Tym
razem padło na Piekło Gatniki. Dawno tam nie byliśmy (4 lata), bo znajduje się
jakoś tak nie po drodze.
Wreszcie
jednak kolega Ed zaproponował czwartkową wyprawę do Gatników. Wysiedliśmy przy
świeżo wyremontowanej szosie i pomaszerowali do lasu. Las – marzenie. Jak to w
tej okolicy – suchy, sosnowy. Powietrze jak kryształ, cały czas czuliśmy, jak
nasze płuca i serca lepiej pracują. Zafundowaliśmy sobie krótki pobyt
sanatoryjny.
w lesie na szlaku niebieskim
paproć w słońcu na powitanie jesieni
Dotarliśmy
wreszcie do Piekła. Tym razem to wieś, a na jej skraju – niespodzianka. Ni z
tego ni z owego znaleźliśmy się na początku szlaku piekielnego. Właściwie to
mamy mapkę tego szlaku i trochę się tego spotkania spodziewaliśmy. Ale i tak
było zaskoczenie skromnością oznakowania. Okazało się, że to raptem kropka i
drogowskaz do najbliższej miejscowości. Nie, żeby jaka mapka była, tablica z
opisem szlaku. O, co to , to nie. Może jeszcze coś się pojawi. Bardzo by się
przydało, zwłaszcza, że papierowe mapki są trudno dostępne.
początek piekielnego szlaku na skraju wsi Piekło
Dalej
pomaszerowaliśmy nowym i starym (niebieskim) szlakiem do skałek Piekło Gatniki.
Bliziutko są, ładnie wyglądają. To pomnik przyrody – piaskowce jurajskie, które
tworzą ciekawe kształty, można je obejść, obejrzeć. Niestety, jest
to również pomnik głupoty ludzkiej – łatwa dostępność skałek „inspiruje” do
bazgrania po nich. Pełno tu wyrytych czy wymalowanych napisów, a i śmieci
urozmaicają kolorystykę przestrzeni między skałkami. A przecież w pobliżu są
miejsca do wypoczynku, czy na ognisko, kosze na odpadki.
skałki Piekła Gatniki
paproć na skałkach
krzyżak ogrodowy w Piekle
No
koniec marudzenia! Ruszamy dalej w drogę. Opuszczamy szlak piekielny i
docieramy ścieżkami leśnymi do wsi Piekło, a za nią wchodzimy w las. I tu w niewielkiej
odległości pod szlaku rowerowego natrafiamy na nowy pomnik. Został on
poświęcony w roku 2012, a upamiętnia śmierć mieszkańców wsi Stadnicka Wola,
Niebo, Piekło i okolic, zamordowanych przez hitlerowców 6 kwietnia 1940 roku. Miejsce
zadbane, otoczone pamięcią mieszkańców. Warto tu zajrzeć, choć znajduje się w pewnym oddaleniu od szlaków.
wiekowa chata we wsi Piekło
pomnik w lesie za wsią
My
zaś maszerujemy dalej ulubionymi ścieżkami szefa, który postanawia doprowadzić
nas na brzeg Czarnej. O, wysoki i stromy to brzeg. Mamy z niego widoki na
rzekę, która cała jest zawalona pniami drzew. Jak się ta rzeka między nimi
przeciska? Zapewne z trudem, ale daje radę. Kilka razy udało się nam zejść do poziomu wody, ale najczęściej brzeg był zbyt stromy – zwłaszcza dla mnie.
Czarna na zachód od Starej Wsi
W
Starej Wsi pożegnaliśmy rzekę i poszli w stronę Czarnieckiej Góry i Stąporkowa.
Znów las, powietrze i intensywny marsz. Bardzo przyjemnie. I bez pośpiechu, z
jakim dobiegamy zwykle do Stąporkowa w niedziele. Teraz mieliśmy tyle busów w
perspektywie, że głupio było się śpieszyć.
las między Stara Wsią a Czarniecką Górą
tym razem zamiast willi - chata z Czarnieckiej Góry
Na
przystanku nastąpiło tradycyjne obliczenie długości trasy – tym razem wyszło
18,6 kilometra.
Niedawno
wędrowaliśmy w tych okolicach na nieco innej trasie – można porównać w tym linku.
Zdjęcia – Edek i ja
Szukanie piekła za życia to lekka przesada... ale skoro tam ma być tak pięknie,to się jeszcze zastanowię ?
OdpowiedzUsuńTe nasze piekła świętokrzyskie liczne są i zawsze do któregoś można zajrzeć.
UsuńAle za gorąco , ale za gorąco. Jeszcze bym się spiekła . =D Super zdjęcia
OdpowiedzUsuńI dlatego zapraszamy do piekła jesienią - okres lekkiego ochłodzenia. ;)
Usuń