czwartek, 25 sierpnia 2016

Raźnym krokiem na Szczytniak i dalej

Dawno już nie byliśmy na Szczytniaku. A na Jeleniowskiej? O, tego to już chyba nawet najstarsi świętokrzyscy górale nie pamiętają. Coś tam przebłyskiwało w pamięci, ale słabo. Czyli ładnych parę lat mięło.
Wymyśliłam więc trasę niezbyt długą, ale czasu na jej przejście mieliśmy nieco mniej niż 4 godziny. Trzeba się było sprężyć. 

 Święty Krzyż w porannej mgle 

Początek trasy asfaltowy – przez Nowy Skoszyn. Naszą uwagę zwraca budynek tutejszej szkoły zgrabnie ulokowany w starym dworku otoczonym zabytkowym parkiem. I, nie wiem dlaczego, akurat, kiedy fotografowałam, zabrzmiał szkolny dzwonek. A może mi się zdawało?

przydrożny krzyż

szkoła w Nowym Skoszynie 

pola Nowego Skoszyna z Pasmem Jeleniowskim w tle  

Na Szczytniak wkraczamy owym tytułowym raźnym krokiem. I tak jakoś bezstresowo. Nawet robimy sobie mały postój na gołoborzu. 

wreszcie szlak bez asfaltu

 gołoborze w rezerwacie otoczone napierającym lasem

dziwne "tropy" w jednej ze skał

ławeczka
 
Ze Szczytnika już prawie zbiegamy, bo czasu coraz mniej, a przed nami Jeleniowska. 

Przełęcz Jeleniowska 
 
Podejście na Jeleniowską wykonujemy indywidualnie – każdy własnym tempem. Tak nawet lubię, bo nikt nikomu nie zawadza. I można sobie spokojnie podziwiać drzewa i inne punkty sprzyjające złapaniu oddechu.

pień? sowa? 
 
Przy zejściu ze szczytu mijamy tablicę rezerwatu. No – warto zajrzeć, nawet na chwilę. Śliczne miejsce – takie, powiedziałabym, kobiece. A to z powodu intensywnie zielonego mchu, który jak plusz pokrywa skały (piaskowiec kwarcytowy, rzecz jasna). Mięciutki jest i taki kanapowy.



w rezerwacie "Góra Jeleniowska" 
 
Schodząc z Jeleniowskiej spotykamy kilku turystów. Nareszcie! Jest jednak nadzieja, że nie jesteśmy jedynymi dinozaurami turystyki pieszej.
A u podnóża góry wreszcie mamy miejsce z odrobiną widoków na okolice – to Paprocice.  

przecudnej urody nowy mostek na Słupiance 

Kobyla Góra przed nami

Jeleniowska za nami 
 
Właściwie ulica wiejska, którą idziemy to już początek podejścia na kolejną górkę – Kobylą. 

Paprocice 

Kiedy już wleźliśmy do lasu na zboczu tej góry, to mi się panowie kompletnie zbuntowali – stracili głowy dla prawdziwków. No, fakt. Dużo ich tu było. A i las nie rezerwat – można się obłowić. 

pierwsza zdobycz jeszcze na zdjęciu
  
Mimo oporu opanowałam bunt na pokładzie i szczęśliwie doprowadziłam wycieczkę do zaplanowanego końca na przystanku w Trzciance. 

 schodzimy z gór 

dziwna tama na Słupiance

Jedno tylko pozostało zagadką - gdzie te jelenie w Paśmie Jeleniowskim?  My nie spotkaliśmy żadnego. A co zamiast...?





I żaden nie przypomina jelenia.

Zdjęcia – Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Barwnie i ciekawie. Nawet się poniekąd zazębia choć tylko wirtualnie z naszymi przygodami,bo my wczoraj także u Jelenia,tyle że białego z Iwkowej. A że szlaku po Brzance mamy zdjęcia np. łapy dinozaura odciśniętej na korze ;)
    Oczywiście wszystko będzie u mnie na blogu... kiedyś...

    Gołoborzy to jednak Wam zazdroszczę, bo tego u nas nie znajdziesz.
    Ps. borowików też przywiozłem z Iwkowej kilka i to wcale nie szukając a były jeszcze kanie, ale nie miałem gdzie trzymać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na relację, a zwłaszcza łapę dinozaura.
      Kanie lepiej zostawić na miejscu. Nigdy nie wiadomo, czy to one na pewno.

      Usuń
  2. Gołoborzy rzeczywiście poza górami Świętokrzyskimi to mało jest, w Bieszczadach jest jedno chronione rezerwatem ale nie pamiętam w tej chwili jak sie nazywa :( A co do grzybów to jest ich teraz dużo, trzeba pozbierać trochę i ususzyć na wigilię :) Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas są 4 gołoborza, ale tylko to jedno dostępne do chodzenia. Na Łysicy też w gruncie rzeczy można wejść na gołoborze, bo nie jest zagrodzone, ale tam są dużo większe skały i mało kto się zapuszcza dalej niż na sam początek.
      Grzybów wszędzie dużo, ale mnie to nie dotyczy, ja ich po prostu nie zauważam. Koledzy mnie wołają do zadęcia, jak coś znajdą.

      Usuń
  3. Chodzący szlakami świętokrzyskimi często czuje się ja dinozaur czy lepiej... pustelnik. :-). Ostatnio szedłem pewnym szlakiem 12 godzin. Nie licząc wsi spotkałem jednego grzybiarza oraz gajowego. Turyści to tylko na Łysicy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Ja bym to ujęła jeszcze bardziej gorzko - przybywa szlaków, ubywa turystów.

      Usuń