Nie
za dużo tych spacerów? Tydzień temu był spacer, bo upał; teraz spacer, bo wiało
jak w Kieleckiem. Zaraz wyjdę na ulice z transparentem „ŻĄDAM WYCIECZEK!”
Ale
cóż robić – tak nam się układa, więc bierzemy, co się trafia. Niech by i spacer
– lepsze to niż siedzenie w domu. Szkoda tylko, że już się tak jesiennie
zaczyna robić.
Dzisiejszy
spacer był dla mnie randką z mapą – zapoznawałyśmy się nieśmiało. Na początku –
w Bodzentynie doskonale wiedziałam, gdzie jestem i jak to mapa pokazuje. A
zajrzeliśmy na cmentarz z okresu I wojny światowej – zadbany, przy niektórych
krzyżach nawet tabliczki czytelne.
na cmentarzu wojennym w Bodzentynie
Dalej
asfaltem w kierunku Sieradowskiej Góry. A wokół nas chmury i Góry
Świętokrzyskie. Różne pasma – zależy, w która stronę się spojrzy. Mnie się te
widoki podobały.
nie przekraczamy dozwolonej prędkości
niewielki staw przy drodze (to zielone to woda)
widok na Bukową Górę
widok na łąki i pola Góry Sieradowskiej
Obawiałam
się następnego fragmentu trasy, bo nie chciałam iść na Sieradowską, a w stronę
Kamiennej Góry. Na tym etapie nasza współpraca z mapą nie wyglądała najlepiej. Nie mogłyśmy się porozumieć. Bo jak to tak – nie widzi się oznak
asfaltu na mapie, człowiek maszeruje przez pola, zachwyca się kolejnymi prawie
jesiennymi widokami, a tu mu się ścieli ni z tego ni z owego asfalt pod nogi.
No nieładnie. Tak bez ostrzeżenia ze strony mapy.
najpierw pola
potem zasieki
samotne drzewo
pola Podkonarza
pola Góry Sieradowskiej
I
tak sobie doszliśmy do wsi Kamienna Góra, a potem rewelacyjnie i prawdziwie
pokazaną na mapie drogą przeszli u podnóża Kamiennej Góry. Z mapy wynikało, że
na szczycie nie ma żadnych dróg, więc korzystaliśmy z tej, co była. Jedynie
kolega Ed zapragnął emocji zdobywcy i wdrapał się na szczyt. Mapa miała rację –
drogi tam nie było, ale za to widoki zrekompensowały mu trudy przedzierania się
przez zaorane pola.
widok z drogi na Łysogóry, Górę Miejską i Psarską
widoki na te same góry ze szczytu Kamiennej Góry
zwierzyniec za górą
Spotkanie
całej grupy nastąpiło przy śniadaniu na naszym ulubionym miejscu na skraju lasu
za Kamionką. Dalej to już nie było żadnych emocji, bo wędrowaliśmy starą, znaną
od wieków drogą przez Orzechówkę do Barbarki. Mieliśmy za to świetny trening pamięci,
bo przypominały nam się różne wycieczki tą trasą sprzed lat. Ale i okolica zmieniła
się w tym czasie. Jaka to kiedyś była ładna widokowa trasa! Teraz zarasta
drzewami. W tej sytuacji „łapiemy” ostatnie widoki polne, bo kto wie, jakie tu
będą leśne ścieżki niedługo…
droga ze Skorucina
Skorucin za nami
strachy szykują się do odlotu
ostatnie pola (las już się czai)
Nasza
wycieczka miała być dłuższa, ale coraz silniejszy wiatr i coraz ciemniejsze
chmury na horyzoncie sprawiły, że zrezygnowaliśmy z planów i zdecydowali
zakończyć nasz jednak spacer w Barbarce.
widok z Barbarki na południe
widok na południowy wschód
Na liczniku mamy 12,4 kilometra. Niewiele! Ale nie będziemy się ukrywać – tyle przeszliśmy, tyle podajemy.
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Piękne foty naszych uprawianych pagórków... strachy chyba pomyliły pola, bo to czego pilnują wygląda jak klasyczna łąka.
OdpowiedzUsuńTo miejsce ze strachami przypomina raczej ugór, ale otoczony zagajnikami. Może z nich wyskakują dzikie zwierzęta, które strachy próbują zniechęcić do odwiedzin wykonując swój taniec z wymachiwaniem ramion. ;)
Usuń...nie doceniłem roli i możliwości strachów - sam bym się przestraszył gdybym takiego spotkał w nocy. :)
UsuńA prawda jest taka, że strachy wałczą o przeżycie - jest ich coraz mniej. Tego lata chyba tylko ze trzy razy spotkam strachy w polu - nie są już potrzebne.
Usuń