wtorek, 27 sierpnia 2024

Jak to z koziołkami było

Czy znacie herb Lublina? Oto on:
 
herb miasta na Nowym Ratuszu
 
Znalazłam informację, że kozioł oparty na krzewie winorośli pojawił się w herbie Lublina już w XVI wieku. Herb przez wieki przechodził liczne zmiany; były czasy, gdy miasto nie miało oficjalnego herbu. Ten, który widzicie na zdjęciu, obowiązuje od roku 2004.
Zapewne niejednokrotnie zauważyliście na blogu, że wypatruję na ulicach zwiedzanych miast pokryw włazów kanalizacyjnych charakterystycznych dla każdego z nich. Nie jest to mój pomysł, zaraził mnie tą pasją kolega Ed. W Lublinie wypatrzyliśmy wspólnie dwa typy pokryw – jedną zwyczajną, a drugą jubileuszową, wykonaną w roku siedemsetlecia Lublina.
 


Trochę mało tych koziołków jak na wpis, nieprawdaż? Poszukajmy innych.
Zacznijmy od koziołka, który stoi przy ulicy Wróblewskiego. Pilnuje on tak zwanego poidełka, z którego można czerpać wodę pitną. Podobno został ofiarą wypadku – młody kierowca parkując niewłaściwie uszkodził nogę koziołka. Ale, jak widać, już wszystko w porządku.
 
 
Pora w końcu spotkać się z najbardziej znanymi Lubelskimi Koziołkami, które umieszczone w różnych punktach miasta, tworzą Szlak Lubelskiego Koziołka oraz Historyczny Szlak Koziołka Lubelskieo. Ich autorką jest rzeźbiarka, Marta Mirynowska. Od razu wyjaśnię, że nie szukaliśmy wszystkich koziołków. Trasę po mieście zaplanowałam tak, aby spotkać większość z nich.
Zacznijmy od miejsca, skąd rozpoczęliśmy nasz spacer. To Brama Krakowska. Kiedy powstawała w XIV wieku, była częścią murów obronnych miasta, otoczonych fosą. Teraz otaczają ją ruchliwe ulice, mieszkańcy miasta i turyści przepływają przez nią w obie strony bez problemu. Należy jedynie uważać na sygnalizację świetlną. Od prawie 200 lat w bramie rezyduje patron Lublina, święty Antoni, który z oszklonej niszy spogląda na ulicę Grodzką, rynek i dalej aż po zamek.
 
Brama Krakowska od strony Placu Łokietka
 
bramą na starówkę

 
brama od strony ulicy Grodzkiej
 
U stóp bramy przycupnął Koziołek Kazik. Imię ma na pamiątkę króla Kazimierza Wielkiego, za którego panowania powstała Brama Krakowska.  Kazik wspiera się na poziomicy ukazującej odchylenie bramy od pionu (podobno aż 70 cm), a za pasem ma klucz od zegara miejskiego, którym zegarmistrz, pan  Lutowski, tak słabo nakręcał zegar miejski, że ten wskazywał niewłaściwy czas.
 
poprzedniego dnia przez Lublin przeszła silna burza, stąd niektóre koziołki nieco pobrudzone piachem
 
Żegnamy Kazika i maszerujemy ulicą Jezuicką. Jakie miejsca zwiedzaliśmy, opowiem innym razem. 
 
ulica Jezuicka
 
Teraz poszukajmy koziołka. 
 
już chyba go mamy
 
Jest on umieszczony przy tak zwanej Furcie Gnojnej, która istniała tu w XVI wieku i służyła podobno do wywozu nieczystości z pobliskich stajni. Kiedy przestała być potrzebna, została przebudowana w kamienicę. 
 
to ta szara kamienica ze zdjęciami w oknach, a na dole widać tablicę, która oznacza miejsce ustawienia koziołka
 
Nasz nowy znajomy nosi imię Łukasz i trzyma w ręku maskę teatralną. Dlaczego? 
 


Nawiązuje on do postaci architekta Łukasza Rodakiewicza, który z miłości do żony zafascynowanej teatrem zaprojektował i w cztery miesiące zbudował gmach pierwszego lubelskiego teatru. Premiera miała tam miejsce w roku 1822. Mnie, oczywiście, zaraz na myśl przychodzi teatr kielecki, który jak się powiada, został zbudowany przez zamożnego kupca dla aktorki, w której był zakochany. I jak tu nie kochać teatru, skoro on powstaje z miłości?
 
Teatr Stary
 
Przejdźmy teraz na ulicę Grodzką (na Rynek zajrzymy później). Tu wszyscy zadzieramy głowy do góry, żeby się przyjrzeć Sztukmistrzowi z Lublina balansującemu między kamienicami. 
 


