Najpierw nasz
bohater przedstawi się szanownym czytelnikom. Ten prawie osiemnastohektarowy
ogród znajduje się w Saksonii. Niedaleko Drezna. Prezentuje sztukę ogrodów barokowych w stylu
francuskim w nienaruszonej postaci. Bez jakichkolwiek wpływów innych stylów
ogrodowych.
Pozwólmy
ogrodowi opowiedzieć o jego twórcy. Był nim człowiek nieprzeciętny,
feldmarszałek i minister w służbie króla Augusta Mocnego. To on faktycznie
kierował wszelkimi pracami budowlanymi drezdeńskiego baroku. Wiem, każdy, kto zwiedzał
Drezno z przewodnikiem, słyszał o wspaniałym architekcie Pöppelmannie, a mało
kto wie, że tego i innych architektów zatrudniał August Christoph hrabia von
Wackerbarth, nazywany „reżyserem drezdeńskiego baroku”.
Kiedy ten już
pięćdziesięcioletni człowiek wielkiej władzy poczuł, że pora pomyśleć wreszcie
o własnej przyszłości i zapewnić sobie spokojne miejsce na stare lata, nabył majątek
ziemski, w którym rozpoczął budowę
rezydencji wraz z otaczającym ją ogrodem. Prace posuwały się błyskawicznie, bo
marszałek zatrudnił wojsko. Całe założenie przypadło do gustu królowi i
marszałek chcąc nie chcąc odsprzedał władcy posiadłość, zobowiązał się utrzymać
ten fakt w tajemnicy i dokończyć budowę według woli nowego właściciela. Ale,
czy to jaśnie pan zezwolił, czy był łaskaw nie zauważyć, Wackerbarth przemycił
swój herb na fasadzie budynku głównej oranżerii, a na czaprakach okrywających
sfinksy umieścił sprytnie zawoalowany ornamentami własny inicjał.
August II postanowił
wreszcie oficjalnie ogłosić, że jest właścicielem Großsedlitz i urządzić tam 3
sierpnia 1727 państwową uroczystość wręczenia polskiego odznaczenie – Orderu
Orła Białego. Potem król zaniechał tej formy uroczystości. Wrócił do tego
dopiero jego syn, już jako król Polski, August III, który Großsedlitz uczynił
tradycyjnym miejscem wręczania orderu.
zachowało się tylko jedno, boczne, skrzydło pałacu nazywanego Pałacykiem Fryderyka (Friedrichsschlösschen)
Ogród szczyci
się swoją „muzyką”. To gra fontann. Jest ich tu sporo – mniejszych i większych.
Tworzą grupy wspólnie muzykujące lub pozwalają wybić się jednemu soliście. Wystarczy
spędzić w ogrodzie kilka spokojnych godzin i już można się zachwycać opowieściami
muzyki wody i wiatru.
Ogród ma też
smutną historię, o której nie lubi mówić, ale i tak wszyscy goście zauważają
bolesną ranę w ogrodowej orkiestrze. To tak zwana leśna kaskada. Cóż, nigdy nie
została ukończona i milczy wymownie oskarżając niesłowność swojego królewskiego
właściciela.
Ogród opowie
uważnym gościom o życiu, czasie i przemijaniu. Wystarczy właściwie
zinterpretować rzeźby przedstawiające pory roku. Każda piękna i każda przemija,
aby dać miejsce następnej. Czyż to nie prawdziwa i gruncie rzeczy optymistyczna
opowieść?
I na miłości
ogród się zna jak mało kto. Prezentuje pary zakochane szczęśliwie i
nieszczęśliwie (raczej to drugie, bo nawet szczęśliwa miłość wzbudza niechęć
bogów), opowiada o ich perypetiach. Jeśli tej opowieści nie rozumiecie,
zajrzyjcie do ogrodu z egzemplarzem „Mitologii” Parandowskiego i już te
opowieści będą bardziej zrozumiałe.
Wielu bohaterów
mitologii greckiej czy ich rzymskich odpowiedników zamieszkuje urocze zakątki
ogrodu. Jedni ukrywają się wśród krzewów, inni wytwornie zamykają osi widokowe
alejek.
Możemy też
wysłuchać opowieści o jabłkach z ogrodu Hesperyd, czyli pomarańczach, symbolu
statusu europejskich władców doby baroku. Nasz ogród pysznił się nimi właściwie od
początku, zimą przebywały w oranżeriach, latem zdobiły alejki. Tak jest i
teraz. Choć był czas, gdy drzewka pomarańczowe przemarzły i dopiero od niedawna
wróciły do wyremontowanych oranżerii i na ogrodowe alejki.
drzewka pomarańczowe w donicach
skoro jest ogród Hesperyd, to nie może zbraknąć Heraklesa, który się do niego wybrał
skoro jest ogród Hesperyd, to nie może zbraknąć Heraklesa, który się do niego wybrał
Ogród chciał mi
opowiedzieć i o geografii świata, ale nie dostrzegłam personifikacji
kontynentów. Może nie będzie urażony. Zwróciłam za to uwagę na urocze
rozbrykane putta zdobiące barierki schodów.
Posłuchajmy
jeszcze jednej, współczesnej historii o tym, jak ogród szykował się na przyjecie
letniej burzy. Był cichy i elegancki. Jedynie spacerowicze lekko zakłócali
ciszę, ale szybko się rozpełzli po ogromnym terenie i nastał krótki czas
spokoju.
I w końcu ogród
wystąpił z ostrzeżeniem – na niebie pojawiły się ciemne, złowieszcze chmury.
Ogród szeptał – pospiesz się, pora zmierzać do bramy, będzie burza.
Wreszcie szept
ustąpił ponaglającemu zawodzeniu wiatru. Drzewa i krzewy naginały się ku ziemi
i kierowały do wyjścia.
Zdążyliśmy. Ogród nas na czas ostrzegł. Burza się rozpętała
kilka minut po tym, jak autokar odjechał z Großsedlitz.
Na zakończenie
mój mały suplement. Ogród nie zna dalszego ciągu historii hrabiego Wackerbartha.
Sama jej poszukałam, bo byłam ciekawa, gdzie znalazł spokojną przystań na stare lata.
Po przekazaniu królowi rezydencji Großsedlitz nabył winnicę i rozpoczął budowę pałacu na jej terenie. Nazwał go „Wackerbarths Ruh’“, co można by przetłumaczyć
jako „Zacisze Wachkerbartha”. Niestety, nie nacieszył się nim długo, bo nie
odszedł na emeryturę, przeżył swojego władcę, ale zmarł w wieku 72 lat wkrótce
po koronacji Augusta III, na którą przyjechał do Polski i wrócił już ciężko chory. Zmarł nie w swoim zaciszu, a w Dreźnie.
Zajrzyjcie do
ogrodu – tego lub innego. Na pewno wam opowie wiele zajmujących historii.
Zdjęcia – Irena i ja
Cudnie jest... może odrobinę za sztywno.
OdpowiedzUsuńBarokowy ogród taki był - wszystko geometrycznie. w kolejnym wpisie będzie bardziej swobodny ogród.
Usuń