piątek, 2 sierpnia 2024

Wszystkie drogi prowadzą do Ciekot

Nie do wiary, ale w tym roku już drugi raz tam się udaliśmy. Pierwsza, wiosenna wyprawa prowadziła przez Wymyśloną i Radostową (tu link). Letnią wyprawę zaczęliśmy w Dąbrowie i zakończyli w Ciekotach.
 
dworek Żeromskich w Ciekotach (rekonstrukcja, muzeum)
 
Wszystko wskazywało na to, że nie powinniśmy w ogóle wyruszać na trasę, bo w Dąbrowie padało. Niezbyt obficie, ale jednak ciągle. Po długich naradach nagle zdecydowaliśmy, że jednak nie pada i ruszamy na trasę. Oczywiście prawdziwa była jedynie druga część zdania. Padało – raz silniej, raz mocniej, ale stale. Nawet  zdjęcia trudno było zrobić, bo  szkoda zamoczyć aparat. 
 
widok z Białej Góry w stronę Kielc (słaby deszcz)
 
na Domaniówce
 

Najmocniej padało na Domaniówce. I tym deszczu zdarzyła się rzecz dziwna – grupa starych wyjadaczy zgubiła drogę. Szliśmy szlakiem, droga była świetna i nagle się zorientowaliśmy, że na drzewach brak oznakowania. Drzew też jakby ubyło i nagle znaleźliśmy się na polu z widokiem na góry, ale nie na kościół w Masłowie, który zawsze widywaliśmy schodząc z Domaniówki. Pierwsza myśl – co się stało z kościołem. Druga – gdzie my, u diabła,  jesteśmy. Nigdy tu nie byliśmy. Na szczęście udało się nam dotrzeć do wsi. Oficjalnie to jakaś część Masłowa, mapa podaje nazwę Świerczyny. Nie jest to koniec świata, ale lądowanie na ruchliwej szosie i wydłużenie trasy. Jedyny plus – deszcz przestał padać. 
 
wychodzimy z lasu i...
 
widoki na góry i prawdopodobnie lotnisko w Masłowie
 

Koledzy, pełni obaw, że zgubię drogę, doradzili przejście ulicą Modrzewiową w Masłowie. Zgodziłam się, chociaż ja nie znam tej ulicy nic a nic, bo chyba tylko ze dwadzieścia razy nią chodziłam. 

nasza lekko przemoczona grupa

W każdym razie nie musiałam udawać, że docieramy dzięki niej w okolice masłowskiego kościoła. Podczas naszej wycieczki w 2018 roku (tu link) byliśmy świadkami obchodów stulecia parafii, a teraz tylko tak sobie spoglądamy na kościół i widoki z placu kościelnego.  
 
kościół p.w. Przemienienia Pańskiego
 
widok na zbocze Domaniówki

Kolejny odcinek szlaku to prawdziwa droga przez mękę – asfalt, asfalt i chodnik z kostek Bauma. Na szczęście jest parę miejsc z widokami. Jeden doprawdy smutny – ogołocona z gałęzi stara, niegdyś dorodna lipa.
 
rojnik murowy na skalniaku
 
była lipa...

widok na Domaniówkę i Kielce w oddali

Koniec asfaltu oznacza bliskość szczytu Klonówki. Nie podchodzimy do triangula, zadowalamy się „widokami” z platformy widokowej. Cóż, kiedyś to tu, panie, były widoki. A teraz wszystko wygląda jak zza krzaka. Jeszcze rok, dwa i zostanie widok na brzózkę.
 
widok z Klonówki (coś jakby tunel)
 
Kolejnym punktem trasy jest Diabelski Kamień. I teren zarośnięty jak nieboskie stworzenie. Do mniejszego kamienia nie sposób podejść. Do większego przedzieramy się wąską ścieżyną.  Ale i tak mamy szczęście – w okolicy Kamienia tym razem nie wieje i choć raz możemy tu sobie urządzić popas.
 
Diabelski Kamień 
 
próba wspinaczki 
 
na kamieniu
 
Będzie padać? Może nie będzie?
 

Rezygnujemy z przejścia do miejsca katastrofy lotniczej, byliśmy tam niedawno (tu link), a teraz czas nagli – chcemy zdążyć na turystyczny bus. Dzięki temu dosyć szybko osiągamy szczyt Dąbrówki (ech, te „drzewówki”…). Tu zatrzymujemy się przy skałkach, na które poprzednio raczej nie zwracaliśmy uwagi. Teraz się doczekały zainteresowania.
 


skałki na Dąbrówce

Zejście nową trasą szlaku zdecydowanie przyjemniejsze niż dawniej po stromiźnie, ale sporo dłuższe. 
 
tylko nie upaść...
 
Potem spotkanie z przełomem Lubrzanki. Tradycyjne foto na mostku (niektóre deski w nim próchnieją) i do Ciekot.
 
niski poziom wody w Lubrzance
 
na mostku
 

W Ciekotach odpoczywamy. Leniuchujemy. Byczymy się. Parkowa ławka – nasz przyjaciel. Parę fotek też się zrobi, ale, żeby z Żeromskimi na ławeczce zapozować, to już nikogo nie namówisz.
 
staw przed dworkiem
 
samotni Żeromscy
 
tablica ku czci pisarza
 

Jedynie ja zaglądam do centrum „Szklany Dom”, a tam niewielka, ale bardzo interesująca wystawa rzeźb Jana Szczepkowskiego prezentująca portrety jego najbliższych. Uzupełniają ją zdjęcia rodzinne i kilka płaskorzeźb w drewnie w tym jedna, zdobiąca salę obrad Sejmu. Warto dodać, że wystawa odbywa się w roku 60. rocznicy śmierci Szczepkowskiego (1878 - 1964)
 
Centrum Edukacji i Kultury "Szklany Dom"
 
największe osiągnięcie rzeźbiarza - Grand Prix na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu za kapliczkę Bożego Narodzenia
 
główka zony rzeźbiarza - Marii Morozowicz- Szczepkowskiej
 
Adam Rymwid Mickiewicz (zięć rzeźbiarza) i jego żona, jedyna córka rzeźbiarza, Hanna, w dzieciństwie i jako dorosła kobieta
 
Tyle o trasie. Nasz powrót to walka z czasem, żeby z jednego busa zdążyć na drugi. Wygrana. Spokojnie wracamy do domu. I po wycieczce.
 
trasa wycieczki (o dziwo, nie pętelka)
 
Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze:

  1. Jak za dawnych lat bywało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie, ale nie tak samo. Za dawnych lat mieliśmy siły, żeby przejść od Wymyślonej do Dąbrowy, a teraz na dwie raty rozkładamy. Już nie wspomnę o 30 kilometrach z Dąbrowy do Bodzentyna. To też się przeszło za jednym podejściem. Ech...

      Usuń
  2. Ciekoty znam. Wychodnie skalne czysta rewelacja, a za zniszczenie lipy, ktoś powinien trafić pod sąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, lipa nie była pomnikiem przyrody. Na pewno właściciel uzyskał zgodę gminy, skoro były interwencje kierowców. Widać, że młode gałązki już się tam przebijają. Może na przyszły rok odżyje jak nowa.

      Usuń