterek w innych
miastach. Ale skoro już jesteśmy w Opocznie, to zobaczmy tutejszy Dom Esterki. Obecnie
mieści się w nim biblioteka. Nad oknami pierwszego piętra zachowały się jeszcze
łacińskie napisy wyryte w murze. Z czytelni możemy wyjść na uroczy balkonik. A
przed biblioteką usiąść na ławeczce Esterki, wyjąć książkę z podręcznej
biblioteczki i pogrążyć się w lekturze.
Dom Esterki w latach 80. ubiegłego wieku, drzewa jeszcze niewielkie i można dom zobaczyć w całej okazałości
Na ścianie biblioteki znajdziemy wśród wielu tablic jedną poświęconą wiezionym w tym budynku powstańcom styczniowym. Możemy również zejść
do piwnic Domu Esterki i obejrzeć ponure pomieszczenia, gdzie byli więzieni
powstańcy. Znajduje się tam niewielka ekspozycja ukazująca historię powstania w
okolicach Opoczna.
Skoro mowa o Esterce, to warto poszukać opoczyńskiej
synagogi. Pracownica biblioteki przestrzega, że nie ma do niej dostępu. Mimo to
idziemy szukać owego budynku. Jest. Otoczony solidnym płotem i ciasną zabudową
kamieniczek. Zobaczcie, co się nam udało wypatrzyć.
I na zakończenie relacji z Opoczna chwila relaksu nad
tutejszym zalewem, który nie wiedzieć czemu, nazywa się Tulipan. Można
pospacerować wokół zalewu po przyzwoitych alejkach, posiedzieć w cieniu
plażowych parasoli albo wybrać się na niewielki biały pomost (prawie jak
sopockie molo).
I po wycieczce.
Zdjęcia – Lena, Edek
i ja
Duże zmiany... niestety byłem jakieś 35 lat temu.
OdpowiedzUsuńNie byłam nigdy wcześniej w Opocznie. Pewnie się sporo zmieniło, ale nie mam porównania. Myślę, że zamek i Dom Esterki przeszły spore zmiany. To widać. I zalew wygląda na ładnie zadbany.
Usuń