Po
dokładnym zwiedzeniu wystaw w Orońsku ruszyliśmy na pieszą wędrówkę. Przewodniczka
z Orońska zapowiadała 8 kilometrów po szosie. No horror taka wycieczka!
Na
szczęście u szefa, jak w piosence, „wszystko się może zdarzyć”*. Wiadomo –
asfalt też, ale w nie w aż tak dużych ilościach. Początek i koniec trasy po
asfalcie, ale poza tym ładne polne drogi mieliśmy.
droga ze Śniadkowa do Rudy Wielkiej
okazały dąb przy tej drodze
Pola
o tej porze roku raczej już puste, ale pierwsze, które spotkaliśmy –
marchewkowe – ciągle czeka na zbiory.
marchewkowe pole za Helenowem
"rosnę sobie - dołem głowa, górą nać" *
Najbardziej
podobało nam się pole za Wolą Lipienicką, gdzie weszliśmy raźnym krokiem na
niewielkie, ale oznaczone triangulem, wzniesienie o wysokości 237 m n.p.m.
pola po żniwach
polna droga na wzgórze
Im
bliżej Wierzbicy, tym lepiej widoczna była zalesiona hałda. Oglądaliśmy ją z
różnych stron. Czasem się wspomniało zimową wycieczkę, kiedy to zdobywaliśmy w
pocie czoła to wcale nie takie łatwe wzniesienie.
hałda kamieniołomu Wierzbica (widok pod północy)
ta sama hałda od zachodu
zimowy widok na hałdę od strony triangula na wzgórzu 237 m
Kolejnym
przeżyciem był kontakt z wyrobiskiem kamieniołomu, z którego wydobywano wapień
na potrzeby cementowni w Wierzbicy. Jest to wielgachna dziura w ziemi, którą
obchodziliśmy ścieżkami dobre pół godziny. Z kilku miejsc można było nawet
popatrzeć na to wyrobisko – duża rzecz. Możliwe, że jest jakaś możliwość
zajrzenia do tego kamieniołomu od wewnątrz, ale nie badaliśmy takiej opcji.
kamieniołom Wierzbica od wschodu
kamieniołom Wierzbica od południa
kamieniołom widziany z hałdy (listopad 2010)
W
samej Wierzbicy nie mieliśmy dużo czasu na zwiedzanie, ale mimo to udało nam
się zobaczyć typową dziewiętnastowieczną zabudowę – domy ustawione szczytami do
ulicy – w oryginale drewniane (zachowało się kilka takich domów). Zajrzeliśmy
też do kościoła pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa.
jeden z drewnianych domów przy ulicy Kościuszki w Wierzbicy
typowa zabudowa ulicy Kościuszki
kościół parafialny w Wierzbicy
jego wnętrze
I tu nastąpił koniec wycieczki – piesza trasa wyniosła 18,4 kilometra. Nieźle, zwłaszcza, że
sporo czasu poświęciliśmy na zwiedzanie przed wyruszeniem na nią.
* cytaty z piosenki "Marchewkowe pole" z tekstem Andrzeja Mogielnickiego. (A film rysunkowy pamiętacie?)
Zdjęcia – Edek i ja
Piękne krajobrazy... pola ,kamieniołomy.
OdpowiedzUsuńA spojrzysz na mapę - i wydaje się, że nic specjalnego.
UsuńPiękne zdjęcia, nie spodziewałabym się takich w tym miejscu.
OdpowiedzUsuńJa sama byłam zaskoczona trasą wycieczki - wydawało się, że będziemy maszerować po asfalcie, parę wiosek i bus. A tu przyroda, kamieniołom i przyjemne niespodzianki.
UsuńO dębie w Śniadkowie dowiedziałem się z tego bloga i pierwszy raz odwiedziłem go dopiero w kwietniu 2016 roku.
OdpowiedzUsuńWczoraj ponownie tam byłem i niestety dąb stracił jeden z konarów. Wnętrze pnia jest dość mocno spróchniałe. Jeżeli dobrze pamiętam, to już przy pierwszej wizycie było widoczne pęknięcie przy tym konarze.
https://goo.gl/photos/QgB3TQf9AMi24D4Z8
Z przykrością obejrzałam te zdjęcia - takie piękne drzewo. Rozumiem, że to starość i mam nadzieję, że odcięcie tego i tak już spróchniałego konaru pozwoli mu wytrwać kolejne lata. Chociaż, on chyba sam się oderwał siłą ciężaru. Dobrze, że nie pociągnął całego drzewa.
UsuńTrzeba go znów odwiedzić.
Na zdjęciach z pierwszej wizyty chyba widać już to pęknięcie, które zwiastowało oderwanie. https://goo.gl/photos/hZRoiiTYGafF48jF8
UsuńByć może pomogły te mocne wiatry, których nie brakowało w ostatnich miesiącach?
Pień był już chyba od dawna spróchniały. Dąb miał w sobie jamę. Teraz jest dziura na przestrzał.
Odwiedziłem także teren kopalni. Trwa tam wycinka drzew. Chyba także ruszone zostały nasypy ziemi, bo odsłonięte zostały budynki, których nie widziałem nawet w zimie (wiedziałem że tam są, bo były widoczne na fotomapie).
https://goo.gl/photos/ftdSHZDbTMzypWwS7
Zdaje się, że rzeczywiście pękniecie jest zauważalne.
UsuńA ta wycinka na terenie kopalni wygląda mi na porządkowanie terenu. Na szczęście żadnych cennych drzew tam raczej nie było.