Czy znacie herb Lublina? Oto on:
Znalazłam informację, że kozioł oparty na krzewie winorośli
pojawił się w herbie Lublina już w XVI wieku. Herb przez wieki przechodził
liczne zmiany; były czasy, gdy miasto nie miało oficjalnego herbu. Ten, który
widzicie na zdjęciu, obowiązuje od roku 2004.
Zapewne niejednokrotnie zauważyliście na blogu, że wypatruję
na ulicach zwiedzanych miast pokryw włazów kanalizacyjnych charakterystycznych
dla każdego z nich. Nie jest to mój pomysł, zaraził mnie tą pasją kolega Ed. W
Lublinie wypatrzyliśmy wspólnie dwa typy pokryw – jedną zwyczajną, a drugą
jubileuszową, wykonaną w roku siedemsetlecia Lublina.
Trochę mało tych koziołków jak na wpis, nieprawdaż? Poszukajmy
innych.
Zacznijmy od koziołka, który stoi przy ulicy Wróblewskiego.
Pilnuje on tak zwanego poidełka, z którego można czerpać wodę pitną. Podobno
został ofiarą wypadku – młody kierowca parkując niewłaściwie uszkodził nogę
koziołka. Ale, jak widać, już wszystko w porządku.
Pora w końcu spotkać się z najbardziej znanymi Lubelskimi
Koziołkami, które umieszczone w różnych punktach miasta, tworzą Szlak
Lubelskiego Koziołka oraz Historyczny Szlak Koziołka Lubelskieo. Ich autorką jest rzeźbiarka, Marta Mirynowska. Od razu wyjaśnię, że nie szukaliśmy wszystkich koziołków.
Trasę po mieście zaplanowałam tak, aby spotkać większość z nich.
Zacznijmy od miejsca, skąd rozpoczęliśmy nasz spacer. To
Brama Krakowska. Kiedy powstawała w XIV wieku, była częścią murów obronnych
miasta, otoczonych fosą. Teraz otaczają ją ruchliwe ulice, mieszkańcy miasta i turyści
przepływają przez nią w obie strony bez problemu. Należy jedynie uważać na sygnalizację
świetlną. Od prawie 200 lat w bramie rezyduje patron Lublina, święty Antoni,
który z oszklonej niszy spogląda na ulicę Grodzką, rynek i dalej aż po zamek.
U stóp bramy przycupnął Koziołek Kazik. Imię ma na pamiątkę
króla Kazimierza Wielkiego, za którego panowania powstała Brama Krakowska. Kazik wspiera się na poziomicy ukazującej
odchylenie bramy od pionu (podobno aż 70 cm), a za pasem ma klucz od zegara
miejskiego, którym zegarmistrz, pan
Lutowski, tak słabo nakręcał zegar miejski, że ten wskazywał niewłaściwy
czas.
poprzedniego dnia przez Lublin przeszła silna burza, stąd niektóre koziołki nieco pobrudzone piachem
Żegnamy Kazika i maszerujemy ulicą Jezuicką. Jakie miejsca
zwiedzaliśmy, opowiem innym razem.
Teraz poszukajmy koziołka.
Jest on
umieszczony przy tak zwanej Furcie Gnojnej, która istniała tu w XVI wieku i
służyła podobno do wywozu nieczystości z pobliskich stajni. Kiedy przestała być
potrzebna, została przebudowana w kamienicę.
to ta szara kamienica ze zdjęciami w oknach, a na dole widać tablicę, która oznacza miejsce ustawienia koziołka
Nasz nowy znajomy nosi imię Łukasz i trzyma w ręku maskę
teatralną. Dlaczego?
Nawiązuje on do postaci architekta Łukasza Rodakiewicza,
który z miłości do żony zafascynowanej teatrem zaprojektował i w cztery
miesiące zbudował gmach pierwszego lubelskiego teatru. Premiera miała tam
miejsce w roku 1822. Mnie, oczywiście, zaraz na myśl przychodzi teatr kielecki,
który jak się powiada, został zbudowany przez zamożnego kupca dla aktorki, w
której był zakochany. I jak tu nie kochać teatru, skoro on powstaje z miłości?
Przejdźmy teraz na ulicę Grodzką (na Rynek zajrzymy
później). Tu wszyscy zadzieramy głowy do góry, żeby się przyjrzeć Sztukmistrzowi z Lublina balansującemu między kamienicami.
