Faceci
lubią konkrety (tak mi się przynajmniej wydaje) i może dlatego zauważają nie
tylko pejzaże, roślinki czy inne motylki, a potrzebują na trasie czegoś
solidnego. Cóż może być bardziej solidnego niż skała?
Niech
was więc nie dziwi, że poplotkujemy (to chyba domena pań, więc wtrącę moje trzy
grosze) na temat skałek, których zdjęcia podrzucił mi kolega Ed. Zdjęcia
pochodzą z wielu różnych wędrówek, pojawią się i zimowe.
Na
pierwszy ogień idzie Dorkowa Skała, która leży przy głównym szlaku beskidzkim –
czerwonym – pod wierzchołkiem Szarculi w pobliżu przełęczy o tej samej nazwie.
Dorkowa Skała i sztafaż dla lepszego oddania wielkości skały
Początkowo myślałam, że w nazwie jest błąd i powinna być Darkowa, ale nie – skała swą nazwę wywodzi od imienia Dorki, córki legendarnego Kuby Szałaśnika (jakoś nigdy tej legendy nie słyszałam), która zginęła w tej okolicy walcząc ze słowackimi pasterzami o pastwiska. Teraz pastwisk tam żadnych nie ma – las i poniżej droga. Skałka to niebrzydka i sporych rozmiarów wychodnia skalna. Od siebie dodam, że wiało tam potwornie, kiedy próbowaliśmy ją fotografować – uciekłam czym prędzej do lasu.
różne spojrzenia na Dorkową Skałę
Przy
tym samym czerwonym szlaku widzieliśmy bardzo malowniczą skałkę, którą
mijaliśmy w drodze ze szczytu Kiczory w kierunku Krykawicy. Ta grupa skałek
wystaje w formie grzybów skalnych, ambon czy innych takich form. Zbudowana jest
(jak i poprzednia) z piaskowca istebniańskiego. Nazwy ten obiekt nie ma, to i
legendy żadnej nie znalazłam. No, chyba, że ktoś się wywali podczas
fotografowania, bo miejscami trudne tu jest podejście do ciekawego ujęcia, ale
nie każdy musi włazić w kąty. Od strony szlaku skałki i tak ślicznie się
prezentują.
te skałki z różnych punktów widzenia wydają się trochę inne
Idąc
od tych skał poszliśmy na Stożek Wielki, potem Mały, aż wreszcie dotarliśmy do
niebieskiego szlaku prowadzącego do Wisły. Tu można znaleźć wychodnię skalną o
nazwie Krzokoska (Krzakoska albo Krzokowa) Skała. Podobno jest to jedna z największych
beskidzkich skałek. Faktycznie – imponująca, bo i wysoka, i szeroka, a ma też
fajne szczeliny i nawet malutką jaskinię.
Niestety
wiele osób jej nie zauważa, bo jej okolice mocno zarastają krzakami (żeby nie
powiedzieć „krzokami”). Jeszcze parę lat temu widać ją było z niższego odcinka
szlaku i można było robić zdjęcia, a teraz widać, że jest, ale ledwo się
wychyla zza krzaków i drzew. Wielu zagadanych turystów nawet nie zauważa, że
mija miejsce, gdzie można podejść do niej schodząc ze szlaku. Taka tajemnicza to
skałka!
Krzokowa Skała
wejście do jaskini
górna partia skały i dowód na to, że kiedyś to stąd były widoki na okolicę, a teraz to już tylko na drzewa
Przy
zielonym szlaku na Skrzyczne wchodzimy na Malinowską Skałę. To beskidzki szczyt
o wysokości ponad 1000 m n.p.m., ale też i ciekawa wychodnia skalna (zlepieniec
kwarcowy), która wyglądem przypomina ambonę (oczywiście wielką – 13 m długości,
5 m szerokości). Ma bardzo fajne nisze i jest tak popularna,
że trudno ją sfotografować, bo co i rusz ktoś się na niej wyleguje, fotografuje
albo po prostu ogląda i włazi w kadr.
Malinowska Skała w scenerii zimowej (w październiku)
W
pierwszym wpisie na temat naszego wyjazdu w Beskid Śląski pisałam o bardzo
ładnym widokowym szlaku niebieskim, którym szliśmy z Koniakowa w stronę
Baraniej Góry (tu). Szlak prowadzi przez Gańczorkę, na której to górze rozmieściły
się dobrze widoczne z daleka wychodnie skalne zbudowane z piaskowców
ciężkowickich. Nazywane są one Grotami w Gańczorce. Czemu groty? Bo z
wychodniami skalnymi są związane również jaskinie występujące przy nich. Na
moje szczęście kolega Ed nie zarządził zwiedzania jaskiń, bo nie wiem, jak
byśmy się do nich wdrapali – dosyć wysoko nad poziomem szlaku te skałki się
znajdują. W jednej z tych grot żył jakoby samotnie pewien garncarz (gańczorz) i
tak mu ta samotność obrzydła, że się zabił. Chociaż, kto wie, może się chłopina
po prostu poślizgnął i pooooooooooooleciał w dół.
skałki na Gańczorce
Kolejne
wychodnie skalne wypatrzył nasz dzielny Edward podczas podchodzenia na
Czantorię. Jedna to dosyć duża i jakoś trochę podobna do naszych
świętokrzyskich wychodnia przy czarnym szlaku z Goleszowa w kierunku Małej
Czantorii.
skałki przy czarnym szlaku z Goleszowa na Czantorię
Druga
– moim zdaniem bardziej malownicza znajduje się na podejściu pod Czantorię po
czeskiej stronie – od Nydku. Te skałki znajdują się w pewnym oddaleniu od
szlaku, czyli porządnej drogi. Może to ich położenie spowodowało, że właśnie
tam spotykali się na tajne nabożeństwa ewangelicy, co miało miejsce podczas
prześladowań religijnych w 17. wieku.
skałki przy podejściu z Nydku na Czantorię
Skoro
już przeszliśmy na czeską stronę Beskidu Śląskiego, to wejdźmy na szczyt o
nazwie Smrk. W lesie u podnóża góry spotkamy pozieleniałe od mchu skałki. Nie
są jakoś specjalnie wielkie, ale przyjemne dla oka.
skałki na zboczu Smrka
I
na koniec zostały mi skałki na górze o nazwie Ondrejnik. Najwyższe wzniesienie
tej góry nosi nazwę Skałka, ma wysokość 964 m n.p.m. Tak więc, przedstawiam
Skałkę:
Skałka na Ondrejniku
zbocze góry ze skałkami
I
na tym koniec wykładu, szanowni państwo. Jeśli znów spotkamy ciekawe skałki,
chętnie je zaprezentuję.
Zdjęcia – Edek i ja
Kamyki bronią się same... bardzo lubią obiektyw , bystre oko oraz sprawną migawkę.
OdpowiedzUsuńTu się z Tobą nie zgodzę - to bardzo trudne obiekty do fotografowania. Ciężko do nich podejść, trudno o odpowiednie oświetlenie, a i kadr nierzadko trudno wybrać sensowny. Fakt - nie uciekają jak zwierzyna, ale mimo wszystko są wymagające.
Usuń...ale jak już,to proszę !
UsuńEd umie je obłaskawić.
Usuń