poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Mostki i Kaczka – drugi raz w tym roku

Wiem, nie powinno się tak często powtarzać tras, ale czasem tego typu powtórka może dać zaskakujące rezultaty. Poprzednio szliśmy tą trasą w styczniu (tu link).
Jak było teraz?
 
 inna ekipa - inna wycieczka
 
Wystartowaliśmy w Mostkach nad zalewem. Tym razem jednak zaplanowałam przejście brzegiem aż do mostu pontonowego. Zalew otoczony zielenią, o poranku nieco zaspany. Senne zwłaszcza kaczki. Czapla siwa czujna, chyba poluje.
 

zalew na Żarnówce 
 
fotograf w akcji

jeżogłówka gałęzista
 
ptaki nas ignorują


Wody w zalewie jakby mniej. Widać to szczególnie w okolicach mostu, gdzie więcej błota niż wody. 
 
 
poziom wody tak niski, że widać mocowanie mostu pontonowego


Pora wejść do lasu. Idziemy teraz ścieżką szlaku rowerowego. 
 


Docieramy do mostu na Żarnówce w Dobrej Dróży. Most elegancki, nowy. Rzeka z trudem przeciska się przez wysokie trawy i zarośla. Ale płynie. 
 

 
Po drodze w stronę wsi Kaczka próbuję wypatrzyć rozlewiska Żarnówki. Słabo jest. 
 

W tej sytuacji zżera mnie ciekawość, jak wygląda nowy zalew w Kaczce. Czy aby jest? I czy go faktycznie oddano do użytku? Tak i nie. Zalew jest. Zamknięty. Ba, nawet solidnie ogrodzony z zakazem wstępu. Bardzo mi to zepsuło humor. Tak liczyłam na to, że zachwycę kolegów ładnymi widokami…  
 

za płotem niebrzydko, ale pusto jakoś

Zaglądamy przynajmniej nad niewielki staw przed zalewem. 
 

Potem próbujemy odszukać ogród z ciekawą rzeźbą. Pamiętamy tę rzeźbę z wycieczki przed laty. Tak wtedy wyglądała:
 
pszczelarz i jego ul - rok 2008
 
Zmieniła się przez te 15 lat. Sami zobaczcie różnice.
 
stan obecny
 
Wracamy na szlak. Przecinamy rzekę, która okrutnie zarośnięta jakimś cudem dostarcza wodę do dwóch zalewów. Dzielna rzeka. 
 
 
Największe rozczarowanie wycieczki dopiero ma nastąpić. Pamiętam ze styczniowej trasy malownicze rozlewiska Żarnówki przy szlaku. Okazuje się, że ślad po nich zaginął. Wyschły. Zarosły trawami. Pozostają we wspomnieniach. 
 
susza
 
Docieramy powtórnie do wsi. Znów nas kusi nowy zalew. Udaje nam się znaleźć możliwość podejścia do niego bliżej. Nawet parę fotek powstaje. Tak na otarcie łez po wyschniętych rozlewiskach.
 

zachmurzyło się
 
ale w grupie panuje dobry nastrój
 

Wchodzimy do lasu ścieżką szlaku pieszego. Jest przyjemnie, ale mnie nie daje spokoju wspomnienie drogi, którą tak luksusowo wędrowaliśmy w styczniu. Udaje mi się namówić grupę na powtórne przejście nią. 
 
posłuchali
 
I znów działa prawo, że to samo, to nie znaczy tak samo. Tym razem pakujemy się w takie mokradła, że aż się sama dziwię, skąd się one wzięły. Przecież wszystko wokół wyschnięte. Do mokradeł dochodzą chaszcze. Jednym słowem klapa na całej linii. Spodnie ubrudzone po kolana, buty brudne i przemoczone. Udał mi się mocny akcent na zakończenie trasy.
 
a potem pożałowali
 
Ale to jeszcze nie koniec wycieczki.
Zaglądamy znów nad zalew. Tak na chwilkę. Dla porównania widoków. 
 
wody nie przybyło
 
Jeszcze tylko rzut oka na dworek w Mostkach, obecnie Wiejski Dom Kultury.
 
dworek skryty wśród drzew
 
kapliczka św. Floriana
 
jedna z wychodni skalnych
 

I po wycieczce.
 
zamiast mapki (można sprawdzić w styczniowym wpisie, trasa identyczna) - refleksja o upływie czasu
 
Zdjęcia – Lena, Edek i ja

2 komentarze:

  1. Trasa oklepana... ale dlaczego nie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serce się rwie do ambitnych, ale ta pogoda... tu upał, tam znów burzę zapowiadają, a blisko domu łatwiej wrócić, jak tylko się coś zacznie dziać pogodowo.

      Usuń