Przez to prawie omijamy Koziołka Światłowida. No, ten to ma imię! Wygląda jak dawny operator sieci telefonicznej, który naprawiał wszelkie usterki. Powstał zaś dla uczczenia 40. rocznicy utworzenia Ośrodka Techniki Optotelekomunikacyjnej w Lublinie. Ten ośrodek produkował kable światłowodowe. No, to już wiecie, skąd nasz koziołek ma swoje oryginalne imię. 
 

Opuszczamy Stare Miasto i poszukujemy kolejnych koziołków. Nasza lubelska koleżanka, Magda, prowadzi nas na ulicę Staszica. Tu trafiamy na miejsca ważne dla zdrowia lublinian, czyli stykamy się z niezwykle nowoczesnym Samodzielnym Publicznym Szpitalem Klinicznym nr 1 i jego historią. Prawdę powiem – raczej na tę historię zwracamy uwagę, a to za sprawą Szarytki Marianny, która jest umieszczona przy najstarszym budynku szpitala i przypomina, że zakonnice zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, nazywane popularnie szarytkami, od lat 20. XIX wieku sprawowały tu opiekę nad chorymi. Imię siostry szarytki z sercem na dłoni pochodzi od pierwszej przełożonej tego zgromadzenia – siostry Marianny Kulisińskiej.  
 
kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP, do którego przylegał klasztor  przebudowany na szpital
 


Po przeciwnej stronie ulicy przy zbudowanym w roku 1908 budynku Kliniki Chirurgii Naczyń i Angiologii spotykamy Koziołka Stasia. Imię nosi po patronie ulicy – Staszicu, a jest lekarzem, pracownikiem najstarszej lubelskiej lecznicy.
 
zabytkowy budynek kliniki
 

Staś bardzo profesjonalny

Idziemy dalej ulicą Staszica i napotykamy koziołka, który leży w łóżku (może to pacjent szpitala? a może tylko odpoczywa w domowym zaciszu?), niby czyta, ale spogląda w stronę obiektu, który na razie wygląda fatalnie. To dawny pałac Potockich. Właśnie zaczyna się jego przebudowa.  
 
pałac Potockich (na razie jeszcze na to nie wygląda)
 

zaczytany Maciej

Jeśli jeszcze nie zasnęliście, to zapraszam na spotkanie z kolejnymi koziołkami. Pierwszy ma na imię Jan. Ustawiono go przy kamienicy Krakowskie Przedmieście 6, gdzie mieścił się sklep Jana Mincla, który stał się pierwowzorem sklepu Mincla (oj, to chyba nie przypadek) w „Lalce”. I nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, że plac przed dworcem kolejowym w Skarżysku nosi imię Jana Blocha – przedsiębiorcy, filantropa, naukowca, dzięki któremu powstało nasze miasto. Ten człowiek był prawdopodobnie pierwowzorem Wokulskiego. Ot, taki drobny zbieg okoliczności.
 
Jan czyta "Lalkę" 
 
My zaś zbliżamy się do Bramy Krakowskiej, ale zatrzymujemy się na chwilę na placu Łokietka, gdzie na schodach ratusza zatrzymał się Koziołek Onufry. I nie z Zagłobą on jest związany, a z lubelskim trębaczem i hejnalistą, Onufrym Koszarnym, który odgrywał z wieży ratuszowej hejnał Lublina.
 
Nowy Ratusz
 


Przy Onufrym Magda znalazła malowany kamyczek. To ślad grupy "Kamyczki" z Facebooka, której członkowie pozostawiają w różnych miejscach pomalowane kamyczki. Można je zabrać i przenieść w zupełnie inne miejsce. Trzeba tylko poinformować o tym grupę. W ten sposób kamyczki wędrują po Polsce.
 
Onufry z kamyczkiem
 
Onufry rozpoczyna Historyczny Szlak Koziołka Lubelskiego. Dla nas był ostatnim spotkanym tego dnia koziołkiem. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś wybierzemy poszukać innych koziołków. 
Nie zamierzam też udawać, że sama wszystko o koziołkach wiem. Informacje o nich znalazłam na stronie Fundacji Lubelskie Koziołki – tu link. Zaglądajcie i czerpcie inspirację. 
Za jakiś (mam nadzieję niedługi) czas na blogu pojawią się opisy innych miejsc w Lublinie, do których zajrzeliśmy. 
 
na zakończenie i dla zachęty do czytania kolejnych wpisów widok z pewnej lubelskiej wieży (na razie sza!) na Krakowskie Przedmieście, Nowy Ratusz i Bramę Krakowską
 
Zdjęcia – Edek i ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz