Stach
prowadził niedzielną wycieczkę trasą z Parszowa do Skarżyska. Uczestnikami byli
sami mężczyźni – panie wojażowały w innych okolicach.
Panowie
czuli się swobodnie we własnym towarzystwie, zmieniali plany trasy w zależności
od nastroju, nikt im nie marudził (Tu zapewne z radością przyjęli moją nieobecność.),
mam nadzieję, że nie przeklinali (Jak ich znam, to nie przeklinali – nigdy tego
nie robią, choć to podobno takie męskie.).
Zaczęli
swoją wędrówkę w okolicy kościoła, a potem poszli w kierunku lasu (tak
przypuszczam).
Parszów - kościół pod wezwaniem Zesłania Ducha Św.
figura Chrystusa przed tym kościołem
Nie
bardzo zrozumiałam z ich relacji, czy Zuzelanka, do której dotarli, jest
odnowiona, czy nie. Zobaczcie zdjęcie i oceńcie sami. Wygląda na szerszą, ale
jest nadal brukowana. Może tylko wyczyszczono pobocza?
droga Zuzelanka
W
Mostkach wpadli na świetny pomysł, żeby obejść zalew. Pogoda, jak ocenili, nie
była idealna, bo nawet odrobinę mżyło, ale może właśnie dzięki temu zalew zyskał nieco tajemniczości, a może romantyczności (No, oni na to nie wpadli – to moje
wnioski po obejrzeniu zdjęć; w każdym razie podziwiali uroki czegoś, tylko z relacji
nie zrozumiałam, czy zalewu, czy pogody.).
zalew na Żarnówce - widoki ze wschodniego brzegu
kładka - most pontonowy na zalewie
widoki z zachodniego brzegu zalewu
widok na tamę
I
wreszcie weszli na szlak. Jak wiadomo, kolega Ed nie darzy szlaków wielką
estymą, więc niewiele na temat marszu według oznakowania napisał. Oto jaką refleksją się podzielił w podpisie pod zdjęciem:
na szlaku zielonym Mostki - Rejów; gdzie ta susza?
Na
szczęście na trasie męskiej wędrówki znalazł się kamieniołom w pobliżu Stokowca, który nie leży przy szlaku. Panowie do
niego zajrzeli i dostałam kilka zdjęć. W styczniu byliśmy w tej okolicy
(tu link), to możecie porównać zimowy i jeszcze letni wygląd tego miejsca.
kamieniołom w wersji wrześniowej
Ciąg
dalszy relacji jest bardzo nieczytelny (wiadomo – kartka z kalendarza, litery
na literach), więc może czegoś nie zrozumiałam. Jak się domyślam, nasi
niezłomni turyści napotkali na swej drodze grzybiarzy bądź grzyby. To drugie
jest pewne, bo dysponujemy dowodem w postaci zdjęcia dorodnych prawdziwków.
pierwsze tegoroczne borowiki
Staszek
przy wydatnej pomocy szlaku doprowadził kolegów do zalewu w Rejowie. Potem zaś,
typowo po męsku, porzucił szlak i poprowadził grupę dobrze znanymi ścieżkami do
miasta (Nie mogę się wypowiadać co do tego, którymi dokładnie, bo znam w tej
okolicy różne ścieżki.) i w okolicach dużego sklepu pewnej firmy „nastąpiło
rozwiązanie grupy” (Prawda, że to urocze wojskowe zdanie? Zacytowałam je z
oryginalnej relacji, na podstawie której skleciłam ten tekścik.).
zatory na Kamionce
zalew Rejów widziany od strony południowej
Na
końcu relacji odcyfrowałam długość trasy – 18,3 kilometra.
Zdjęcia – Edek
Męska rzecz być daleko... :)
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga.
UsuńZnajome miejsca i bonus w postaci grzybów
OdpowiedzUsuńTo chyba przysłowiowe dwa grzyby w barszcz. Więcej nie było. Szkoda....
Usuń