Przez to prawie omijamy Koziołka Światłowida. No, ten to ma
imię! Wygląda jak dawny operator sieci telefonicznej, który naprawiał wszelkie
usterki. Powstał zaś dla uczczenia 40. rocznicy utworzenia Ośrodka Techniki
Optotelekomunikacyjnej w Lublinie. Ten ośrodek produkował kable światłowodowe.
No, to już wiecie, skąd nasz koziołek ma swoje oryginalne imię.
Opuszczamy Stare Miasto i poszukujemy kolejnych koziołków.
Nasza lubelska koleżanka, Magda, prowadzi nas na ulicę Staszica. Tu trafiamy na
miejsca ważne dla zdrowia lublinian, czyli stykamy się z niezwykle nowoczesnym
Samodzielnym Publicznym Szpitalem Klinicznym nr 1 i jego historią. Prawdę
powiem – raczej na tę historię zwracamy uwagę, a to za sprawą Szarytki
Marianny, która jest umieszczona przy najstarszym budynku szpitala i
przypomina, że zakonnice zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a
Paulo, nazywane popularnie szarytkami, od lat 20. XIX wieku sprawowały tu
opiekę nad chorymi. Imię siostry szarytki z sercem na dłoni pochodzi od
pierwszej przełożonej tego zgromadzenia – siostry Marianny Kulisińskiej.
Po przeciwnej stronie ulicy przy zbudowanym w roku 1908
budynku Kliniki Chirurgii Naczyń i Angiologii spotykamy Koziołka Stasia. Imię
nosi po patronie ulicy – Staszicu, a jest lekarzem, pracownikiem najstarszej
lubelskiej lecznicy.
Idziemy dalej ulicą Staszica i napotykamy koziołka, który
leży w łóżku (może to pacjent szpitala? a może tylko odpoczywa w domowym zaciszu?), niby czyta, ale spogląda w stronę
obiektu, który na razie wygląda fatalnie. To dawny pałac Potockich. Właśnie
zaczyna się jego przebudowa.
Jeśli jeszcze nie zasnęliście, to zapraszam na spotkanie z kolejnymi
koziołkami. Pierwszy ma na imię Jan. Ustawiono go przy kamienicy Krakowskie
Przedmieście 6, gdzie mieścił się sklep Jana Mincla, który stał się
pierwowzorem sklepu Mincla (oj, to chyba nie przypadek) w „Lalce”. I nie
byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, że plac przed dworcem kolejowym w
Skarżysku nosi imię Jana Blocha – przedsiębiorcy, filantropa, naukowca, dzięki
któremu powstało nasze miasto. Ten człowiek był prawdopodobnie pierwowzorem
Wokulskiego. Ot, taki drobny zbieg okoliczności.
My zaś zbliżamy się do Bramy Krakowskiej, ale
zatrzymujemy się na chwilę na placu Łokietka, gdzie na schodach ratusza
zatrzymał się Koziołek Onufry. I nie z Zagłobą on jest związany, a z lubelskim
trębaczem i hejnalistą, Onufrym Koszarnym, który odgrywał z wieży ratuszowej
hejnał Lublina.
Przy Onufrym Magda znalazła malowany kamyczek. To ślad grupy "Kamyczki" z Facebooka, której członkowie pozostawiają w różnych miejscach pomalowane kamyczki. Można je zabrać i przenieść w zupełnie inne miejsce. Trzeba tylko poinformować o tym grupę. W ten sposób kamyczki wędrują po Polsce.
Onufry rozpoczyna Historyczny Szlak Koziołka
Lubelskiego. Dla nas był ostatnim spotkanym tego dnia koziołkiem. Mam nadzieję,
że jeszcze się kiedyś wybierzemy poszukać innych koziołków.
Nie zamierzam też
udawać, że sama wszystko o koziołkach wiem. Informacje o nich znalazłam na stronie
Fundacji Lubelskie Koziołki – tu link. Zaglądajcie i czerpcie inspirację.
Za
jakiś (mam nadzieję niedługi) czas na blogu pojawią się opisy innych miejsc w
Lublinie, do których zajrzeliśmy.
na zakończenie i dla zachęty do czytania kolejnych wpisów widok z pewnej lubelskiej wieży (na razie sza!) na Krakowskie Przedmieście, Nowy Ratusz i Bramę Krakowską
Zdjęcia – Edek i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz