Wybraliśmy się na mały spacer (ok.
15 kilometrów) z Kucębowa do Bliżyna, a tu się nagle okazało, że na trasie
naszej wędrówki napotykamy prawdziwe skarby – pomniki przyrody i urocze kwiaty
późnej wiosny. Poza tym nie szliśmy tędy ponad trzy lata i okazało się, że wiele
miejsc wygląda zupełnie inaczej – a to drzewami zarosło, a to nowe dachy na
starych domach. Trzeba wracać na stare śmieci, bo one niby stare, a inne,
chociaż nie nowe.
Zanim jeszcze zapuściliśmy się do
lasu, podziwialiśmy łąki za Kopciami, a tu nadal kwitną kosaćce, firletki, ostrożnie.
Oddziela je od nas rów, ale najbardziej zapaleni miłośnicy roślinności
przekroczyli go, żeby zrobić kilka zdjęć.
ostrożeń łąkowy
kosaciec syberyjski
A w lesie napotkaliśmy
pomnikowe dęby. Jest ich pięć. Jeden rośnie w pewnym oddaleniu, następne
tworzą swego rodzaju grupę. Są potężne i naprawdę imponujące, ale najbardziej rozczulają urocze malutkie kapliczki na tych masywnych pniach. Te drobinki strzegą swoich olbrzymów przed wandalami, zapewniają
im spokojny leśny żywot. Ale nie przed wszystkim ustrzegą – na jednym z dębów
Teresa wypatrzyła agresora – intensywnie żółty grzyb. I, choć wygląda on
efektownie, dla dębu nie jest zdrowym współlokatorem.
nadrzewna strażniczka
żółciak siarkowy
Kiedy już ochłonęliśmy po solidnej
porcji zachwytów, poszliśmy sobie niespiesznie w kierunku leśniczówki Świnia
Góra, a tu udało mi się namówić grupę na drobne odejście od trasy i odwiedzenie
kolejnego pomnika przyrody – jest to oryginalny klon jawor o ciekawym podwójnym
pniu. Schował się on trochę w głębi lasu, ale takie tam zabawy w chowanego to
dla nas bułka z masłem – został wyśledzony i dokładnie obejrzany. Zresztą,
niektórzy z nas odwiedzali go już nieraz.
marsz do leśniczówki Świnia Góra
rutewka orlikolistna
przy pomnikowym klonie
pień tegoż
Idąc dalej w kierunku rezerwatu
Świnia Góra wypatrzyliśmy kolejny pomnik przyrody – tym razem modrzew. O, ten
to wysoki jest i musieliśmy nieźle zadzierać głowy, żeby go obejrzeć. W pobliżu
są jeszcze inne pomnikowe drzewa, ale do nich nie zaglądaliśmy, bo chciałam,
żeby trasa nie była całkowicie „asfaltowa”. A i tak od leśniczówki do Bliżyna
już maszerowaliśmy po asfalcie, mało tego, widzieliśmy w niewielkim oddaleniu
powstającą nową tego typu drogę. Oj, nielekka jest dola piechura, nawet w
lesie.
pień pomnikowego modrzewia pnie się w górę
Rezerwat Świnia Góra obejrzeliśmy z
należytego oddalenia (czyli zza płotu), ale i tak robi wrażenie ten tajemniczy,
nieco ponury zakątek, pełen obumierających pni i walczącej o przeżycie młodej
roślinności.
rezerwat Świnia Góra
pomrów wielki
Dalsza wędrówka to już tylko spokojny
spacer przez las. Ot i cała niedzielna wyprawa.
Zdjęcia
– Edek i ja
Zawsze wypatrzycie ciekawe roślinki . Piękne miejsca. Pozdrawiam grupę wędrowców.
OdpowiedzUsuńA bo my tak chodzimy, jak ja to mówię, "Sherlockiem Holmesem". Czujni jesteśmy.
UsuńCiekawa i nie trudna trasa... widzę,że Panie nie odpuszczają... brawo !
OdpowiedzUsuńNa temat obostrzeń w rezerwatach ścisłych,od pewnego czasu są zdania podzielone: jedni twierdzą,ze warto zachować "dziewiczy" ich charakter,inni że jest to wylęgarnia wszelkiego dziadostwa atakującego lasy... ja coraz częściej skłaniam się ku drugim.
1. Panie na trasie zawsze mile widziane. Panowie też.
Usuń2. Sama nie wiem, jak to jest z tymi rezerwatami - jedne ogrodzone, to się człowiek boi przez płot przełazić, inne zupełnie otwarte, to wchodzisz. A przyroda to i tak się rządzi swoimi prawami.