Podobno
z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. A jeśli to zdjęcie zrobi się w
ładnym miejscu, to czemu nie…
Zdjęć
rodzinnych nie będzie na blogu, ale miejsca, w których mogły powstać, chętnie
zaprezentuję.
Na
początek miejsce, które już wrosło w warszawski pejzaż – Biblioteka
Uniwersytetu Warszawskiego. Jasne, że w niedzielę nie udało nam się wejść do
sal bibliotecznych, ale mieliśmy możliwość obejrzenia niesamowitej bryły, fasady
i części komercyjnej.
część fasady BUW
pasaż spacerowy
prezentacja plakatów
wejście do części bibliotecznej
Poza
tym można pospacerować po ogrodzie Biblioteki Uniwersyteckiej. Został on
zaprojektowany przez architekta krajobrazu, panią Irenę Bajerską. Tyle się o
nim nasłuchałam opowiadań, że koniecznie musiałam wreszcie się wybrać na spacer
po dolnym i górnym (na dachu biblioteki) ogrodzie. Może koniec września nie
jest najlepszym czasem na zwiedzanie ogrodów, ale i tak przyjemnie się tu
spaceruje, niektóre rośliny jeszcze kwitną, inne już zaczynają przebarwiać
swoje liście jesiennie. Poza tym można usiąść na ławeczce, posłuchać szmeru
kaskad czy strumyków, podziwiać widoki z górnych partii ogrodu. Czas tam
spędzony na pewno nie jest zmarnowany. I warto pamiętać, że to oaza zieleni w
centrum stolicy!
dolny ogród - staw z kolorowymi rybami
symetria w architekturze i przyrodzie
z dolnego ogrodu na górny
i odwrotnie
ogród na dachu - altana opleciona winobluszczem
widok z wnętrza altany
pszczoły w akcji
Innym
miejscem niedzielnego relaksu jest Skwer I Dywizji Pancernej WP. Niech was ta
nazwa nie zmyli – to miejsce wybitnie pokojowe, wręcz sielankowe. A dla mnie,
znanej miłośniczki fontann, wymarzone. Działa tu grupa nowoczesnych fontann,
które zmieniają co chwila swój wygląd. Ileż one mają kształtów! A
wieczorami ożywają jeszcze kolory, bo w niektóre dni są tu organizowane pokazy
fontann z podświetleniem i towarzyszeniem muzyki oraz specjalnych animacji
laserowych.
Nad
wszystkim czuwa William Heerlein Lindley – budowniczy sieci kanalizacyjnej w
Warszawie. Ławeczka, przy której stoi, skonstruowana z pomp oraz rur
wodociągowych, jest wiecznie oblegana. Mimo wszystko udało mi się wyczekać
moment, kiedy nadeszła moja kolej zasiadania na ławeczce i mogłam zrobić
zdjęcie. Pan Lindley miał chwilę oddechu.
Kiedy
opuszczamy Multimedialny Park Fontann, mijamy ciekawe postaci na skwerku. Cóż
to takiego? Otóż – praca Magdaleny Abakanowicz „Rozdroże”, która powstała w
roku 2010. Tworzą ją cztery postaci wykonane z blachy łączonej spawami. Mnie się kojarzą z grupą
osób, które nie potrafią podjąć wspólnej decyzji, w którym kierunku iść. Coś,
jakby symbol naszego, wiecznie skłóconego społeczeństwa.
A teraz wystarczy tylko przejść przez jezdnię i jesteśmy na Bulwarze Jana Karskiego. To miejsce bardzo nowe, ciągle w budowie – pierwszy odcinek bulwarów warszawskich. Na razie widać, że wiele tu się jeszcze zmieni, ale i tak jest przyjemnie – można spacerować, można poleżeć na specjalnych leżakach lub ławkach (to wymaga dużego samozaparcia, bo nad Wisłą wieje), zrobić sobie zdjęcie (jest specjalny automat, ba nawet syrenka siedzi w pobliżu), podziwiać widoki. Szkoda tylko, że Wisła tego roku sporo wody straciła i trochę skromnie się prezentuje.
bulwary warszawskie
platforma widokowa na bulwarze
ulubione miejsce amatorów fotografii pamiątkowej
chwila samotności
Na koniec jeszcze jedna – najstarsza w tym zestawie – warszawska atrakcja. Co to takiego?
Tak
– nie mylicie się – tor wyścigów konnych na Służewcu. O, tu atmosfera inna niż
w poprzednich miejscach – emocje podkręcone maksymalnie, choć wyścig trwa nieco
ponad minutę. Ale co to za minuta! Po jej upływie można zostać milionerem lub
bankrutem.
wyścig
Osoby, które teraz oczekują ode mnie dotacji na cokolwiek, informuję, że nie zdążyliśmy obstawić i nie zostaliśmy milionerami. Poza tym, koń, który miał być obstawiany, przybiegł jako ostatni.
Osoby, które teraz oczekują ode mnie dotacji na cokolwiek, informuję, że nie zdążyliśmy obstawić i nie zostaliśmy milionerami. Poza tym, koń, który miał być obstawiany, przybiegł jako ostatni.
Pozostałe
niedzielne atrakcje miały charakter prywatny, więc na tym kończę relację z warszawskiej
niedzieli.
Zdjęcia – Nadia i ja
Udany dzień i fajna pamiątka w postaci zdjęć .
OdpowiedzUsuńO, dzień bardzo udany. Więcej takich!
UsuńJednak coś się w tej warszawce dzieje... otwarcie Wisły na miasto - fajna sprawa.
OdpowiedzUsuńWszędzie się coś dzieje, tylko nie zawsze o tym wiemy. Ja nic o bulwarach ani fontannach nie wiedziałam. Warto czasem wyruszyć dalej i sprawdzić, co tam nowego.
Usuń